Majówka ciepła, ale na polach dramat. Rolnicy są pewni - ceny żywności wzrosną
Tegorocznym plonom i sadom zagraża susza, a Polsce - klęska żywiołowa. Nie jest to nowe zjawisko na terenie naszego kraju, ale suchość i brak opadów w 2019 roku są wyjątkowo dotkliwe. Rolnicy apelują do rządu o wprowadzenie stanu klęski.
24.04.2019 | aktual.: 24.04.2019 17:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pogoda w marcu i kwietniu była nieprzewidywalna. Naprzemiennie występowały okresy niemal letnie, gdzie temperatura przekraczała 20 stopni Celsjusza, z zimnymi nocami, gdy słupek rtęci spadał poniżej zera. Dla mieszkańców dużych miast kłopotem jest co najwyżej dobiór stroju przed wyjściem do pracy. Dla rolników w niektórych regionach sytuacja jest katastrofalna, a pogarszają ją wyjątkowo mizerne opady.
Marcin Bustowski, lider Związku Zawodowego Rolników Rzeczpospolitej "Solidarni", chce wprowadzenia stanu klęski żywiołowej i jest pewny, że ceny żywności pójdą w górę. Kolejny, feralny rok? Nie, klimatolodzy są pewni, że to "naturalny" efekt globalnego ocieplenia. Z roku na rok efekt coraz bardziej dotkliwy. O tego typu zmianach - i idących za nimi podwyżkami cen - ONZ przestrzegała już jesienią 2018 roku w raporcie, o którym pisał cały świat.
Za mało wody w glebie
Susza, czyli w zasadzie co? Dużym problemem jest ujemny bilans wodny - na poziomie aż -20 proc. w stosunku do roku poprzedniego. W 2018 zresztą rolników również dotknęła ogromna klęska suszy. A już w tym roku zarejestrowano brak opadów w ilościach charakterystycznych dla obecnej pory roku. Te dane wskazują, że wzrost jesiennych zasiewów będzie dużo gorszy niż przeciętny, a jednocześnie istnieje realne zagrożenie dla tych wiosennych. Mniejsze zbiory teraz, mniejsze na sierpniowe żniwa - co wpłynie na cały najbliższy rok.
Dla konsumenta ważniejsze jednak będzie inne pytanie: czy jego również dotknie susza?
- Naturalnie - mówi WP Tech Bustowski. - Już w 2018 roku ostrzegaliśmy Ministerstwo, że konieczne jest tworzenie rezerw materiałowych i żywnościowych. Mamy teraz potężny wzrost cen żywności, który się nie zatrzyma. Do tego dochodzi niedobór bilansu wodnego i susze. Jeśli taka pogoda się utrzyma, nasze uprawy są zagrożone. Już teraz każde gospodarstwo rolne straciło 50 proc. swoich plonów - opisuje.
Za dużo problemów z klimatem
Problemy z pogodą dają się we znaki rolnikom co roku. W 2019 są jednak wyjątkowo uciążliwe.
- Tegoroczna wiosna jest bardzo ciepła, od lutego możemy mówić o temperaturach w Polsce powyżej normy, co wraz z niedoborem opadów prowadzi do suszy, zarówno rolniczej jak i hydrologicznej - mówi WP Tech Izabela Adrian z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. - Największe niedobory opadów w sezonie zimowym notowano w województwach małopolskim, podkarpackim i wielkopolskim.
Na znacznym obszarze kraju wilgotność gleby na poziomie korzeni nie przekracza 30 proc., zwłaszcza w południowej i zachodniej części kraju.
- Przepływy poniżej średniego niskiego notujemy już na 18 stacjach. Najwięcej w województwie śląskim. W najbliższych dniach nie widać znaczącej poprawy. Prognozowane są opady deszczu, które mogą miejscami poprawić sytuację, ale nie wpłyną na jej ogólną stabilizację. W Polsce mamy klimat przejściowy i takie suche okresy zdarzają się co kilka la - konkluduje ekspertka.
Inne zdanie ma dr Aleksandra Kardaś z serwisu Nauka o klimacie, która nie widzi tu powtarzającego się cyklu, a wyraźnia pogarszającą się sytuację.
