Jaskinia Tham Luang. Tak wygląda akcja ratunkowa w Tajlandii
Jak to możliwe, że próby uratowania chłopców i ich trenera trwają tak długo? Powodów jest kilka. Problem stwarza m.in. podnoszący się stan wód, struktura jaskini i jej ciasne punktu. Oto, jak wygląda sytuacja w Tham Luang.
09.07.2018 | aktual.: 10.07.2018 14:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Brak tlenu i rosnący poziom wody po ulewach - ekipy ratowników muszą się spieszyć, aby dotrzeć do uwięzionych w jaskini na północy Tajlandii chłopców i trenera ich drużyny piłkarskiej. O rozwoju akcji godzina po godzinie można czytać w specjalnym artykule na WP.
- Człowiek w takich warunkach traci naturalny, dzienno-nocny rytm - mówi w rozmowie z WP Tech Tomasz Fiedorowicz z Grupy Ratownictwa Jaskiniowego. – Organizm się rozregulowuje, pojawiają się problemy ze snem i z działaniem organów wewnętrznych. Brak widocznych punktów odniesienia powoduje, że błędnik wariuje i człowiek traci równowagę. Czas wariuje i przestaje płynąć liniowo. Moi koledzy, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, mówili mi o minutach, które ciągnęły się godzinami i o całych dniach, które uciekały "w pięć minut".