O co chodziło ministrowi zdrowia z modelem darwinistycznym w Szwecji? Wyjaśniamy

Szwecja nie zamroziła gospodarki ani nie zamknęła ludzi w domach w obliczu koronawirusa. Teraz ma zdecydowanie wyższą śmiertelność niż Polska. Minister nazwał ten model "darwinistycznym". Ambasada Szwecji nie zgadza się: ratujemy życie - odpowiada.

O co chodziło ministrowi zdrowia z modelem darwinistycznym w Szwecji? Wyjaśniamy
Źródło zdjęć: © PAP
Bolesław Breczko

- W Szwecji zastosowano model nazywany darwinistycznym, w którym słabi, starsi i chorzy odpadają, a zdrowi maszerują dalej - mówił minister zdrowia w odpowiedzi na pytanie, czy Polska powinna podejść do epidemii koronawirusa tak jak Szwecja. - My nie chcemy tym ludziom powiedzieć: jak nie dacie rady, to trudno - kontynuował Szumowski.

Z ministrem zdrowia zgodził się premier Mateusz Morawiecki, który dodał, że szwedzki model darwinistyczny nigdy nie przyszedł im do głowy. Dodał też, że Polsce udało się uniknąć konieczności wybierania, których pacjentów trzeba leczyć, a których pozostawić samym sobie, jak musiały robić to niektóre bogatsze kraje.

Model darwinistyczny

W rozumieniu ministra zdrowia i premiera model darwinistyczny mówi o tym, że leczy się chorych, którzy mają największe szanse na przeżycie. To nawiązanie do teorii ewolucji Karola Darwina, który mówił, że w naturze przeżywają najlepiej przystosowane gatunki, a reszta wymiera.

Takiemu rozumieniu modelu walki z pandemią koronawirusa zaprzecza szwedzka ambasada w Polsce.

"Szwedzka strategia walki z koronawirusem jest dostosowana do warunków panujących w Szwecji" - napisała w przesłanym do WP Tech oświadczeniu Ambasada Szwecji w Warszawie. "Mamy te same cele, co inne kraje: ratowanie życia, ochronę osób należących do grup ryzyka, w tym osób starszych, a także zapewnienie, że działania zapobiegające rozprzestrzenianiu się wirusa są właściwe i efektywne, także w dłuższej perspektywie czasowej" - czytamy.

"Polscy politycy powtarzają fake newsa"

O krok dalej poszedł Johan Giesecke, szwedzki epidemiolog i członek Europejskiego Centrum Prewencji i Kontroli Chorób (ECDC). W odpowiedzi przesłanej redakcji WP Tech powiedział krótko: - To nieprawda, ale widzę, że polscy politycy chętnie powtarzają tego fake newsa.

Zarzuty pod adresem Szwecji związane są ze sposobem rządzenia i szwedzkim społeczeństwem. Rząd nie wydał nakazów i zakazów, a zaledwie zalecenia. Jak powiedziała nam szwedzka ambasada, Szwedzi odznaczają się wysokim poziomem zaufania do władz swojego kraju, a strategia polega na rekomendacjach, ponieważ skuteczne działania zakładają, że wszyscy wykażą się odpowiedzialnością za swoje postępowanie.

"W Szwecji mnie to nie dziwi"

Innego zdania jest polski epidemiolog i prezes Polskiego Towarzystwa Wakcynologii dr hab. Ernest Kuchar, który w braku decyzji szwedzkiego rządu widzi decyzję, która poświęca najsłabszych.

- Na śmierć po zachorowaniu na Covid-19 najbardziej narażone są osoby starsze, które mają już inne choroby przewlekłe - mówi dr Kuchar w rozmowie z WP Tech. - Dlatego jeśli Szwecja nie wprowadziła ograniczeń socjalnych, jak zrobiła to np. Polska, to tym samym naraziła starszych i słabszych na śmierć. Oczywiście nikt w Szwecji tego nie przyzna, ani nie zobaczymy takiego dokumentu rządowego, ale brak decyzji w tej kwestii też jest decyzją.

- Szczerze mówiąc nie dziwi mnie takie podejście Szwecji - dodaje dr Kuchar. - To kraj, w którym relacje społeczne są dość luźne nawet między członkami rodziny. To nie Włochy, gdzie na pogrzeb babci zjeżdża się kilkudziesięcioosobowa rodzina. W Szwecji 40 proc. osób nie odbiera nawet zwłok najbliższych członków rodziny, bo nie czuje takiej potrzeby. Wychodzą tam z założenia, że kto ma umrzeć, ten umrze. I to widać po statystykach, Szwecja ma w przeliczeniu na milion mieszkańców mniej więcej tyle zgonów z powodu Covid-19, co Polska zakażonych.

Ostatnio Szwecja przeznaczyła dodatkowe 225 milionów dolarów na opiekę nad najstarszymi obywatelami kraju.

Jesteś graczem? Wypełnij naszą ankietę

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (207)