Kryształy pamięci to już nie fikcja
Naukowcy z Uniwersytetu w Southampton dokonali przełomu, jeśli chodzi o rozwój pamięci masowych. Kryształy pamięci stworzone przez nich mogą w niedalekiej przyszłości nowym, lepszym standardem.
17.02.2016 | aktual.: 17.02.2016 12:03
Korzystając z nanostrukturowego szkła, naukowcy z Optoelectronics Research Centre (ORC) opracowali proces zapisywania i odczytywania pięciowymiarowych danych przy pomocy femtosekundowego lasera. Brzmi jak z filmu science-fiction, prawda?
W praktyce oznacza to, że taki kryształ miałby pojemność 360 terabajtów, byłby odporny na bardzo wysokie temperatury (do 1000 stopni Celsjusza), a jego trwałość (a razem z tym trwałość zapisanych na nim danych) byłaby niemalże wieczna. Jak deklarują naukowcy, przy temperaturze nieprzekraczającej 190 stopni Celsjusza zapisane w ten sposób dane przetrwają około 13,8 miliarda lat.
Takim nośnikiem zainteresowani byliby wszyscy. Firmy big data, muzea, archiwa, biblioteki - dosłownie każdy, kto pracuje z ogromnymi zbiorami danych. Niestety, nie wiemy z jaką szybkością możliwy jest zapis i odczyt danych z tych fantastycznych kryształów. Jak na razie naukowcy z Uniwersytetu w Southampton zapisali na szkle Uniwersalną Deklarację Praw Człowieka, Biblię Króla Jerzego, Optykę Newtona i Magna Cartę.
Zapis na szkle odbywa się przy użyciu ultraszybkiego lasera, który wysyła bardzo krótkie i silne impulsy światła. Impulsy zapisywane są na trzech warstwach nanostrukturalnych "kropek", oddzielonych od siebie warstwą o grubości pięciu mikrometrów (mikrometr to jedna milionowa metra). Tak wypalone "kropki" zmieniają sposób, w jaki przez kryształ przepuszczane jest światło, tym samym umożliwiając odczyt zapisanych tam danych przy pomocy połączenia mikroskopu i polaryzera.
Naukowcy obecnie szukają partnerów biznesowych, którzy byliby w stanie wesprzeć swoim kapitałem dalsze badania i opracowanie technologii masowej produkcji nośników tego typu.
A dopiero co ekscytowaliśmy się z powodu dysków SSD.
Polecamy w wydaniu internetowym chip.pl: Pierwsza wada Samsunga Galaxy S7 i S7 Edge