Jak powstają najśmielsze pomysły szejków? Sztuczna wyspa w Dubaju
16.03.2015 | aktual.: 29.12.2016 08:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Trzy palmy, archipelag wysp układający się w mapę świata, a w późniejszym czasie - wszechświata. Zobacz, jak realizuje się pomysły szejków w Dubaju.
O sztucznych wyspach marzy wiele miast na całym świecie. Niektórym udaje się pomyślnie zrealizować plany dodatkowej powierzchni, inne poddają się na etapie prognozowania finansów. Dotąd najbardziej imponujące projekty doczekały się realizacji np. w Kuwejcie, Katarze czy na Malediwach. Przykład z Polski - Sopot chciał zbudować marinę na sztucznej wyspie. Byłaby to z pewnością niezwykła wizytówka dla kurortu, jednak finanse nie pozwoliły na materializację pomysłu i w efekcie marinę dobudowano do mola. Inaczej sprawy mają się w Dubaju. Z naszej galerii dowiesz się, w jaki sposób powstał największy na świecie kompleks sztucznych wysp oraz z jakimi trudnościami musieli zmagać się inżynierowie podczas prac.
Tego typu konstrukcje znajdują wiele zastosowań. Oprócz zwiększenia atrakcyjności turystycznej, wyspy buduje się też dla portów lotniczych, portów morskich i marin, pod hotele czy jako część przeprawy, na której - na przykład - z mostu wjeżdża się do tunelu (skandynawskie Oresund i Storeballtsbroen). W przypadku Dubaju należy wziąć pod uwagę również wizje szejków, którzy robią wszystko, aby emirat był najpopularniejszą na świecie destynacją, łączącą egzotyczny wypoczynek, piękno Zatoki Arabskiej i przede wszystkim bogactwo. Arabscy multimilionerzy robią wiele, aby przyciągnąć do siebie najbardziej prestiżowych gości. To właśnie w Dubaju znajduje się zbudowany na sztucznej wyspie siedmiogwiazdkowy hotel Burj-al-Arab czy najwyższy na świecie budynek - wieżowiec Burj Khalifa, który ma wysokość aż 829 metrów. W końcu człowieka podobno ogranicza jedynie wyobraźnia i prawa fizyki.
5,5 km długości, 56 km dodatkowych plaż, 94 mln m3 piasku i 5,5 mln m3 skał
Złoża ropy naftowej, które gwarantują Dubajowi bogactwo, nie są nieskończone. Należało znaleźć alternatywny obszar gospodarki, który zapewni emiratowi przychód, kiedy cenny surowiec się wyczerpie. Tak więc szejk postanowił przetransformować miasto w numer jeden w kategorii luksusu, bogactwa i komfortu.
Rocznie Dubaj jest odwiedzany przez pięć milionów turystów. Liczba ta ma się potroić, ale 72-kilometrowa linia brzegowa może się okazać zbyt krótka dla takiej masy ludzi. Zaproponowano budowę okrągłej wyspy, której obwód miałby przynieść emiratowi dodatkowe siedem kilometrów brzegu. _ A dlaczego nie siedemdziesiąt? _A dlaczego nie siedemdziesiąt? - zapytał szejk, słynący między innymi z tego, że zwykle dostaje to, czego chce. W związku z tym zapadła decyzja o budowie olbrzymiej wyspy w kształcie palmy. 5,5 km długości i 56 km dodatkowych plaż, zagwarantowanych przez 94 mln metrów sześciennych piasku i 5,5 mln metrów sześciennych skał. Do wykonania tak śmiałego planu Dubaj potrzebował najwybitniejszych budowniczych na świecie.
Aby zapewnić bezpieczeństwo konstrukcji i odporność na destrukcyjne działania wody, prace należy rozpocząć od wybudowania falochronu wokół palmy. Aby dokładnie oszacować długość i szerokość takiej przeszkody, trzeba przeanalizować masę danych, związanych ze sztormami, wiatrami, długością i wysokością fal Zatoki Arabskiej oraz to, jak globalne ocieplenie mogłoby wpłynąć na późniejszą wysokość tafli wody. Okazuje się, że zatoka u wybrzeży Dubaju jest doskonałym środowiskiem do wykonania takiej konstrukcji. 30 metrów głębokości i 160 km szerokości basenu to stanowczo za mało, aby spotkać katastrofalne fale czy niszczycielskie wiatry. Nie znaczy to jednak, że zimowych huraganów w ogóle nie ma - fale osiągają wówczas wysokość ok. 2 metrów. Oprócz tego raz na sto lat Dubaj odwiedza też potężny sztorm. W związku z analizą wszystkich danych postanowiono wybudować falochron o długości 11.5 km, który wystawać będzie trzy metry ponad taflę wody.
Projekt spalony już w dniu rozpoczęcia budowy?
