Jesteśmy na Air Show 2018. Relacja z pierwszego dnia

Pierwszy dzień Międzynarodowych Pokazów Lotniczych Airshow w Radomiu upłynął w dużej mierze pod znakiem nienajlepszej aury, jadnak niesprzyjająca pogoda nie odwiodła wielu od uczestnictwa.

Jesteśmy na Air Show 2018. Relacja z pierwszego dnia
Źródło zdjęć: © Flyphotos.net | Bartłomiej Myć
Bartłomiej Myć

Już od wczesnych porannych godzin do wejść na teren pokazów ustawiały się kolejki. Część gości zmierzała od razu w stronę linii odgraniczające strefę widzów od strefy lotniska i drogi kołowania (swoją drogą to były najlepsze miejsca!), a inni niespiesznie podążali obejrzeć wystawę statyczną. Już ok godziny 11 na terenie pokazów było dosyć tłoczno, a wypicie kawy wymagało sporych pokładów cierpliwości.

Obraz
© Flyphotos.net | Bartłomiej Myć

Oficjalna inauguracja pokazów Airshow 2018 została wykonana przez zespół Biało Czerwone Iskry; przelot z Boeingiem 737 PLL LOT noszącym okolicznościowe malowanie "Dumni z niepodległości Polski". Trzeba przyznać, że przelot ugrupowania BCI oraz 737, a potem low pass w wykonaniu boeinga robiły naprawdę dobre wrażenie. W Polsce był to pierwszy taki układ na pokazach, jednak przeloty takie wykonywane są od dawna przez inne "narodowe" zespoły akrobacyjne i reprezentacyjne maszyny osobowe "narodowych" przewoźników.

W międzyczasie usłyszeliśmy oficjalne powitanie, a także otwarcie od strony oficjalnej. Wypowiedzi Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka, a także gen. broni Jarosława Miki, Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, skupiały się na podziękowaniu wszystkim, którzy mieli i mają swój wkład w tworzenie tej imprezy.

Obraz
© Flyphotos.net | Bartłomiej Myć

Ze względu na niską podstawę chmur i co chwila padający deszcz, przez kilka pierwszych godzin program był zmieniony i nie zobaczyliśmy na niebie najszybszych wojskowych maszyn. Nie można jednak powiedzieć, że było nudno. Swoje umiejętności zaprezentowali m.in Artur Kielak na samolocie XA-41, chorwacki zespół akrobacyjny Wings of Storm (Krila Oluje) czy śmigłowiec MI-24 Czeskich Sił Powietrznych.

Widzieliśmy również przelot i pokaz trzech samolotów PZL Orlik i dwóch amerykańskich Harvardów. Grupa ta ćwiczyła swój pokaz przez kilka miesięcy, a zgranie samolotów o różnych osiągach było bardzo trudne. Efekty zapierają dech w piersiach i do tego były dziś komentowane przez panią pilot instruktor, która uczy latania na Orlikach właśnie.

Obraz
© Flyphotos.net | Bartłomiej Myć

Mówiąc o Polskich Siłach Powietrznych nie można nie wspomnieć o najnowszym nabytku - samolotach M346, włoskiej produkcji, które finalnie mają zastąpić wysłużone już Iskry TS11. Konstrukcja Iskry sięga lat 60. ubiegłego stulecia i ma już swoje ogromne ograniczenia, zaś M346 jest w pełni nowoczesnym samolotem treningowy, który może mieć również zastosowanie w warunkach bojowych. Wraz ze zmianą z Iskier na Bieliki nastąpi jakościowa zmiana szkolenia pilotów Sił Powietrznych RP. Piloci z Dęblina, gdzie stacjonują Bieliki (polska nazwa dla M346), przylecieli w składzie czterech maszyn i pokazali się publiczności. Słyszeliśmy również nagrany wcześniej wywiad z jednym z pilotów, który miał okazję "przyprowadzić" do kraju pierwszą taką maszynę kilka miesięcy temu z Włoch.

