Najciekawszy portal społecznościowy stał się przeglądarką reklam
Jeszcze niedawno Instagram był dla mnie najciekawszym portalem społecznościowym. Sposób jego działania wymaga bowiem przynajmniej minimalnej kreatywności i zaangażowania użytkowników. Zdjęcie trzeba przemyśleć, zrobić, obrobić i dopiero wrzucić
Z kolei na najpopularniejszym w Polsce portalu społecznościowym, czyli Facebooku (który zresztą kupił Instragrama za miliard dolarów w 2012), działalność wielu moich znajomych ogranicza się do przeklejania linków, a w najlepszych wypadku wypisywania pseudo inspiracyjnych cytatów i zawsze popularnego "shitpostowania".
Trudno znaleźć znajomych w morzu "influencerek"
Idea dzielenia się ciekawymi zdjęciami przemówiła do mnie tak mocno, że sam założyłem profil poświęcony znanym widokom i mniej znanym zakamarkom mojego miasta – Warsaw My Love. Oczywiście od początku zdawałem sobie sprawę, że królowymi Instagrama były, są i będą "influencerki", robiące dziennie setki zdjęć w skąpych ubraniach, promujące marki modowe i kosmetyczne. Nie przeszkadzało mi to. Wystarczyło obserwować odpowiednie profile, a "insta-modelki" i sprzedawany przez nie obraz szczęścia i sukcesu nie był obecny na moim "feedzie". Do czasu.
Reklamy, reklamy, reklamy
Obecnie Instagram znmienił się w aplikację do przeglądania ofert reklamowych. Swoiste Mango24 w smartfonie. Opcja insta stories (krótkich filmików, które wyświetlają się na górze aplikacji, czyli są najlepiej widoczne) poprzetykane są reklamami, które "kradną" całą moją uwagę, gdy chcę zobaczyć co słychać u moich znajomych.
Nowa funkcja przeglądania postów powoduje, że po obejrzeniu "aktualnych" zdjęć, zaczynają pokazywać się "sugerowane" profile, czyli po prostu kolejne reklamy. Mogę ręcznie zmienić ustawienie, tak aby oglądać dalej posty znajomych zamiast tych sugerowanych, ale domyślnie ustawiona jest właśnie ta opcja. Inną "świetną" funkcją są ankiety typu "Czy kupisz baton Lion?".
Ogladaj i kupuj. To takie wygodne!
Niedawno Instagram wprowadził opcje kupowania rzeczy na zdjęciu (głównie ubrań promowanych przez insta-infulencerki) bezpośrednio z aplikacji. To świetne, pro-sprzedażowe rozwiązanie. Tylko przestańmy udawać, że Instagram to nadal portal społecznościowy. To już najzwyklejszy kanał reklamowy udający społecznościówkę.
Nie mam nic przeciwko sensownym i nienarzucającym się reklamom w internecie. W końcu dzięki nim strony się utrzymują. Jednak Instagram poszedł w tym już tak daleko, że brakuje już tylko reklam w DM-ach, czyli w prywatnych wiadomościach. Chociaż obstawiam, że i te pojawią się niedługo.