Największy na świecie atomowy lodołamacz
Rosja jako jedyne państwo na świecie korzysta z usług floty atomowych lodołamaczy. Te potężne jednostki bez problemu przedzierają się przez lody Arktyki, umożliwiając Rosjanom dotarcie we wszystkie te miejsca, gdzie nikt inny nie ma szans dopłynąć. Mają w tym swój cel - lody dalekiej północy bronią dostępu do czwartej części złóż ropy naftowej dostępnych na naszej planecie. Obecna flota składa się z większości już mocno wyeksploatowanych jednostek, dlatego zdecydowano się na budowę nowych. Będą to prawdziwe giganty, zdolne kruszyć tafle lodu o grubości nawet czterech, a w ekstremalnych sytuacjach nawet pięciu metrów.
21.06.2015 | aktual.: 22.06.2015 08:48
Obecnie największym lodołamaczem atomowym na świecie jest okręt o nazwie „5. Lat Pobiedy”. Wyposażona w dwa reaktory jednostka mierzy 159 metrów długości i 30 metrów szerokości. Jest w stanie rozpędzić się do prędkości 18 węzłów i bez najmniejszego problemu przedziera się przez pokrywy lodowe o grubości do 2,8 metra. Na statku znajduje się basen, siłownia, a nawet restauracja – ta ostatnia dlatego, że „Pobieda” była często wynajmowana jako okręt wycieczkowy dla bogatych grup turystycznych. Załogę okrętu stanowi 140 osób. Nowe jednostki będą jednak jeszcze większe i mocniejsze.
Pierwszy z zamówionych trzech lodołamaczy nazwano „Arktyka”. Będzie on wyposażony dwa reaktory nowej generacji RITM-20. o mocy 175 MWe. Zaletą reaktorów tego typu jest wykorzystanie jako paliwa nisko wzbogaconego uranu. Jest to paliwo bezpieczniejsze w użyciu, ale też przede wszystkim tańsze. Obecnie lodołamacze wykorzystują reaktory zasilane uranem wzbogaconym do 90%. Nowe jednostki będą też większe. Długość okrętów urośnie do 173 metrów, a szerokość do 34. Wyporność „Arktyki” to 30 tys. Ton, czyli więcej, niż flagowy okręt Rosyjskiej Marynarki Wojennej „Piotr Wielki”, którego wyporność to 28 tysięcy ton. Dodatkowo, dzięki specjalnym komorom balastowym, atomowe lodołamacze nowego typu będą miały regulowaną głębokość zanurzenia od 8,5 m do 10,8 m. Lodołamacze dzięki swojej ogromnej mocy będą mogły nie tylko swobodnie kruszyć grubą pokrywę lodową, ale jednocześnie holować za sobą inne jednostki o masie do 70 tys. ton.
Łamanie lodu nie jest tak oczywistą sprawą, jak by się mogło wydawać –. nie wystarczy mocny kadłub i potężna moc silników. Obok nich, potrzebny jest sposób. Atomowe lodołamacze wykorzystują do tego specjalnie skonstruowany kadłub, dzięki któremu niejako „wślizgują” się na taflę lodu i łamią ją swoją ogromną masą. To jeden z powodów, dla którego jednostki tego typu budowane są w tak dużych rozmiarach. Próba klasycznego staranowania lodu dziobem - nawet dla nich – mogła by się skończyć tragicznie. Oczywiście, dziób jest specjalnie wzmocniony aby wytrzymać ogromny nacisk. Jak łatwo się domyśleć, tego typu jednostki nie są tanie. Za prototypową „Arktykę” zapłacono 1,1 mld USD, a dwa następne okręty z serii wyceniono na 1,6 mld USD.
Po co Rosji takie statki? Przede wszystkim, atomowe lodołamacze zapewniają możliwość przeprowadzania statków handlowych przez zamarznięte przez wiele miesięcy w roku akweny. Dzięki temu wiele miejscowości na dalekiej Syberii może być zaopatrywana w niezbędne towary, a do centralnej Rosji sprowadza się cenne surowce jak np. nikiel. Obok tego Rosja bardzo aktywnie stara się rozpoznawać i badać zasoby naturalne Arktyki (w szczególności złoża ropy), a także Morza Karskiego. Kto ma atomowe lodołamacze, ten jest w stanie budować platformy wiertnicze w miejscach, gdzie nikt inny tego nie jest w stanie uczynić. Lodołamacze zapewnią transport załóg i żywności, a jednocześnie zapewnią żeglowny szlak dla tankowców. Obok Rosji łącznie trzy lodołamacze posiadają USA i Kanada. Są one jednak znacznie mniejsze, a w przypadku Kanady, jest to statek wyjątkowo przestarzały.