Pojawił się w Niemczech. Nie powinno go tam być
Niemieckie media ostrzegają przed grasującym na północy tego kraju wężem dysfolid. Pochodzący z Afryki gad dysponuje jadem mogącym zabić nawet dorosłego człowieka.
O nieproszonym gościu w Niemczech poinformował m.in. dziennik "Bild". Ostrzeżenia dla mieszkańców zdecydowały się wydać władze Niebüll. To miasto położone w Szlezwik-Holsztynie, najbardziej wysuniętym na północ kraju związkowym Niemiec.
Groźny wąż grasuje w Niemczech
Katy Krause, zastępca burmistrza gminy Braderup w rozmowie z dziennikarzami "Bild" przyznała, że w okolicy Niebüll "kobieta widziała zielonego węża". Dzięki zdjęciom, jakie wykonała, dość szybko udało się ustalić, o jakiego gada chodzi. Dysfolid cechuje się dość charakterystycznym wyglądem, ma nie tylko intensywne ubarwienie, ale również bardzo duże oczy.
Okoliczni mieszkańcy zostali już ostrzeżeni, władze zarządziły również poszukiwania węża, ale póki co nie przyniosły one rezultatów. Wąż ma za to na swoim koncie pierwszy udokumentowany atak - zaatakował psa, który po ugryzieniu zdechł.
Na profilu gminy Braderup prowadzonym w serwisie Facebook zamieszczono ostrzeżenie i informację, że ugryzienie tego węża "może mieć poważne skutki zdrowotne dla ludzi, aż do śmierci włącznie, jeśli pomoc medyczna nie zostanie odpowiednio szybko udzielona". Policja prosi okolicznych mieszkańców o unikanie niezagospodarowanych terenów zielonych, a zwłaszcza wysokiej trawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Afrykański wąż na północy Europy
Dysfolid to wąż zamieszkujący tereny w Afryce subsaharyjskiej. Jest charakterystyczny głównie dla fauny Mozambiku, Bostwany i Namibii. Dorosłe osobniki dorastają do nawet 2 m długości. Intensywnie zielony kolor jest cechą wyróżniającą samce. Działanie jadu tego węża jest powolne (nawet do 48 godzin), ale zmniejsza krzepliwość krwi i nieleczone ugryzienie może doprowadzić do śmierci (na skutek licznych krwotoków wewnętrznych) nawet dorosłego człowieka.
Nie jest jasne, skąd jadowity wąż zamieszkujący tereny w Afryce wziął się tak daleko na północy Europy. Niemieckie media sugerują, że najbardziej prawdopodobne, że uciekł z terrarium lokalnego hodowcy dzikich zwierząt.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski