Mamy dopiero styczeń 2020 roku, a już bezpowrotnie straciliśmy jeden gatunek

Rok się dopiero rozpoczął, a wiosłonos chiński przeszedł do historii. Najprawdopodobniej bezpowrotnie pożegnaliśmy największą słodkowodną rybę, żyjącą na naszej planecie od milionów lat. Ekspert w rozmowie z WP Tech tłumaczy, jak wyznacza się kres gatunku.

Mamy dopiero styczeń 2020 roku, a już bezpowrotnie straciliśmy jeden gatunek
Źródło zdjęć: © AsiaWire/EuroPics/East News
Karolina Modzelewska

Kryzys klimatyczny trwa, a natura bezpowrotnie umiera. W 2019 roku wiele gatunków zwierząt znalazło się na granicy wyginięcia, a jeden został uznany przez ekspertów za oficjalnie wymarły. Ledwo rozpoczął się rok 2020, a już naukowcy przynieśli fatalną wiadomość.

Pierwsza ofiara 2020 roku

Ze świata docierają smutne doniesienia o wymarciu wiosłonosa chińskiego, czyli największej słodkowodnej ryby Chin. Ostatni przedstawiciel tego gatunku był widziany w 2003 roku. Naukowcy z Chińskiej Akademii Nauk Rybołówstwa przypadkowo schwytali samicę wiosłonosa w rzece Jangcy.

Ryba została oznakowana, jednak po 12 godzinach utracono kontakt z wszczepionym jej chipem. To był ostatni raz, kiedy naukowcy widzieli żywego wiosłonosa chińskiego. Ten sam zespół naukowców w 2009 roku ocenił gatunek jako krytycznie zagrożony wyginięciem. Największa słodkowodna ryba Chin została też wpisana na Czerwoną Listę IUCN (Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody).

Zdaniem ekspertów ryba wyginęła znacznie wcześniej. Do wyginięcia funkcjonalnego doszło w 1993 roku. Był to moment, kiedy gatunek nie był w stanie się rozmnażać, a jego populacja stała się tak mała, że ciężko mówić o jakiejkolwiek różnorodności genetycznej.

Starożytny gatunek

Wiosłonosa chińskiego uznaje się za gatunek wyjątkowy. Był jednym z dwóch żyjących gatunków wiosłonosa (drugi to wiosłonos amerykański), zaliczanym do starożytnej grupy ryb żyjących na naszej planecie od czasów dolnej jury, czyli od blisko 200 mln lat. Był też jedynym gatunkiem z rodzaju Psephurus.

Według informacji opublikowanych na portalu Live Science, ta największa słodkowodna ryba Chin osiągała do 7 metrów długości, a jej waga wynosiła nawet do 500 kg. Inne źródła podają, że było to 3 metry i 300 kg. Trudno ustalić, które dane są bliższe prawdzie, bo od dawna nikt nie widział wiosłonosów chińskich, a wykonanie jakichkolwiek badań czy pomiarów było niemożliwe.

Ryba charakteryzowała się dużym, wystającym pyskiem. Dzięki niemu zyskała nazwę "Xiang Yu", co w języku mandaryńskim oznacza "rybę słonia".

Kiedy gatunek uznaje się za wymarły?

Dr Andrzej Kepel, przewodniczący Polskiego Komitetu Krajowego IUCN, w rozmowie z WP Tech przyznał, że uznanie gatunku za wymarły nie jest prostym zadaniem.

- Bardzo trudno powiedzieć, które gatunki wyginęły w konkretnym roku. Takson [grupę organizmów - przyp. red.] uznaje się za wymarły na wolności, gdy przez dłuższy czas nie udaje się go znaleźć. Jest to też zależne od jego cyklu rozwojowego, zasięgu i stopnia przebadania jego obszaru występowania - mówi dr Kepel.

- O ostatecznym wyginięciu w konkretnym roku zwykle możemy powiedzieć tylko w przypadku gatunku, który od pewnego czasu jest już uznawany za wymarły w środowisku naturalnym, ale był jeszcze utrzymywany w hodowli czy uprawie i właśnie padł ostatni jego osobnik – podkreśla naukowiec.

Inne ofiary natury

W 2019 roku za wymarłego uznano żółwiaka szanghajskiego, największego żółwia słodkowodnego na świecie. W chińskim zoo zmarła ostatnia samica tego gatunku. W innym przebywa samiec. Eksperci są zdania, że na wolności mogą żyć jeszcze dwa żółwie z tego gatunku, ale ich płeć pozostaje tajemnicą.

Skrajnie zagrożona jest też populacja nosorożca sumatrzańskiego. W 2019 roku zginął ostatni przedstawiciel tego gatunku, który żył w Malezji. Szacuje się, że w Indonezji pozostało ich około 80. Populacja stale się kurczy, a izolacja poszczególnych grup nie sprzyja rozmnażaniu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (184)