Z dolotu z Dęblina zaprezentował się przed radomską publicznością również samolot AWACS, czyli samolot wczesnego ostrzegania i kontroli. Zbudowany w kadłubie Boeinga 707-200 obecnie nazywany jest Boeingiem E3-Sentry. Obecnie na świecie jest kilkanaście takich maszyn i, co ciekawe, są one w posiadaniu NATO-6130285597505153c). Ich załoga waha się od 13 do 19 osób, zasięg - dzięki możliwości tankowania w locie - jest praktycznie nieograniczony. Zabudowany na kadłubie radar stał się w ten sposób mobilny a na jego zasięg znacznie wpływa umieszczenie go nad ziemią. Samoloty takie latają regularnie nad polską, średnio kilka razy w tygodniu i patrolują wschodnią flankę NATO patrolując przestrzeń powietrzną Polski, krajów bałtyckich i części południowo-wschodniej Europy.

Obraz
© Flyphotos.net | Bartłomiej Myć

W drugiej części dnia pogoda nieco się poprawiła - deszcz nadal kropił lub padał, ale podniosły się podstawy chmur, co pozwoliło na wykonywanie akrobacji również samolotom odrzutowym, Pierwszy w tej części zaprezentował się szwedzki JAS Gripen. Samolot w charakterystycznym malowaniu (Czesi również w tym roku obchodzą stulecie sił powietrznych, podobnie jak Polska) zaprezentował się na tle sinego nieba naprawdę widowiskowo. To zresztą standard w wykonaniu czeskiej załogi - wykorzystują manewrowość i zwinność swojego myśliwca i pokazują na co go stać. Gripen - szwedzki samolot był również brany pod uwagę w czasie przetargu na samolot bojowy dla Polski, ale finalnie przegrał tę walkę z F16. Czechom Szwedzi umożliwili nie tyle kupno, co po prostu leasing tych maszyn i tak w tej chwili funkcjonują czeskie siły powietrzne.

Dalsza część pokazów to był zdecydowanie czas dla miłośników szybkiego i głośnego latania. Brytyjski i niemiecki Eurofighter Typhoon, Belgijski F16 (Vador), Turecki F16 (Solo Turk) na zmianę zawłaszczali niebo dla siebie prezentując pełne ciasnych zakrętów, beczek i poziomych pętli programy. Podstawa chmur nie pozwalała na wykonywanie wielu figur pionowych, ale nawet niski wariant pokazowy w wykonaniu tych maszyn przyprawiał o szybsze bicie serca.

Obraz
© Flyphotos.net | Bartłomiej Myć

W międzyczasie obserwowaliśmy kilka wspaniałych zespołów akrobacyjnych z różnych krajów europejskich takich jak Baltic Bees z Łotwy czy Patrulla Aguilla z Hiszpanii. Jednak to Włosi z Frecce Tricolori skradli serca widzów. I nie ma w tym nic dziwnego, bo dzieje się to na każdym pokazie, na którym występują. Energiczna komentator łącząca język polski z włoskim w uroczy sposób opowiadała wszystko, co działo się w ciągu ok 25-minutowego pokazu z wielkim zaangażowaniem. Włosi zebrali gromkie brawa i owacje niemal na stojąco, a kołujących wzdłuż publiki pilotów pozdrawiały setki osób.

Mimo nie do końca udanej aury organizatorzy mogą być zadowoleni. Mówi się o ok 65 tysiącach osób, które były gośćmi pokazów i wygląda na to, że wszyscy byli naprawdę usatysfakcjonowani tym, czego doświadczyli. W drugim dniu pokazów program będzie podobny jeśli chodzi o zawartość, natomiast planowana kolejność prezentacji różnych maszyn jest już inna niż sobotnia. Jedno jest pewne - nie zabraknie widzów. Ci w Radomiu dopisują zawsze i tak będzie na pewno w oba dni pokazowe w tym roku.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)