Koronawirus w Polsce. Potwierdzono pierwszy przypadek. Pacjent przebywa w szpitalu
Koronawirus z Wuhan dotarł już do Polski - to oficjalnie potwierdzona przez Ministerstwo Zdrowia informacja. Pierwszy zarażony przebywa w szpitalu na oddziale zakaźnym w Zielonej Górze. Tłumaczymy, w jakim stopniu niebezpieczny jest wirus, który dotarł do nas z Chin.
04.03.2020 | aktual.: 04.03.2020 08:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Specjaliści od dłuższego czasu ostrzegali, że dotarcie wirusa z Chin do naszego kraju to tylko kwestia czasu. Niestety przewidywania się potwierdziły i pierwszy przypadek zarażenia koronawirusem w Polsce został potwierdzony. Chory przebywa obecnie w szpitalu w Zielonej Górze. Jak mówi Minister Zdrowia, "wszystkie procedury zadziałały", a pacjent czuje się dobrze.
Specjaliści proszą o zachowanie spokoju i rozsądku, a Ministerstwo Zdrowia potwierdza, że chory jest pod dobrą opieką. Wszystkie osoby mające kontakt z chorym są objęte kwarantanną. Dodatkowo Minister Zdrowia przyznał, że pozostałe próbki osób podejrzanych o zakażenie koronawirusem zostały przebadane - testy dały ujemny wynik.
Kiedy i skąd przyszła epidemia?
Pierwsze przypadki koronawirusa z Wuhan, a właściwie wirusa SARS-CoV-2, zostały zarejestrowane w Chinach w połowie grudnia. Sam wirus stał się przyczyną choroby układu oddechowego zwanej COVID-19. Ognisko wirusa najprawdopodobniej miało miejsce na targu rybnym w Wuhan, gdzie sprzedawano żywe, w tym egzotyczne, zwierzęta.
Stamtąd wirus rozprzestrzenił się szybko na terenie całych Chin, a w połowie stycznia 2020 odnotowano pierwsze przypadki poza granicami państwa. 24 stycznia potwierdzono również pierwsze przypadki zachorowań w Europie, ale dopiero w połowie lutego zagrożenie stało się widoczne na naszym kontynencie.
Koronawirus groźniejszy niż SARS?
Zgodnie z aktualnymi danymi ilość zakażonych koronawirusem na całym świecie przekroczyła już 93 tys. osób. Od początku epidemii zanotowano 3198 zgonów.
Niepokojąco wyglądają również dane pokazujące tempo rozprzestrzeniania się wirusa w porównaniu z innymi, które były przyczyną niebezpiecznych epidemii. Wynika z nich, że koronawirus rozprzestrzenia się szybciej niż wirus SARS, eboli czy świńskiej grypy.
Z drugiej strony jednak zdaje się, że SARS-CoV-2 jest łagodniejszy dla dzieci. Najbardziej narażone są osoby starsze i o obniżonej odporności. Na tą chwilę liczba osób, którym udało się pokonać wirusa przekroczyła 50 tys. Minister Zdrowia podkreśla, że koronawirus to "zupełnie inna kategoria wagowa infekcji" niż SARS, MERS czy Ebola. "Nie ma powodów do niepokoju", zaznaczył i podkreślił, że ponad 80 proc. przypadków zakażenia przebiega łagodnie.
Koronawirus - objawy i leczenie
Koronawirus z Wuhan jest przyczyną choroby układu oddechowego zwanej COVID-19. Już po 2 do 14 dni od zetknięcia się z wirusem możemy spodziewać się pierwszych objawów. Będą to gorączka, kaszel i duszności. Na razie nie ma jednak informacji o tym, jakie zniszczenia w układzie oddechowym wywołuje COVID-19.
Poza problemami z oddychaniem, niektórzy chorzy zwracali uwagę również na problemy żołądkowo-jelitowe. Może dojść również do nieregularnego rytmu serca, gwałtownego obniżenia ciśnienia krwi oraz ostrej reakcji zapalnej. Największe ryzyko śmierci spowodowane powikłaniami wystąpiło dotychczas w grupie seniorów.
Jak na razie lekarze zwalczają objawy zarażenia koronawirusem, jednak do opracowania skutecznego leku pozostało jeszcze trochę czasu. Badania idą do przodu, w czym biorą udział naukowcy z całego świata, także z Polski. Jest również duża szansa, że w ciągu 12 miesięcy zostanie opracowana szczepionka na koronawirus SARS-CoV-2, jednak nie będzie miało to wpływu na obecna sytuację chorych.
Ministerstwo Zdrowia uruchomiło w środę, 26 lutego specjalną infolinię, dla osób, które chcą dowiedzieć się więcej o postępowaniu w przypadku podejrzewania zakażenia koronawirusem. Infolinia jest dostępna przez całą dobę pod numerem 800 190 590.