Koniec świata jest nieunikniony. Uratuje nas tylko jedno - będziecie zaskoczeni
W obliczu końca świata np. apokalipsy nuklearnej, uderzenia asteroidy czy wybuchu superwulkanu, głównym problemem będzie brak dostępu promieni słonecznych do powierzchni. Bez nich, większość roślin i zwierząt wyginie, ale według najnowszych badań - jest jeszcze nadzieja.
13.01.2020 | aktual.: 13.01.2020 10:35
Ogromna asteroida o średnicy 15 kilometrów nadciąga w kierunku Ziemi. Szanse uderzenia są niewielkie. Jednak dzieje się. Asteroida uderza w powierzchnię planety. To już się wydarzyło - 66 milionów lat temu, a potem nastąpiło wymieranie kredowe.
Samo uderzenie asteroidy nie zabiłoby jeszcze wszystkich stworzeń na świecie. Życie na Ziemi nadal mogłoby mieć się całkiem dobrze, gdyby nie inny problem, który jest bezpośrednim wynikiem uderzenia. Największe zagrożenie stanowi ogromna chmura pyłu, które unosi się wysoko ponad powierzchnię, blokując całkowicie dostęp promieni słonecznych na co najmniej dwa lata.
W tym scenariuszu, na Ziemi robi się zimno i ciemno. W wyniku tego rośliny, utrzymujące łańcuch pokarmowy przy życiu, bez promieni słonecznych nie są w stanie przeprowadzać procesu fotosyntezy. Roślinność umiera, a wraz z nią cała fauna. Bez roślinności zwierzęta nie są w stanie się wyżywić, podobnie jak ludzie.
Koniec świata dla dinozaurów. A ludzie?
Co musiałby zrobić człowiek, aby przetrwać swój koniec świata? Jeśli bierzemy pod uwagę powyższy scenariusz, lub podobne w efekcie wybuchu superwulkanu czy wojnę nuklearną, ludzkość ma szanse przetrwać. Oczywiście, skutki braku światła słonecznego będą fatalne dla człowieka, ale przynajmniej garstka przetrwałych nie umrze z głodu.
Zobacz też: Koniec świata miał już miejsce. 2 mld lat temu zginęło 99,5 proc. życia na Ziemi. Naukowcy wiedzą dlaczego
Tak twierdzi Bryan Walsh, dziennikarz naukowy, pracujący między innymi dla serwisu TIME. Niedawno wydał nową książkę "End Times", opisującą losy człowieka podczas apokalipsy spowodowanej uderzeniem asteroidy, wybuchem superwulkanu, wojny nuklearnej czy robotami do zabijania i tak dalej.
Walsh sądzi, że nawet najbardziej przygotowani nie poradzą sobie z brakiem dostępu do światła słonecznego. Ale zwraca też uwagę, że nie wszystko, czym żywią się ludzie potrzebuje go, aby rosnąć. Do przetrwania ludzkość będzie potrzebować przede wszystkim grzybów, owadów i wszystkiego, co może żyć bez kontaktu ze Słońcem.
Bryan Walsh nie jest pomysłodawcą pomysłu, ale stara się zwrócić uwagę na ważną kwestię. Już w 2014 roku inny pisarz, David Denkenberger sugerował jak planować produkcję jedzenia, aby ludzkość przetrwała w przypadku klęski żywiołowej.