Jeden z najdziwniejszych pomysłów Niemiec - towarowy okręt podwodny

Podczas I wojny światowej Niemcy stanęli w sytuacji, w której musieli poradzić sobie z całkowitą blokadą morską. Uniemożliwiała ona import do kraju wszystkich tych towarów, które potrzebne były do prowadzenia wojny, a których Niemcy nie mogli pozyskać ze swojego terytorium. Odpowiedzią na to miałaby być podwodne okręty cargo - czegoś takiego nikt, nigdy wcześniej nie zbudował. Miały być pozbawione uzbrojenia, a ich załogi mieli stanowić cywilni marynarze. Co więcej, okręty miały być własnością prywatnej firmy, aby nikt nie kojarzył ich z marynarką wojenną.

Jeden z najdziwniejszych pomysłów Niemiec - towarowy okręt podwodny
Źródło zdjęć: © Wikimedia

Państwa Ententy niemal od samego początku I wojny światowej zdecydowały się na morską blokadę Niemiec. Chciały w ten sposób odciąć kraj od dostaw z jego zamorskich stref wpływów, a tym samym przyczynić się do znaczącego uszczuplenia mocy produkcyjnych zakładów zbrojeniowych. Brytyjczycy, dysponując potężną flotą okrętów, bez problemu utrzymywali szczelność blokady. Niemcy musieli zatem znaleźć sposób, aby sprowadzić do kraju niezbędne zaopatrzenie - wybór padł na łodzie podwodne.

8 listopada 1915 roku powołano przedsiębiorstwo Deutsche Ozean-Reederei, a już 28 marca 1916 roku zwodowany został pierwszy okręt nazwany "Deutschland". W tym czasie trwała budowa dwóch kolejnych jednostek. Prace nad zaprojektowaniem okrętu podwodnego, większego od wszystkich wyprodukowanych do tej pory U-Bootów, powierzono Hansowi Techlowi i Rudolfowi Erbachowi.

Inżynierowie postanowili zaprojektować okręt składający się z dwóch kadłubów. Wewnętrzny i sztywny miał średnicę 5,8 metra. Nad nim zbudowano drugi, lekki kadłub o średnicy 8,9 metra. Długość jednostki ustalono na 65 metrów. Wyporność tej podwodnej konstrukcji wynosiła w zanurzeniu 1870 ton, a maksymalna masa ładunku, który mogła ona przewozić wynosiła 510 ton. Powstała pomiędzy dwoma kadłubami przestrzeń również była ładownią. Mogła ona pomieścić 290 ton płynnego kauczuku.

Obraz
© (fot. Wikimedia)

Jak na obecne standardy łódź podwodna "Deutschland" była dość powolna. Do napędu wykorzystano dwa silniki (mające być pierwotnie generatorami elektrycznymi na pancerniku "Sachsen") o mocy 400 KM każdy. Pozwalały one rozpędzić się jednostce na powierzchni do prędkości 12 węzłów (około 22 km/h). Do napędu w zanurzeniu służyły dwa silniki elektryczne produkcji Siemens-Schuckertwerke zasilane z baterii akumulatorów. Ich łączna moc 800 KM pozwalała poruszać się w zanurzeniu z prędkością 5,5 węzła (około 10 km/h) z maksymalnym zanurzeniem wynoszącym 50 metrów. Przy utrzymywaniu ekonomicznej prędkości 5,5 węzła (na powierzchni), jednostka mogła przepłynąc 25000 mil morskich.

W swoją pierwszą misję "Deutschland" wyruszył 10 czerwca 1916 roku. Po 24 dniach podróży, 9 lipca, jednostka wpłynęła do amerykańskiego portu w Baltimore. Wzbudziło to ogromne protesty Wielkiej Brytanii i Francji - oba kraje zażądały uznania łodzi podwodnej za okręt wojenny i internowania. USA powołały specjalną komisję, która stwierdzając brak jakichkolwiek instalacji wojskowych, a przede wszystkich uzbrojenia, uznały "Deutschland" za jednostkę handlową. Dzięki temu okręt mógł wrócić do Niemiec wyładowany po brzegi niezbędnymi w Niemczech towarami. W rejsie powrotnym przewoził 343 tony niklu (niezbędnego do budowy stali pancernej), 83 tony cyny, 500 kg juty i 350 ton kauczuku. Brytyjczycy próbowali go zatrzymać blokując wyjście na Atlantyk, jednak załoga ominęła blokadę płynąć w zanurzeniu. Misję zakończono pomyślnie 23 sierpnia 2016, a zysk armatora szacuje się na 30-40 milionów dolarów.

Historia handlowa okrętu była jednak dość krótka. Amerykańska opinia publiczna była zbulwersowana działalnością niemieckiej floty U-Bootów, przez co stosunki na linii Berlin-Waszyngton uległy znacznemu ochłodzeniu. Niemieckie łodzie podwodne nie były już mile widziane w portach USA, a zatem niemożliwe stało się importowanie niezbędnych dóbr. Dodatkowo Kaiserliche Marine (Cesarska Marynarka) chciała przejąć tę dużą jednostkę, która była jej potrzebna do walki z Brytyjczykami na odległych akwenach. W ten sposób "Deutschland" został szybko przebudowany na pełnoprawny wojskowy okręt podwodny - wyposażono go w sześć wyrzutni torped, a na pokładzie zamontowano dwa działka kalibru 150 mm. Zmieniono mu także oznaczenie na U-155.

Doświadczenia z pierwszym towarowym okrętem nie poszły jednak na marne. Podczas II wojny światowej Niemcy budowali okręty podwodne nazywane „Krowami Mlecznymi”. Ich zadaniem było dostarczanie paliwa oraz uzbrojenia do innych jednostek, operujących z dala od wybrzeży Niemiec. Z niemieckich doświadczeń skorzystali także Włosi, którzy w tym samym okresie budowali jednostki towarowe zdolne do przewożenia ponad 600 ton ładunku pod wodą. Podobnymi konstrukcjami mogła się także pochwalić Japonia. ZSRR, mimo ambitnych planów zbudowania transportowych łodzi podwodnych, ani podczas II wojny światowej, ani podczas zimnej wojny nie zrealizował swoich projektów. Sowieci wykorzystywali w tym celu lekko zmodyfikowane, istniejące już konstrukcje. Po okresie zimnej wojny Rosja chciała zbudować łodzie podwodne zdolne do transportu ropy naftowej, które miały wykorzystywać projekt największego okrętu podwodnego świata - Akuła. Z racji kłopotów finansowych po upadku ZSRR planów jednak nigdy nie zrealizowano.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (105)