- W Polsce zawsze zdarzały się susze, jednak zmiana klimatu powoduje, że pojawiają się częściej oraz że okresy bez opadów trwają dłużej – wyjaśnia w komentarzu dla WP Tech dr Kardaś. - Globalne ocieplenie powoduje również, że wiosna przychodzi wcześniej, co sprzyja stratom związanym z przymrozkami: rośliny wschodzą oraz kwitną w porze roku, w której spadki temperatury poniżej zera są dość częste. Chociaż zmiana klimatu nie odpowiada bezpośrednio za poszczególne wydarzenia, to zwiększa ryzyko ich wystąpienia - zaznacza.
W zeszłym roku rolnicy również chcieli, by ogłoszono stan klęski żywiołowej. Wówczas resort rolnictwa stwierdził, że "ogłoszenie stanu klęski żywiołowej nie stanowi samoistnej, czy nawet dodatkowej, przesłanki do otrzymania nadzwyczajnej pomocy finansowej z budżetu państwa przez poszkodowane podmioty, w tym rolników".
Za mało paszy
Pojawia się kolejny problem: paszy. A właściwie jej braku.
"Starając się zapobiegać problemom rolników polskich w najbliższej przyszłości, w trosce o nasz kraj występujemy do Pana z prośbą o rozważenie ogłoszenia stanu klęski żywiołowej, która już powoduje i niechybnie w najbliższych dniach i miesiącach spowoduje dalsze znaczne straty w rolnictwie i sadownictwie. Jednocześnie wskazujemy, że wraz z sygnałami potwierdzającymi że susza już jest obecna nastąpiły równolegle przymrozki, których skutkiem są pierwsze straty w uprawach" – czytamy w liście.
- Paszy dla zwierząt starczy mi na miesiąc. Z czego zrobię nową? Trawa w ogóle nie rośnie. Możemy importować żywność, ale to będzie bardzo drogie. W zeszłym roku pietruszka kosztowała 12 zł, ziemniaki zdrożały, chleb też - zaznacza Bustowski.
Zdaniem lidera "Solidarnych", nie mamy żadnych zapasów na wypadek klęski żywiołowej. Nie realizujemy unijnej dyrektywy dotyczącej rezerw żywnościowych i bezpieczeństwa żywnościowego. Na markety jest importowana potężna ilość żywności.
- A teraz rządzący mówią mi, że brakuje woli politycznej. Tylko wojsko ma jakąś rezerwę, konsumenci mogą przeżyć 3-4 dni - żali się Bustowski. - Napisaliśmy, że tworzenie ich jest koniecznie. Tak samo trzeba zakazać wywozu materiału paszowego, bo będziemy mieli problem z karmieniem zwierząt. I to nie będzie problem tylko rolników, ale całej Polski. Jeśli państwo nie pomoże, polskie rolnictwo zniknie.
Ministerstwo odpowiada
O komentarz poprosiliśmy również Ministerstwo Rolnictwa. Problem został przez nie dostrzeżony, ale departament chce czekać na maj, który będzie kluczowy dla zbiorów.
- Z podobną sytuacją mamy praktycznie do czynienia od lat - mówił dziś minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski. - Pomimo tego kwiecień nie jest jeszcze miesiącem kryzysowym dla roślin. Problemem będzie jednak maj, o ile nie będzie opadów. Generalnie mamy sytuację trudną, ale może się ona jeszcze radykalnie zmienić.
Eksperckie badania wskazują, że zeszłoroczne plony dobrze przezimowały. Odnotowano niesprzyjające warunki pogodowe w kwietniu br, ale państowwy Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach na bieżąco monitoruje sytuację pod katem wystąpienia suszy. A co w przypadku faktycznego kryzysu? Minister zapewnia, że rolnicy na pewno nie pozostaną bez pomocy.
- W ubiegłym roku udzieliliśmy rekordowej pomocy, ale jeżeli zajdzie taka konieczność, to w tym roku też to zrobimy - podkreślił szef resortu rolnictwa.