Normalnie, projekt taki jak ten powinien zająć piętnaście lat od planu do kompletnej realizacji. Szejk dał jednak wykonawcom czas "nieco" krótszy, bo jedynie pięciu lat.
Rok 2001. Grupa, która przystąpi do budowy falochronu, wkracza na wody Zatoki Arabskiej. Mają oni dwa lata na ukończenie konstrukcji. Od 11 września 2001 roku, po ataku na WTC w Nowym Jorku, narastały obawy, co stanie się z ruchem turystycznym, a co za tym idzie, jaka przyszłość czeka wyspę? Ludzie zaczęli bać się latać, szczególnie do krajów Bliskiego Wschodu. Mogłoby to mieć destrukcyjny wpływ na plany emiratu. Budowa jednak zostaje rozpoczęta, a szejk nie pozwala na to, aby miesiące badań i analiz poszły na marne. Tak więc 15 holowników, 49 barek i 10 pływających żurawi kontynuują budowę zapory. Trzy specjalne statki, otwierając wielkie wrota, zlokalizowanie na spodzie maszyny, opuszczają piasek na dno zatoki, a koparki wyrzucają nań skały (każdy kawałek waży ok. 6 ton).
5.5 mln metrów sześciennych surowca to wystarczająco, by wybudować dwie wierne kopie piramidy Cheopsa w egipskiej Gizie.
24 h - tyle trwa transport każdej grupy kamieni z kamieniołomu na plac budowy.
Proces wydobywania piasku i usypywania wyspy
W marcu 2002 roku budowniczowie muszą stawić czoła zupełnie niespodziewanemu wiatrowi, którego siła przerosła ich oczekiwania. Trzy tygodnie wiatru o prędkości 50km/h, który powoduje niemałe fale są idealnym testem dla stabilności falochronu. Jedyne, co w tym czasie inżynierowie mogą robić, to czekać. Opóźnienie trzeba szybko nadrobić, a powstała już 550-metrowa zapora na szczęście nie została w żaden sposób uszkodzona. Do 2006 roku ma powstać cała wyspa, a kolejne dwa lata mają być poświęcone budowie miasta. Aby dotrzymać goniącego terminu, zdecydowano się na budowę zarówno falochronu, jak i wyspy jednocześnie.
Jak to jednak możliwe, że przed powstaniem gotowej zapory, przestępuje się do tworzenia nasypów wyspowych, które mogą ulec zniszczeniu bez ukończonego zabezpieczenia? Inżynierowie nie mieli wyboru - przystępują do tworzenia pierwszych "ramion" palmy w miejscach, gdzie falochron już powstał. Tak więc, pilnując aby prace przy zaporze szły równolegle z budową nowego lądu, możliwe jest przyspieszenie realizacji projektu. Osiem miesięcy po rozpoczęciu budowy nasypy z piasku były już widoczne z lotu ptaka. W końcu, w kwietniu 2002, pierwsze 550 metrów użytkowej części falochronu wystaje już ponad wodą. Jest to dobry sygnał, pozwalający na budowę wyspy.
94 miliony metrów sześciennych piasku, który konieczny jest do wzniesienia konstrukcji spokojnie wystarczyłoby na to, aby przykryć nowojorski Manhattan na wysokość... aż 1 metra!
Dubaj posiada więcej piasku, niż ktokolwiek mógłby potrzebować. Zjednoczone Emiraty Arabskie to w końcu kraj pustynny, więc nie powinno być problemu ze źródłem. Niestety, pustynny piach kompletnie się nie nadaje do budowy wyspy - zostałby najzwyczajniej zmyty. 6 mil morskich w głąb zatoki znajduje się idealny do tego zadania materiał. Trzeba go jednak wydobyć z dna. Plusem jest fakt, że barki potrzebować będą mniej czasu na transport z wody niż z lądu - jedynie 3 h. Wydrapany z powierzchni dwóch kilometrów kwadratowych piasek o wadze 8000 ton wydobywany jest w ciągu mniej niż godziny. Z prędkością 10 m/s, pompowany przez rurę, wystrzela na usypywany ląd. Proces ten nazywa się "rainbowing" (ang. "tęczowanie"). Ląd będzie wystawał 4 metry ponad taflę wody.
Brudna, stojąca woda wewnątrz wyspy
Skąd pewność, czy usypywany piach przybiera odpowiednią formę? Odpowiedź znajduje się 676 km nad ziemią. To satelita czuwa nad tym, aby palma rzeczywiście przypominała palmę. W związku z tym, że jedynie dwie linie w całym projekcie są proste, konieczne jest również używanie nadajników GPS, które pomagają budowniczym zachować idealną krzywiznę każdego z elementów wyspy. Tak więc pięciu mężczyzn codziennie odbywa spacery wzdłuż ramion, nadając im kształt na mapie. Dzięki tym danym, kapitanowie jednostek "tęczujących" mogą określić, w którym miejscu powinien znaleźć się statek.
