Na parkiet z YouTube'a. Wyboista droga Gimpera

Dziś wygląda jak prawdziwa gwiazda - choć wielu wolałoby, że odpadł z "Tańca z gwiazdami". Jeszcze parę lat temu YouTuber "Gimper" kojarzył się jednoznacznie: gry wideo, ale też wulgaryzmy i obrażanie innych, choćby humorystyczne.

Na parkiet z YouTube'a. Wyboista droga Gimpera
Źródło zdjęć: © ONS.pl
Grzegorz Burtan

17.05.2019 | aktual.: 17.05.2019 20:25

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W finale kolejnej edycji "Tańca z Gwiazdami" o Kryształową Kulę będą walczyć Joanna Mazur i Jan Kliment przeciw Tomaszowi "Gimperowi" Działowemu i Natalii Głębockiej. Ten drugi trafił na parkiet programu prosto z YouTube'a. Wiele osób mogło złapać się za głowę: "To naprawdę już ten moment, że youtuberzy trafiają do telewizji?". Inni tą głową kręcili, bo dobrze znali złe momenty z jego internetowej działalności.

Kim jest Gimper?

Urodzony w 1994 roku Działowy karierę zaczynał, jak zresztą wielu twórców wideo, jeszcze jako nastolatek. Swój kanał założył w 2011 roku, na którym, podobnie jak wielu z innych młodych debiutantów, grał w gry. Ale jak wybić się, skoro inni też grają? Metoda, jaką wybrał Działowy, była dosyć prosta. Zaczął okraszać swoje materiały sporą liczbą wyzwisk, obelg i wulgaryzmów. Pamiętne jest jest już jego powitanie - cytuję - "cześć, cwele".

Metoda się sprawdziła, bo już w 2014 roku Gimper przekroczył próg 300 tysięcy subskrypcji, a w 2016 roku - miliona. Im więcej ludzi, tym bardziej zaczął ściągać na siebie uwagę nie tylko młodych widzów, ale i ich rodziców.

- Jeden z moich chłopaków jest w takim wieku, w którym właśnie przed takimi "Gimperami" musi być chroniony. Okazuje się bowiem, że dla tego youtubera każda gra jest pretekstem do rzucania wiąchą jak spod monopolowego. Nawet ta gra, w którą może kliknąć dziecko zachęcone dziecinnymi animacjami" – pisał Grzegorz Marczak z serwisu Antyweb.

W międzyczasie rozwijał swoje drugie hobby – rap. W 2014 roku wydał swoją pierwszą płytę, "Jeden", która sprzedała się w nakładzie półtora tysiąca egzemplarzy. Z kolei jego singiel, " Bombsite A" z 2015 roku, znalazł już 60 tysięcy sprzedawców, pokrywając się potrójną platyną. W tym samym roku przyszedł "Ator" - starszy o kilkanaście lat youtuber. Mniej znany, ale bardziej doświadczony. Razem z kilkoma innymi twórcami stają się sporą, "niepokorną" brygadą. I są uwielbianie przez młodych. Ale finał znajomości nie skończył się dobrze.

Pierwsza wielka drama

"Ator" i "Gimper" stali się symbolami tego, że zachowanie w sieci ma całkiem realne konsekwencje. "Gimper" odciął się od kolegi po jednym nagraniu, które wypłynęło do sieci. W ślad za nim poszli inni youtuberzy - i zaczął się festiwal, delikatnie mówiąc, robienia sobie przykrości. I sprawa trafiła do sądu. "Ator", jak sam mówił, miał dość tego, że przez rok był wyszydzany, obrażany i poniżany. Sprawą zajął się też "Superwizjer".

Ta sytuacja stała się przyczynkiem do zmiany. A właściwie całego przemodelowania swojej działalności. Umarł "Gimper", narodził się Tomasz Działowy.

Zmiany, zmiany i "Taniec z Gwiazdami"

Od 2017 rok "Gimper" gwałtownie zerwał z tym, co wywindowała go na górę. Jego stare wideo zostało pousuwane – ciężko znaleźć teraz stare nagrania Działowego. "Gimper" skupił się na nowej działalności – bardziej poważnym i pozbawionym dawnej wulgarności filmom. W sercu tych zmian stanął program "Lekko nie będzie" w formacie wywiadów z innymi znanymi youtuberami. Oprócz programu prowadzi również kanał esportowy organizacji "AGO".

W 2019 roku opublikował również wideo, w którym podsumowuje ostatnie trzy lata. A także przeprosił "Atora" oraz wszystkich, których uraził w trakcie swojej kariery. A w marcu urodzony w Kołobrzegu YouTuber trafił do "Tańca z Gwiazdami". Dzisiaj finał. Niezależnie od tego, czy wygra, czy nie, jego kariera wydaje się już przypieczętowana.

Komentarze (0)