Największa w historii dziura ozonowa nad biegunem północnym właśnie się zamknęła
Niespodziewanie dziura ozonowa, która powstała tej wiosny i była największym takim zjawiskiem nad biegunem północnym w historii, całkowicie się zamknęła – poinformowali badacze z Copernicus Atmospheric Monitoring Service (CAMS).
Naukowcy, którzy śledzili dziurę ozonową nad biegunem północnym, stwierdzili, że była ona spowodowana silnym arktycznym wirem polarnym. To znaczy, że ani jej pojawienie się, ani zniknięcie, nie mają związku z działalnością człowieka, np. ograniczonym funkcjonowaniem gospodarek na świecie ze względu na pandemię koronawirusa.
Zamknięta już dziura ozonowa była ogromna. Jak poinformowali naukowcy, większość ozonu, który znajduje się normalnie na wysokości ok. 17,6 km w stratosferze, była wyczerpana. Ostatni podobny brak ozonu zdarzył się nad Arktyką około 10 lat temu.
Warstwa ozonu znajduje się między ok. 14,4 a 35,4 km nad powierzchnią Ziemi. Chroni ona nas przed promieniowaniem ultrafioletowym.
Na przeciwnym biegunie decyduje wpływ człowieka
W przeciwieństwie do dziury ozonowej, która pojawiła się nad biegunem północnym, ta występująca nad Antarktydą jest najczęściej spowodowana substancjami chemicznymi, takimi jak chlor i brom, które migrują do stratosfery.
Powoduje to powstawanie dziury nad biegunem południowym rokrocznie od 35 lat. Pocieszającą informacją jest to, że dziura ozonowa w tamtym miejscu była w poprzednim roku najmniejsza od momentu jej odkrycia.
Badacze z CAMS nie przewidują, żeby deficyt ozonu nad Arktyką wrócił później z powrotem do takich rozmiarów, jak miało to miejsce miesiąc temu.