Myśleli, że to sygnał kosmitów. Prawda jest inna

Teleskop Gemini North - zdjęcie ilustracyjne
Teleskop Gemini North - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © NOIRLab | Peter Michaud
Norbert Garbarek

11.09.2024 11:33

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jedna z najciekawszych zagadek astronomii stała się jeszcze ciekawsza – pisze portal Live Science. Wszystko to za sprawą tajemniczego sygnału "Wow!", który swoją nazwę zawdzięcza komentarzowi zapisanemu na wydruku z teleskopu Big Ear z 1977 r. Do tej pory uczeni zakładali, że transmisja mogła być potwierdzeniem istnienia życia pozaziemskiego.

Zapisane dużymi czerwonymi literami "Wow!" na kartce z wydrukiem liczb stało się niemalże kultowe w świecie nauki. To dzieło astronoma Jerry’ego Ehmana, który zauważył na wydruku tajemniczy przekaz odebrany przez wspomniany teleskop Big Ear należący do Uniwersytetu Stanowego Ohio. Odkrycie ma już niemal 50 lat, bowiem kosmiczne "oko" odebrało sygnał w 1977 r. podczas rutynowego skanowania przestrzeni w poszukiwaniu śladów świadczących o obecności pozaziemskiej inteligencji – czytamy.

Tajemniczy sygnał z kosmosu

Big Ear rejestrował przez 72 sekundy fale z okolic konstelacji Strzelca, które były transmitowane w "niezwykle specyficznej częstotliwości 1420 MHz". Naukowcy dostrzegli, że wodór, czyli najliczniej występujący pierwiastek we wszechświecie, naturalnie emituje fale radiowe o tej częstotliwości, wobec czego astronomowie zaczęli podejrzewać, iż to właśnie tę częstotliwość wybraliby kosmici, aby spróbować skontaktować się z Ziemią.

Sygnał "Wow!"
Sygnał "Wow!"© Live Science

Problem jednak w tym, że nigdy później nie udało się odebrać "sygnału Wow!", a poza tym nie znaleziono dla niego żadnego logicznego wyjaśnienia. Aż do teraz, bowiem tajemniczym kontaktem zajął się Abel Méndez z Planetary Habitability Laboratory na Uniwersytecie w Portoryko. Naukowiec podejrzewa, że "Wow!" może być przypadkowym wykryciem niezwykle intensywnego rozbłysku uderzającego w międzygwiezdną chmurę gazu wodorowego. Tak silny rozbłysk mógł być wyemitowany przez gęstą, magnetyczną gwiazdę określaną jako magnetar.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Naukowcy rozwiązali tajemnicę?

To bardzo rzadkie zjawisko – mówił w rozmowie z Live Science Méndez. Naukowiec zaznacza, że wciąż jest zdumiony, iż astronomom udało się je wykryć. Jednocześnie ekspert wyjaśnia, że w swoich ostatnich badaniach, których wyniki opublikowano w czasopiśmie "The Astrophysical Journal", jego zespół wykrył osiem sygnałów podobnych do "Wow!" z 1977 r.

Sygnały były bardzo zbliżone i ich transmisja odbywała się na częstotliwości 1420 MHz. Każdy z ośmiu sygnałów trwał od dwóch do trzech minut i choć generalnie były one 50 do 100 razy słabsze niż oryginalna transmisja, uczeni podkreślają, że to wynik tego, iż sygnały nie zostały oświetlone przez magnetar. Wyniki sugerują jednak, że Big Ear został w 1977 r. skierowany w jedną z chmur wodoru wystrzelonych przez magnetar i to właśnie tę chmurę rozpoznał teleskop – a nie sygnał od obcej cywilizacji.

Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (4)
Zobacz także