Nowy szef NASA. Dwa razy był w kosmosie i "chce dokonać niemożliwego"
Jared Isaacman wraca do gry. W ostatnim czasie można było odnieść wrażenie, że w NASA zasadniczo nic się w najbliższym czasie nie zmieni. Pełniący obowiązki administratora NASA Sean Duffy powszechnie postrzegany jest jako zwolennik utrzymania status quo. Teraz jednak wszystko może się zmienić.
Na początku 2025 r. wszystko wskazywało, że nowym administratorem NASA zostanie miliarder, przedsiębiorca i turysta kosmiczny Jared Isaacman. Mianowanie prawdziwego biznesmena z sukcesami na najważniejsze stanowisko w NASA mogło tak naprawdę zrewolucjonizować agencję i jej podejście do współpracy z sektorem prywatnym oraz do wszechobecnej w agencji biurokracji.
Sytuacja uległa nagłej zmianie po tym, jak dość gwałtownie rozeszły się drogi prezydenta Donalda Trumpa i Elona Muska. Isaacman, za którym Musk lobbował i który wykonał już dwa loty w przestrzeń kosmiczną statkiem zbudowanym przez SpaceX, oberwał niejako obuchem. Donald Trump z dnia na dzień wycofał jego kandydaturę i ogłosił, że Biały Dom w ciągu kilku dni zaproponuje nowego i lepszego kandydata na stanowisko administratora agencji kosmicznej. Mijały dni, tygodnie, miesiące, a nowego administratora, a nawet kandydata na to stanowisko, nie było.
Plotki okazały się prawdziwe
Teraz jednak wszystko się zmieniło. Od kilku miesięcy pojawiały się pojedyncze informacje, które mogłyby wskazywać na to, że Isaacman ciągle jest jeszcze w grze i nadal ma szanse na objęcie stanowiska. Nowiny zyskały potwierdzenie. Donald Trump w swoim poście z 4 listopada poinformował, że nowym administratorem NASA został właśnie Jared Isaacman.
Warto się zastanowić, co tak naprawdę znaczy ta kandydatura. Według opinii wielu ekspertów NASA pod rządami Isaacmana może zmienić się nie do poznania.
Po raz pierwszy w historii na czele agencji stanie biznesmen z krwi i kości, założyciel Shift4 - firmy obsługującej płatności internetowe, dowódca dwóch misji orbitalnych, za które sam zapłacił, a także pierwszy i jak dotąd jedyny turysta kosmiczny, który wykonał spacer kosmiczny w ramach misji Polaris Dawn, wychodząc z pokładu statku Drew Dragon w przestrzeń kosmiczną.
Projekt Athena
O tym, jak miliarder chciałby kierować agencją kosmiczną, możemy przeczytać w krążącym od kilku tygodni po Waszyngtonie dokumencie przygotowanym przez zespół Isaacmana. W 62-stronicowym dokumencie nazwanym szumnie "Athena", na pierwszy plan przebija się chęć przywrócenia w agencji ducha "dokonywania niemożliwego" w znacznie odważniejszy i dynamiczniejszy sposób, niż ma to miejsce pod kierownictwem Duffy’ego.
O ile bowiem obecny p.o. administratora NASA skłania się ku dalszej współpracy z tradycyjnymi podwykonawcami do wykorzystywania rakiet SLS do realizacji misji księżycowych aż do Artemis V, o tyle Isaacman chciałby postawić na partnerstwo publiczno-prywatne, zaangażować sektor prywatny w tworzenie i rozwijanie nowych rozwiązań oraz do zakończenia niezwykle kosztownego programu rakiety SLS już po misji Artemis III.
Ogromny gigant państwowy zmieni filozofię działania
Można się zatem spodziewać, że pod rządami Isaacmana w NASA doszłoby do prawdziwej rewolucji poprzedzonej gruntowną analizą kosztów, wydatków i zysków. Włączenie sektora prywatnego na znacznie szerszą niż dotychczas skalę z jednej strony odchudziłoby agencję, a z drugiej wprowadziłoby nową krew w dotychczasowe i nowe programy kosmiczne, czego - nie ukrywajmy - amerykańskiej agencji bardzo potrzeba.
O ile tradycyjni dostawcy NASA mogą patrzeć z niepokojem na nowego/starego kandydata na administratora agencji, o tyle firmy takie jak SpaceX czy Blue Origin mogłyby naprawdę rozwinąć skrzydła pod rządami Isaacmana.
Istotne tutaj też jest podejście do zarządzania. Wiele wskazuje na to, że pod nowym kierownictwem agencja odrzuciłaby ogrom biurokracji, gremiów decyzyjnych, a jednocześnie zmodernizowałaby kulturę pracy na znacznie bardziej dynamiczną. Jak by nie patrzeć, tylko w ten sposób NASA byłaby w stanie utrzymać swoją słabnącą w ostatnich latach pozycję lidera w przestrzeni kosmicznej.
Nowa szansa na realizację programu Artemis
Możliwe nawet, że dosłownie rozpadający się w ostatnich miesiącach program załogowego powrotu na Księżyc, dostałby zastrzyku energii. Kto wie, być może modernizacja programu, urealnienie jego pewnych aspektów, umożliwiłoby Amerykanom wylądowanie na Księżycu jeszcze przed Chińczykami.
Taka sama zmiana filozofii może pojawić się także w innych sektorach działalności agencji kosmicznej. Jeżeli Isaacman postawi na sektor prywatny, możemy być świadkami zmiany modus operandi na taki, w którym to komercyjni dostawcy będą budowali nowe konstelacje satelitów, nowe teleskopy kosmiczne, a agencja będzie jedynie gwarantowała zamówienia na dane naukowe przez nie zbierane.
Warto jednak pamiętać, że od momentu ogłoszenia do objęcia stanowiska administratora NASA jeszcze daleka droga. Isaacman ma przed sobą (ponownie!) długi proces zatwierdzania kandydatury przez Kongres, a ten nawet nie może się obecnie zacząć ze względu na trwające już od ponad miesiąca zamknięcie prac rządu wskutek braku przyjęcia budżetu.