Niemieccy chemicy nie przestrzegali zakazu. Wbrew aliantom prowadzili badania nad śmiercionośnym użyciem gazu

Niemieccy chemicy nie przestrzegali zakazu. Wbrew aliantom prowadzili badania nad śmiercionośnym użyciem gazu

Otwór do wrzucania granulowanego kryształu Cyklon B w komorze gazowej obozu koncentracyjnego Auschwitz I
Otwór do wrzucania granulowanego kryształu Cyklon B w komorze gazowej obozu koncentracyjnego Auschwitz I
Źródło zdjęć: © CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons | Lasy
oprac. KMO
03.09.2023 11:53

Niemieccy naukowcy, mimo porażki w wojnie w 1918 roku, kontynuowali tajne badania nad śmiertelnym zastosowaniem gazu, ignorując zakaz nałożony przez aliantów. Jak donosi portal "Spiegel", te badania stanowiły fundament dla późniejszego użycia Cyklonu B w obozach koncentracyjnych. Informacje te wynikają z badań przeprowadzonych przez amerykańskiego naukowca, Petera Thompsona.

22 kwietnia 1915 roku, podczas bitwy w rejonie belgijskiego Ypres, Niemcy zastosowali 150 ton trującego chloru. Gaz ten został uwolniony z 5730 stalowych butli i skierowany w stronę pierwszej linii wojsk alianckich na odcinku o długości prawie 7 kilometrów. Ten potężny atak był osobiście nadzorowany przez niemieckiego naukowca, Fritza Habera, który później otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii.

Niemcy sięgnęli po trujący chlor

Dla niemieckiej armii, ten zaskakujący atak okazał się sukcesem. Około 1200 brytyjskich i francuskich żołnierzy zmarło w wyniku uduszenia, a dodatkowo około 3000 innych zostało rannych. Jak przypomina "Spiegel", chlor w formie gazowej, nawet przy niskim stężeniu, powoduje zatrucia, które mogą zagrażać życiu. Kontakt z błonami śluzowymi człowieka powoduje poważne oparzenia nosa, gardła oraz płuc.

Haber, będący dyrektorem Instytutu Chemii Fizycznej i Elektrochemii Cesarza Wilhelma w Berlinie, był zwolennikiem odroczenia tego pierwszego ataku. Chciał poczekać, aż niemiecka armia będzie miała do dyspozycji większy arsenał bojowego gazu, aby użyć go do "potężnego uderzenia, które natychmiast powaliłoby przeciwników Niemców na kolana".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jednakże, atak w Ypres nie zakończył wojny. Jak zauważył historyk Peter Thompson z Michigan State University, "zapoczątkował jednak wyścig między walczącymi stronami o to, jak najskuteczniej zabijać wroga za pomocą gazu"".

Haber jako "duchowy przywódca niemieckiego terroru gazowego" po I wojnie światowej wychwalał w Berlinie korzyści płynące z użycia trującego gazu jako broni wojennej: "Broń gazowa nie jest bardziej okrutna, niż latające kawałki żelaza. Wręcz przeciwnie, odsetek śmiertelnych chorób spowodowanych gazem jest stosunkowo mniejszy, nie powoduje okaleczeń" – przekonywał Haber w 1920 roku, czyli w czasie, gdy "demagodzy w innych częściach Republiki Weimarskiej opowiadali o niemieckiej rasie panów".

Przed użyciem gazu w Ypres w 1915 roku, Haber przetestował na sobie działanie gazowego chloru. Chociaż poważnie zachorował, nie udało się odwieść naukowca od koncepcji trującego gazu jako "humanitarnej broni".

Podczas I wojny światowej, w wyniku użycia gazów bojowych, zginęły dziesiątki tysięcy żołnierzy. "Liczby te mogą wydawać się małe, biorąc pod uwagę prawie 9 mln ofiar wojny. Ale byli też ranni, którzy ponieśli poważne uszczerbki w wyniku użycia gazu" - podkreślił Thompson.

Haber potajemnie kontynuował swoje badania nad trującymi gazami w Republice Weimarskiej, stając na czele zespołu badaczy. "Większość tych badań była ukryta pod pozorem prac nad pestycydami" - podkreślił Thompson.

Traktat wersalski, który zakończył I wojnę światową, regulował użycie trujących gazów. Niemcy otrzymały odtąd zakaz używania, produkcji i importu "duszących, trujących lub podobnych gazów oraz wszelkich cieczy, substancji tego rodzaju".

W praktyce aliantom nie udało się ukarać odpowiedzialnych za ataki gazowe. Zwycięskie mocarstwa próbowały zamknąć fabryki chemiczne, które w czasie wojny wytwarzały produkty o znaczeniu militarnym. "Ale ten plan się nie powiódł. Alianci byli oszukiwani przez Niemców" - stwierdził Thompson.

"Haber i jego współpracownicy położyli podwaliny pod użycie gazu podczas pierwszej wojny światowej. Byli w stanie produkować trujący gaz nawet po kapitulacji Niemiec. Ukryli produkcję chemicznych środków bojowych jako cywilną produkcję pestycydów" - dodał Thompson.

Badania na trującymi gazami kontynuowano w tajemnicy

"Potajemnie kontynuowano badania toksykologiczne do celów wojennych, starano się obejść ograniczenia aliantów dotyczące zbrojeń" - pisze Thompson. Haber oficjalnie twierdził, że całkowicie zrezygnował z badań nad bronią chemiczną, skupiając się na zwalczaniu wszy i innych insektów. "Okazało się, że owady można szczególnie skutecznie zabijać kwasem cyjanowodorowym, produktem ubocznym przemysłu farbiarskiego. A także ludzi" - podkreślił Thompson.

To badania Habera finalnie doprowadziły do opracowania Cyklonu B, używanego w czasach nazistowskich do masowych mordów w niemieckich obozach koncentracyjnych. Cyklon B początkowo stosowano do odwszawiania ubrań, skonfiskowanych więźniom przywożonym do niemieckich obozów koncentracyjnych. Jednak szybko okazało się, że ten niezwykle tani w produkcji środek szybciej działał na ludzi, niż na owady.

Jesienią 1941 roku w niemieckim obozie w Auschwitz po raz pierwszy zabito ludzi przy wykorzystaniu zabójczego pestycydu. "Waffen SS zostało wcześniej zwolnione z wszelkich ograniczeń, dotyczących stosowania kwasu cyjanowodorowego. Cyklon B dostarczała firma Tesch & Stabenow z Hamburga w Niemczech. Jej szef Bruno Tesch został powieszony 16 maja 1946 roku" - dodał Thompson.

"Stosowanie Cyklonu B w nazistowskich obozach zagłady z pewnością wykraczało poza intencje Habera" - pisali jego biografowie. Haber, będący Żydem z pochodzenia, został zmuszony do opuszczenia Niemiec po przejęciu władzy przez nazistów w 1933 roku, zmarł w styczniu 1934 roku w Szwajcarii.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie