Oglądasz film i nagle telewizor przestaje działać. Awaria? Nie, to wirus
Wszystko, co podłączone jest do sieci, należy traktować jak komputer czy tablet. Dlatego też powinniśmy sprzęty odpowiednio chronić. Już pobrać możemy antywirus na… telewizor. Przyzwyczajajmy się: chroniące oprogramowanie dostanie więcej sprzętów.
27.02.2018 | aktual.: 27.02.2018 10:04
ESET Smart TV Security to pierwszy antywirus dla telewizorów z Android TV. Bezpłatna wersja oprogramowania - znajdziemy ją w Google Play - skanuje każdą zainstalowaną na urządzeniu aplikację. Oprócz tego wykrywa i automatycznie kasuje wirusy ransomware oraz skanuje podłączane do telewizora sprzęty USB. Jest też płatna wersja antywirusa, która chroni przed wyłudzeniem danych na stronach internetowych, gdy korzysta się z wbudowanej przeglądarki. Funkcją premium jest również harmonogram skanowania, który umożliwia przeprowadzanie skanowania telewizora na przykład w środku nocy.
Telewizor z antywirusem może brzmieć śmiesznie, ale taka ochrona już jest potrzebna. Zdarzyły się przypadki, kiedy to właśnie telewizory stały się celem ataku. Właściciel jednego z modelu LG nie mógł oglądać telewizji, ponieważ na urządzeniu wgrany został ransomware. Sprzęt został zablokowany, a działać miał dopiero po wpłacie oszustom 500 dolarów. Na początku serwis nie wiedział, co należy z problemem zrobić, ale udało się znaleźć rozwiązanie, by bezpłatnie ominąć blokadę. Tyle że cyberprzestępcy nie śpią i ulepszają swoje metody.
Wystarczy więc chwila nieuwagi i pobranie fałszywej aplikacji, tak jak na telefonie, by zablokować swój telewizor. A mówimy przecież o sprzęcie często dużo droższym niż smartfony czy tablety. Ofiary ataku mogą więc chcieć zapłacić przestępcom, by pozbyć się kłopotu.
Ale nie tylko telewizory mogą być na celowniku oszustów. Dziś to niemal każdy sprzęt, który jest podłączony do sieci.
- Nieważne, czy korzystamy ze smartwatcha, inteligentnej pralki, czy seks-gadżetu. Wszystko, co łączy się z siecią, jest podatne na potencjalny atak. Wiele firm oferujących urządzenia Internetu Rzeczy w dalszym ciągu będzie łatać luki bezpieczeństwa i wprowadzać nowe zabezpieczenia. Istotną rolę w użytkowaniu urządzeń Internetu Rzeczy będzie odgrywać świadomość użytkowników nt. bezpieczeństwa swoich danych oraz bezpiecznego korzystania z urządzeń podłączonych do internetu. Korzystając z nich warto bowiem dbać o swoje bezpieczeństwo, zmieniając domyślne hasło dostępu do nich, odłączając je od globalnej sieci , gdy z nich nie korzystamy oraz dbając o ich aktualizacje. Przedstawione działania mogą się wydawać proste, jednak ich wprowadzenie znacząco niweluje ewentualne ryzyko ataku - mówił w rozmowie z WP Tech Kamil Sadowski, analityk zagrożeń w firmie ESET.
Świadomość użytkowników to jedno, ale ważne jest, by również producenci zdawali sobie sprawę, co czekać może ich klientów. A już mamy kilka przypadków, kiedy przymknięto oko na problem bezpieczeństwa i ochrony danych, co dla użytkowników mogło skończyć się źle. Przykładem na to są gadżety, które zdradzały seksualną aktywność osób z nich korzystających.
- Sprzęt z kategorii Internetu Rzeczy ma być wygodny w użytkowaniu, a jego właściciel nie musi posiadać wiedzy technicznej. Dlatego po stronie producenta leży zadbanie o to, by urządzenia te były tak bezpieczne jak tylko się da już po wyjęciu ich z opakowania. Kwestia zaufania do danego producenta, a także jego transparentność w zakresie stosowanych mechanizmów bezpieczeństwa, będzie kluczowa - twierdził Piotr Kupczyk z Kaspersky Lab Polska.
Tym bardziej że zagrożenie jest naprawdę poważne. Już dostępne są lodówki z kamerami, dziś nie dziwi nas fakt, że telewizor posiada kamerę, a pilot wbudowany mikrofon. Są to więc urządzenia, które mogą nas stale podglądać i podsłuchiwać - już więc nie tylko telefony czy laptopy mogą zrobić po cichu zdjęcie, ale też lodówka czy właśnie telewizor. Dla cyberprzestępców to raj. Na szczęście pojawienie się pierwszych antywirusów na urządzenia internetu rzeczy pozwala wierzyć, że będziemy chronieni przed nowym zagrożeniem.