Ostatni lot Concorde'a. Dlaczego ikona lotnictwa już nie lata?

Concorde był ikoną lotnictwa i dumą konstruktorów. Miał rozpocząć nową erę przewozów pasażerskich. Nie rozpoczął, pozostając przez lata efektowną, ale drogą i mało praktyczną ciekawostką. Dlaczego latamy dziś wolniej, niż 30 lat temu?

Ostatni lot Concorde'a. Dlaczego ikona lotnictwa już nie lata?
Źródło zdjęć: © East News | RICHARD AUSTIN
Łukasz Michalik

02.03.2020 | aktual.: 02.03.2020 19:45

2 marca 1969 roku w powietrze wzniósł się niezwykły samolot. Prototyp Concorde’a - bo tak nazwano efekt współpracy Francji i Wielkiej Brytanii. Samolot miał być zwiastunem nowej ery lotnictwa pasażerskiego. Powszechne było przekonanie, że loty pasażerskie wchodzą właśnie w epokę naddźwiękową, a Concorde będzie jednym z wielu superszybkich samolotów. Regularne loty rozpoczęły się w 1976 roku.

Czas zweryfikował te założenia - poza radzieckim, nieudanym konkurentem T-144, przez 27 lat eksploatacji Concorde nie doczekał się godnego rywala. Wysokie koszty użytkowania, wiek konstrukcji, niewielki poziom komfortu, a także problemy rynku lotniczego sprawiły, że 26 listopada 2003 roku, po 27 latach służby w liniach lotniczych, Concorde odbył swój ostatni lot. Od tamtego czasu nie ma w eksploatacji rejsowych, pasażerskich samolotów przekraczających prędkość dźwięku.

Promieniowanie kosmiczne

Concorde latał o połowę wyżej niż większość samolotów pasażerskich - na wysokości 18 kilometrów. W związku z tym powstały obawy o nadmierną ekspozycję pasażerów na szkodliwe promieniowanie kosmiczne. Szybko okazało się, że obawy nie były uzasadnione.

Wszystko za sprawą faktu, że wyższy pułap lotu, a tym samym większa ekspozycja na promieniowanie, rekompensowało krótsze pozostawanie samolotu w powietrzu. W praktyce pasażerowie byli narażeni na promieniowanie w mniejszym stopniu, niż podczas lotu zwykłymi samolotami pasażerskimi.

Zabójcze ciśnienie

Lot na nietypowo dużej wysokości oznaczał większe wymagania dla konstruktorów Concorde’a. Ze względu na komfort pasażerów w hermetyzowanej kabinie utrzymywano ciśnienie, będące odpowiednikiem ciśnienia na wysokości 1800 m. W związku z tym dehermetyzacja podczas lotu na 18 tys. metrów oznaczała gwałtowną i niebezpieczną dla życia pasażerów zmianę ciśnienia.

Obraz
© Wikimedia Commons, Christian Kath, Lic. CC BY-SA 3.0

Concorde - kabina pilotów

Aby ograniczyć ryzyko związane z dehermetyzacją, okna Concorde’a były mniejsze niż w większości samolotów pasażerskich. Dodatkowo maszyna została wyposażona w system, który w sytuacji awaryjnej pozwalał na szybkie sprowadzenie samolotu na bezpieczny pułap.

Samolot z opuszczanym nosem

Piękna, aerodynamiczna sylwetka Concorde’a nie zawsze była idealna. Wszystko za sprawą pewnej ruchomej części – opuszczanego nosa samolotu. Podczas startu i lądowania był on opuszczany tak, aby piloci mogli obserwować pas startowy.

Obraz
© Wiimedia Commons, Steve Fitzgerald, Lic. GFDL 1.2

Lądowanie Concorde'a, widoczny obniżony nos samolotu

Hydrauliczne siłowniki mogły opuścić ruchomy przód samolotu o 12,5 stopnia, jednak podczas typowej eksploatacji z maksymalnego wychylenia korzystano tylko przez krótki moment podczas lądowania – gdy samolot zniżał się nad pasem startowym, do chwili gdy tylne koła dotknęły podłoża. W tym momencie nos był unoszony, aby uniknąć ryzyka uszkodzenia, gdy przednie koła również dotkną płyty lotniska.

Tu-144 i Boeing 2707 - konkurencja z ZSRR i USA

Concorde to najbardziej znany, pasażerki samolot naddźwiękowy. Mimo swojej sławy nie był pierwszy – maszynę o podobnym przeznaczeniu nieco wcześniej, w grudniu 1968 roku, oblatali Rosjanie. Tu-144, nazywany ze względu na podobieństwo do zachodniego samolotu "Konkordskim", był jednak maszyną mocno niedopracowaną.

Obraz
© Domena publiczna

Tu-144

Ze względu na zastosowane silniki miał mały zasięg, a błędy konstrukcyjne przyczyniły się do dwóch tragicznych katastrof, po których, w 1978 roku, "Konkordskij" został wycofany z obsługi lotów pasażerskich. W sumie samoloty tego typu wykonały 102 loty komercyjne, z czego tylko 55 z pasażerami na pokładzie. W pozostałych przypadkach służyły za arcydrogie w eksploatacji samoloty pocztowe. Po oficjalnym wycofaniu Tu-144 z eksploatacji maszyny tego typu służyły do różnego rodzaju doświadczeń. Ostatni lot Tu-144 miał w miejsce w 1999 roku.

Nieco mniejszą popularnością cieszy się jego nieudany bliźniak ze Związku Radzieckiego, Tu-144. Niemal nieznany pozostaje za to ich rówieśnik - naddźwiękowy samolot pasażerski opracowywany w Stanach Zjednoczonych. Był to Boeing 2707, projektowany ze znacznie większym rozmachem. Samolot miał zabierać na pokład 300 pasażerów i lecieć z prędkością Mach 3, a przed ukończeniem dwóch prototypów zainteresowanie nim wyraziło 26 linii lotniczych.

Maszyna miała szereg innowacyjnych rozwiązań, jak choćby tzw. szeroki kadłub, nowoczesne wyposażenie wyższej klasy pasażerskiej (m.in. telewizory w zagłówkach foteli), a także wyposażenie awioniczne, znane pod nazwą "szklany kokpit". Analiza opłacalności eksploatacji takich maszyn wypadła jednak negatywnie, więc w 1971 roku program rozwoju tej maszyny ostatecznie skasowano.

Katastrofa lotu Air France 4590

Gwoździem do trumny Concorde’a okazała się katastrofa z 25 lipca 2000 roku. Podczas startu Concorde najechał na metalową część, która odpadła z innego samolotu. Metal rozerwał oponę Concorde'a, a jej fragmenty uderzyły w skrzydłowy zbiornik paliwa, powodując pożar.

Obraz
© Twitter/Kim Kaos

Concorde, lot Air France 4590, podczas tragicznego startu

Na domiar złego samolot przekroczył prędkość, przy której można było przerwać start i bezpiecznie wyhamować. Jednocześnie prędkość była za niska do bezpiecznego startu, a pożar wpłynął na pracę silników. Poderwany w powietrze Concorde runął na ziemię i stanął w płomieniach. W katastrofie zginęło wówczas 113 osób, w tym 4 na ziemi.

Co istotne, wyjaśnienie przyczyn wypadku nie rozwiało wszystkich wątpliwości, bo ustalonemu przebiegowi zdarzeń przeczą m.in. relacje części świadków. Na przebieg wypadku mogły mieć wpływ również inne czynniki, jak błędy załogi, przeciążenie, a także zmienne warunki pogodowe. Katastrofa była jedną z przyczyn, dla których samoloty Concorde wycofano kilka lat później z eksploatacji.

Concorde – luksus i ciasnota

Ze względu na techniczne zaawansowanie i czas lotu Concorde uznawany był za samolot luksusowy. Wrażenie to potęgowały m.in. wykwintne dania podawane podczas lotu i nagłaśniana przez angielskie i francuskie linie lotnicze obecność na pokładzie znanych polityków i celebrytów. Według dzisiejszych standardów Concorde był jednak maszyną ciasną i niewygodną.

Obraz
© Wikimedia Commons, dschwen, Lic. CC BY-SA 3.0

Wnętrze przedziału pasażerskiego Concorde'a

Wynikało to z faktu, że wąski, zoptymalizowany do lotów z dużymi prędkościami kadłub nie zapewniał wiele miejsca dla pasażerów i załogi. Mieściły się w nim tylko cztery szeregi foteli (2x2, ze środkowym przejściem).

Latamy coraz wolniej

Era powszechnych, naddźwiękowych lotów nie nadeszła. Co więcej, średnie prędkości lotów pasażerskich są dzisiaj niższe, niż kilkadziesiąt lat temu. Wynika to z faktu, że linie lotnicze maksymalizują swoje zyski, tnąc koszty wszędzie tam, gdzie to możliwe. Jednym z kosztów jest cena paliwa, a obniżenie średniej prędkości o pozornie niewielką wartość (np. 3 mile na godzinę) zapewnia wymierne korzyści związane z oszczędnością paliwa.

Obraz
© Wikimedia Commons, Eduard Marmet, Lic. CC BY-SA 3.0

Concorde w locie z wypuszczonym podwoziem

Odrębną kwestią jest także manipulowanie nominalnymi czasami przelotów tak, aby zwiększyć margines bezpieczeństwa związany z niewielkimi opóźnieniami - chodzi o to, aby przewoźnik mógł wykazać w statystykach jak najwyższy odsetek punktualnych przylotów.

Idea szybkich lotów pasażerskich nie umarła wraz z Concorde’em. Choć obecnie żadne linie lotnicze nie eksploatują naddźwiękowego samolotu pasażerskiego, wiele biur konstrukcyjnych i przewoźników liczy na wykorzystanie takich maszyn w kolejnych latach.

Przykładem jest opracowywany przez firmę Boom Supersonic 55-miejscowy samolot Overture czy mały samolot pasażerski Spike S-512, tworzony przez Spike Aerospace. Prace nad pasażerskimi maszynami naddźwiękowymi prowadzą także największe koncerny, jak m.in. Boeing. Jest więc szansa na to, że po przerwie, spowodowanej wycofaniem Concorde'ów, w nieodległej przyszłości na niebie ponownie pojawią się naddźwiękowe samoloty pasażerskie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (53)