Naukowcy alarmują: obecność człowieka niszczy "zaginiony świat"

Ostatnie zakątki naszego świata z nietkniętą naturą mogą paść ofiarą człowieka. Chodzi o śmiercionośny patogen.

Tepui
Tepui
Źródło zdjęć: © Getty Images
Marcin Hołowacz

08.07.2022 | aktual.: 09.07.2022 10:12

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Niemal wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do asfaltowych dróg, betonowych placów, głośnych samochodów i wielkich budynków rzucających cień. Czasem łatwo zapomnieć, że na naszej planecie wciąż istnieją zakamarki nietknięte przez człowieka. Dziewicze ostoje przyrody, w których spokojnie żyją sobie zwierzęta odcięte od miejskiego zgiełku i ludzkiej obecności.

Za jedno z bardziej intrygujących miejsc na naszej planecie można uznać region o nazwie Pantepui. Badacz "zaginionych światów", profesor Philippe Kok z Uniwersytetu Łódzkiego dzieli się swoim opisem:

Charakterystyczne dla jego krajobrazu są tepui – wyrastające z dżungli góry o wysokości prawie 3000 m n.p.m., z niemal pionowymi ścianami i z rozległymi płaskowyżami na szczytach. Te swoiste wyspy na niebie czczone są przez Indian, którzy uważają je za Domy Bogów.

Philippe Kok

To dobry moment na podkreślenie faktu, że są to przepiękne, ale też bardzo niedostępne miejsca. Szczyty pełnią rolę swego rodzaju trudnej do pokonania bariery, więc naturalnie doszło do sytuacji, w której funkcjonują jak samotne ostoje natury. Krótko mówiąc, tym dziewiczym krainom udało się uciec przed wpływem człowieka. Profesor Philippe Kok tłumaczy:

Większość szczytów tepui jest bardzo rzadko odwiedzana przez ludzi (na niektórych z nich stanęło mniej ludzi niż na Księżycu!). W ostatnich latach jednak turyści zaczęli docierać na niektóre bardziej dostępne obszary Pantepui.

Philippe Kok

Pojawienie się śmiercionośnego grzyba

Prof. Kok postanowił przebadać ten region, ponieważ chciał ocenić zagrożenie związane z występowaniem śmiercionośnego grzyba, być może mającego związek z nasileniem ruchu turystycznego.

Skupiska płazów występujących w regionie górskim Pantepui przez bardzo długi czas unikały kontaktu z pewnym grzybiczym patogenem, a udało im się to dzięki izolacji od reszty świata i człowieka. Chytridiomikoza to choroba stanowiąca śmiertelne zagrożenie dla płazów i jest przyczyną ciągłego redukowania populacji tych zwierząt na Ziemi. Chytridiomikoza jest powodowana przez grzyby z rodzaju Batrachochytrium. Czy choroba stała się także zagrożeniem dla dziewiczych wysp na niebie?

Bolivar, Venezuela
Bolivar, Venezuela© Getty Images | Cristóbal Alvarado Minic

Naukowcy podjęli się analizy wymazów skórnych pochodzących od 576 osobników 35 gatunków płazów z regionu Pantepui. W niektórych wymazach znaleziono Batrachochytrium dendrobatidis. To nie koniec, ponieważ dalsza analiza tematu wykazała niezwykle ważną korelację. Jak mówią naukowcy:

Zaskoczeniem był fakt, że praktycznie wszystkie dodatnie wymazy pochodziły od osobników znalezionych na szlakach i w pobliżu obozowisk, podczas gdy patogenu nie znaleziono w żadnych próbkach z miejsc pozbawionych ruchu turystycznego.

Wnioski są niepokojące, ponieważ wygląda na to, że obecność człowieka mogła doprowadzić do wprowadzenia choroby w odizolowany ekosystem. Naukowcy alarmują, że nawet ograniczona infrastruktura turystyczna jest zasadniczym czynnikiem ryzyka wprowadzania chorób w dziewicze regiony świata.

Źródło: naukawpolsce.pl

Marcin Hołowacz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Komentarze (1)