Planeta, która nie powinna istnieć. Astronomowie tego się nie spodziewali

Planeta, która nie powinna istnieć. Astronomowie tego się nie spodziewali

Czerwony karzeł - zdjęcie ilustracyjne
Czerwony karzeł - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © ESA, G. Bacon (STScI), NASA
Karolina Modzelewska
29.06.2023 16:28, aktualizacja: 17.01.2024 18:23

Astronomowie z University of Hawaiʻi Institute for Astronomy (UH IfA) dokonali wyjątkowego odkrycia. Zauważyli planetę, która przetrwała niewątpliwie trudny dla jej istnienia okres, kiedy pobliska gwiazda zamieniła się w czerwonego olbrzyma. Dlaczego tak się stało? Naukowcy podzielili się swoimi spostrzeżeniami na łamach czasopisma naukowego "Nature".

Gwiazdy, w tym Słońce przechodzą przez różne fazy, co wynika z ich "starzeniem się". Jest to jednak proces, który z perspektywy ziemskich miar czasu trwa bardzo długo. W przypadku centralnej gwiazdy naszego Układu Słonecznego szacuje się, że kolejna faza, w której Słońce zamieni się w czerwonego olbrzyma (następne fazy to biały karzeł i czarny karzeł), nastąpi za ok. 5 mld lat.

Planeta, której nie powinno być

Zdaniem astronomów Słońce zwiększy wówczas swoje rozmiary 100-krotnie i pochłonie znajdujące się w jego pobliżu planety - Merkurego, Wenus oraz najprawdopodobniej Ziemię. Nawet jeśli nasza planeta w jakiś sposób przetrwa, bliskość Słońca sprawi, że będzie na niej panowała bardzo wysoka temperatura. Taką właśnie ewolucję znajdującej się niedaleko gwiazdy przetrwała planeta, którą zauważyli astronomowie z University of Hawaiʻi Institute for Astronomy (UH IfA).

Korzystając z danych gromadzonych przez dwa obserwatoria Maunakea na wyspie Hawaiʻi — WM Keck Observatory i Canada-France-Hawaiʻi Telescope (CFHT) udało im się ustalić, że całkiem dobrze sobie radzi pomimo rozwoju znajdującego się niedaleko czerwonego olbrzyma Baekdu. Planeta, która przypomina Jowisza, oficjalnie nazwana Halla, krąży wokół Baekdu w odległości połowę mniejszej od tej, która dzieli naszą planetę i Słońce.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Eksperci, wykorzystując obserwacje z satelity TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite) NASA, zauważyli, że gwiazda spala hel w swoim jądrze. Serwis Phys.org zwraca uwagę, że jest to sygnał informujący, że już kiedyś gwiazda zwiększyła swoje rozmiary i zamieniła się w czerwonego olbrzyma. Pochłonięcie planety ma katastrofalne skutki zarówno dla planety, jak i dla samej gwiazdy — lub obu.

"Fakt, że Halla zdołała przetrwać w bezpośrednim sąsiedztwie gigantycznej gwiazdy, która w przeciwnym razie pochłonęłaby ją, ukazuje planetę jako niezwykłego niedobitka" - zaznaczyli zaangażowani w badanie astronomowie.

Astronomowie wykluczyli jedno z najprostszych możliwych wyjaśnień, zgodnie, z którym Halla tak naprawdę mogła nigdy nie istnieć. Kiedy już tego dokonali, zaproponowali dwa scenariusze, pasujące do jej nietypowego przetrwania. Jak wyjaśnia Science Alert, jeden z nich zakłada, że Baekdu był kiedyś gwiazdą podwójną. Dwie gwiazdy połączyły się, dzięki czemu ominęły fazę czerwonego olbrzyma i przeszły od razu do spalania helu, znajdującego się w ich składzie. Dlatego planecie Halla nie groziło pochłonięcie.

W drugim, alternatywnym scenariuszu naukowcy założyli, że Halla jest nowo powstałą planetą. Mogła uformować się po gwałtownym zderzeniu dwóch gwiazd, które doprowadziło do wytworzenia obłoku gazu i pyłu. Każde z wyjaśnień jest bardzo prawdopodobne. Eksperci zwracają jednak uwagę na coś innego. Ich zdaniem wynik tego badania pokazują, że egzoplanety można znaleźć w miejscach, gdzie tak naprawdę nie powinny istnieć.

Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)