Nowa rosyjska maszyna zagłady. Potrafi stworzyć 100‑metrowe tsunami
Rosyjska torpeda przedstawiona niedawno przez Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej, otrzymała miano "nowej broni masowego rażenia". Amerykańscy eksperci twierdzą, że może zostać wykorzystana do wytworzenia ogromnego tsunami.
Po raz pierwszy publicznie o "Posejdonie" wspominał Prezydent Federacji Rosyjskiej 1 marca, podczas przemówienia w rosyjskim Zgromadzeniu Federalnym. Władimir Putin twierdził, że ich autonomiczna torpeda będzie cicho podróżować przez morskie głębiny, znacznie szybciej, niż jakakolwiek łódź podwodna. Przeniesie także broń masowego rażenia.
"Bezzałogowe pojazdy podwodne mogą przenosić głowice konwencjonalne lub jądrowe, co umożliwia im atakowanie różnych celów, w tym grup samolotów, fortyfikacji przybrzeżnych i infrastruktury"- powiedział Putin.
Amerykański analityk militarny, z blogu HI Sutton opisywał swoje wrażenia na temat nowego prototypu "Posejdona". Twierdzi, że maszyna jest "ogólnie zgodna" z przewidywaniami, i słowami, w jakich opisywali ją Rosjanie. Gigantyczna, autonomiczna, napędzana energią jądrową. Wspomina też o innym nazewnictwie torpedy - "Oceanic Multipurpose System Status-6", "Skif" oraz "Kanyon".
Ekspert z HI Sutton twierdzi, że "Posejdon" ma około 2 metry szerokości i 20 metrów długości. Z miejscem na reaktor jarowy w środku, oraz dużą głowicą termojądrową umieszczoną z przodu. Twierdzi też, że może przenosić bombę o mocy 50-100 megaton. Te informacje potwierdzali również Rosjanie.
Czytaj też:Rosjanie pokazali torpedy z napędem jądrowym "Posejdon". Przepłyną 10 tys. km niezauważone
Eksperci twierdzą również, że broń może mieć inne zastosowanie, niż początkowo można było sądzić. Powołując się na Amerykańskie podwodne testy jądrowe z lat 40., 50. i 60., w tym podwodne operacje Crossroads Baker, Hardtrack i Wahoo, sądzą, że detonacja jej pod powierzchnią oceanu może doprowadzić do powstania nawet 100-metrowego tsunami.
Podwodne wybuchy atomowe, o nawet niewielkiej sile, doprowadzały do powstania sporych rozmiarów tsunami. Podczas testów, eksplozje wyrzucały wodę nawet na wysokość około 1,5 kilometra, jednocześnie tworząc fale uderzeniowe. Były one w stanie zatopić okręty wojenne ustawione na próbę w rożnych odległościach od wybuchu.
Wysokość fal była na tyle duża, że powstało tzw. tsunami. Jak widać na nagraniach, woda intensywnie wpływała na pobliskie wyspy, siejąc spustoszenie. "Odpowiednio umieszczona broń jądrowa, o mocy od 20 MT do 50 MT, w pobliżu wybrzeża morskiego, z pewnością mogłaby dorównać sile tsunami z 2011 roku (Japonia), a może nawet o wiele większej" - twierdził Rex Richardson, fizyk badający broń jądrową, dla portalu Insider w marcu.
"Wykorzystywanie efektu wzmocnienia dawanego przez dno morskie, może powodować fale tsunami nawet do 100 metrów wysokości" - powiedział Richardson.
Niektórzy eksperci twierdzą, że jest to marnowanie potencjału "doskonale zrobionej broni jądrowej". Greg Spriggs, fizyk broni jądrowej w Lawrence Livermore National Laboratory twierdzi, że "wybuch broni o mocy 50 megaton, może wywołać tsunami, ale uderzenie takiej fali miałoby siłę zaledwie wybuchu 650 kiloton materiału ". W przypadku detonacji naziemnej takiej broni, zniszczenia byłyby drastycznie większe.