Japonia. Superkomputer bada koronawirusa na stadionie wypełnionym ludźmi
Japończykom marzy się zorganizowanie Letnich Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020, które przełożono na 23 lipca 2021 roku. Pandemiczna sytuacja w tym nie pomaga, ale czy mimo tych warunków, nie da się zorganizować wielkiej sportowej imprezy? Japończycy poszukują odpowiedzi na to pytanie.
30 tysięcy osób na meczu w 2020 roku brzmi jak abstrakcja. A jednak. Japończycy wypuścili taką grupę ludzi na mecz baseballowy. Wszystko było doskonale zorganizowane. Przede wszystkim, zachowano podstawowe zasady bezpieczeństwa i otwarto dach, co pozwoliło na lepszy ruch powietrza. Jednocześnie zamontowane wcześniej czujniki analizowały ruch powietrza oraz jego nasycenie dwutlenkiem węgla.
Japonii bardzo zależy na zorganizowaniu igrzysk, a w grę wchodzą ogromne pieniądze
Kibicom mierzono temperaturę, nakazywano dezynfekcję, oraz sprawdzano, czy posiadają "antycovidową" aplikację w telefonie. W dużym skrócie Japończycy zrobili kopalnię danych, których analizą zajął się superkomputer. Wykorzystano system rozpoznawania twarzy marki NEC, wysoce skuteczny nawet w przypadku noszenia maseczki. Trzynaście kamer monitorowało też, czy ludzie na pewno zakrywają twarz. Kolejna sieć kamer została oddelegowana do monitorowania temperatury osób obecnych na stadionie.
Za pomocą mikrokomputerów i technologii Bluetooth obserwowano zachowanie ludzi w miejscach, w których często gromadzą się spore grupki kibiców. Naturalnie chodzi o sklepy i toalety. Aplikacja monitorowała także drogę kibiców ze stadionu na stację metra. Wkrótce kolejny test, nowe ograniczenia i analizowanie danych przez superkomputer.
Tym razem Japończycy wpuszczą maksymalnie 45 tysięcy osób na stadionie Tokio Dome. Nowe ograniczenie zabrania kibicom jednego z zespołów śpiewania znanej przyśpiewki. Oczywiście ze względu na zbyt dużą emisję śliny w powietrzu. Zamiast tego, otrzymali inną, "zastępczą pieśń".
Źródło: Gazeta Wyborcza