Niepokój wokół Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Kandydat na prezesa jest jeden, ale budzi wątpliwości
Afera z udostępnianiem danych przez Facebooka w 2018 roku mocno pokazała, jak ważne i cenne są nasze dane osobowe. Kto ich broni w Polsce? PiS wkrótce ma powołać na stanowisko prezesa UODO Jana Nowaka. Człowieka, wobec którego mnożą się pytania.
UODO nie może być polityczny
Urząd Ochrony Danych Osobowych jest organem bardzo ważnym z punktu widzenia ochrony danych osobowych i prywatności. W jego rękach są instrumenty prawne, pozwalające nakładać wysokie kary za naruszenia. Spod prawa nie są wyjęte prywatne firmy, organizacje pozarządowe ani media. Podobnie jak Rzecznik Praw Konsumenta i Rzecznik Praw Obywatelskich, Prezes UODO ma za zadanie chronić wszystkich obywateli na równych prawach i wszystkim zapewniać takie same zasady ochrony danych. W rękach UODO jest też obrona obywateli przed manipulacją i dyskryminacją z wykorzystaniem naszych danych.
Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) rozpatruje skargi na podmioty i instytucje, które rzekomo naruszyły zasady ochrony danych osobowych. W przypadku stwierdzenia wykroczenia, nałożyć kary. Przedsiębiorstwom grozi kara wysokości 20 mln euro lub 5 proc. rocznego światowego obrotu. Instytucjom publicznym grozi 100 tys. zł. UODO może także zabronić podmiotowi przetwarzania danych osobowych w ogóle.
Prezes UODO jest osobą, która może dużo zmienić i spoczywa na niej ogromna odpowiedzialność. Prawo wymaga, by "wyróżniał się wiedzą prawniczą i doświadczeniem w ochronie danych osobowych, posiadał nieposzlakowaną opinię". Musi także być niezależny. Tych cech brakuje jedynemu z kandydatów na prezesa Urzędu Ochronych Danych Osobowych.
Kim jest Jan Nowak?
Wątpliwości budzi kandydatura Jana Nowaka, zaproponowana przez Prawo i Sprawiedliwość. Aktywiści zarzucają mu wiele, na czele z całkowitym brakiem neutralności politycznej. Pan Nowak jest jednym z członków-założycieli partii i zaufanym współpracownikiem Jarosława Kaczyńskiego.
Ponadto wiele osób zwraca uwagę na brak kompetencji w zakresie prawa. Pan Nowak nie ma wymaganej na to stanowisko "wybitnej wiedzy prawniczej", ani wprawy w tworzeniu i stosowania prawa. Kandydat PiS nie ma też na koncie artykułów naukowych, merytorycznych wystąpień czy udokumentowanego doświadczenia.
Powstaje zatem mocno uzasadniona wątpliwość, czy Jan Nowak nadaje się na stanowiska prezesa UODO.
Aktywiści ostrregają
Pozarządowe organizacje, jak Panoptykon, obawiają się, że może to doprowadzić do niesłusznego karania mediów krytycznie nastawionych do PiS, ignorowania nadużyć władzy i faworyzowania przychylnych wydawców i przedsiębiorców. A w ekstremalnym przypadku odpowiednio rozegrana polityka miałaby zupełnie sparaliżować działania opozycji. Niezależnym mediom i organizacjom grożą częste kontrole, utrudniające normalne prowadzenie działalności. Skutki odczulibyśmy także w internecie, w dostępie do informacji i swobodzie debaty publicznej.
Autor petycji cytuje także decyzję Trybunału Sprawiedliwości:
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stwierdza, że „samo tylko zagrożenie możliwością wpływu politycznego organów kontrolujących państwa na decyzje organów nadzorczych jest wystarczającą przeszkodą w niezależnym wykonywaniu przez nie zadań. Po pierwsze, może mieć bowiem miejsce przewidywane posłuszeństwo tych organów w świetle praktyki decyzyjnej organu kontrolującego” (wyrok TSUE C-288/12).
Przeciwnicy kandydatury Jana Nowaka zbierają podpisy pod petycją internetową. W chwili pisania artykułu do wymaganych 300 podpisów brakowało zaledwie 11, jest więc spora szansa, że prośbę poprze więcej osób.