Rok po rozpoczęciu budowy falochron osiąga już długość 8 km, a osiem "ramion" palmy przebija się przez taflę wody. W tym czasie również uspokaja się ruch turystyczny na Bliski Wschód, a na plażach Dubaju w końcu pojawiają się goście. Dwa zespoły, czuwające nad budową falochronu oraz wyspy działają wspólnie - żaden z tych elementów konstrukcji nie może powstawać z wyprzedzeniem w stosunku do drugiego. Projekt już został okrzyknięty jako jedno z najbardziej niesamowitych osiągnięć człowieka, ale przed inżynierami wciąż stoi ogromne wyzwanie - finalizacja. Należy czuwać nad tym, aby konstrukcja była na tyle stabilna, aby przyszli mieszkańcy wyspy Jumeirah i goście aż 22 przyszłych hoteli mogli być spokojni, że piasek się nie rozjedzie. Niestety, pojawia się jeden, ogromny problem. Według przeprowadzonych badań, jednolity falochron, okalający palmę uniemożliwia cyrkulację wody wewnątrz konstrukcji - czysta nie przemieszcza się tak szybko, jak powinna wzdłuż szlaków komunikacyjnych.
Stagnacja wody oznacza zamulenie oraz zatrzymanie wszelkich ewentualnych zanieczyszczeń w jednym miejscu. Budowniczowie nie mogą sobie na to pozwolić, skoro ludzie płacą miliony za swój kawałek raju. Konieczne są zmiany w projekcie. Falochron musi zostać podzielony na kilka części - konieczne jest wykonanie "dziur" w ciągu falochronu tak, aby woda mogła swobodnie wpłynąć do wnętrza palmy. Dwie przeprawy spokojnie wystarczą na to, aby zapewnić przepływ wody - w ciągu dwóch tygodni następuje całkowita jej wymiana wewnątrz. Specjaliści jednak muszą codziennie kontrolować jej stan między ramionami, aby zapobiec ewentualnym przyszłym problemom.
Wpływ trzęsienia ziemi na wyspę
Po dwóch latach wyspa w kształcie palmy w całości widoczna jest ponad wodą. Niedługo trzeba wybudować 4 500 domów i apartamentowców, 22 hotele i centra handlowe. Wyspa ma być czymś na miarę kolejnego miasta - dawać mieszkańcom dostęp do wszelkich usług. Aby przystąpić do tego, trzeba mieć pewność, że podłoże jest wystarczająco stabilne. Nie wystarczy samo jeżdżenie ciężkimi pojazdami w celu umocnienia surowca. Dlaczego jest to konieczne, zobaczyć może każdy, kto spędza czas nad morzem. Usypana góra piasku jest podatna na wszelkie działania zewnętrzne. Można w niej odcisnąć dłoń, zalać wodą, rzucić w nią kamieniem. Nie jest odporna na żaden z tych czynników. Inaczej się to ma w przypadku, kiedy tę górkę solidnie uklepiemy - jest o wiele bardziej wytrzymała.
Piasek, z którego powstała palma Jumeirah sam by stwardniał, jednak zajęłoby to lata, a czas goni inżynierów. Dodatkowo, Dubaj jest zlokalizowany w pobliżu strefy trzęsień ziemi. Taka sytuacja mogłaby zanurzyć wyspę w wodzie, a co za tym idzie - całą zawartą na niej infrastrukturę. Aby temu zapobiec, wydrążono ponad 200 000 dziur, do których wprowadzono wibrator wgłębny. Wibrujący słup, wprowadzony do wnętrza wyspy zbija piasek w stabilniejszą masę. Stabilizacja podłoża zabiera pracownikom osiem miesięcy.
Sprzedaż zakończona po trzech dniach
W marcu 2004 roku, a więc dwa i pół roku po rozpoczęciu budowy, wyspa Jumeirah jest gotowa, aby przyjąć pierwsze maszyny budowlane, które wzniosą budynki. Zanim jednak to nastąpi, niezbędne jest stworzenie wszelkiej infrastruktury, tj. kabli elektrycznych, wodociągów czy gazociągi i dopiero później - budynków. Styczeń 2005: w dwa lata trzeba stworzyć miasto. Deweloperzy podwajają pojemność wyspy w związku z ogromnym zainteresowaniem inwestycją. Od momentu rozpoczęcia sprzedaży nieruchomości wystarczyły trzy dni, by wszystkie zostały nabyte.
Wyspa "przyjazna" życiu podwodnemu i kolejne palmy
Co sześć tygodni nurkowie sprawdzają stan wody wzdłuż wybrzeży Jumeirah. Istniała obawa, że kamienny falochron mógłby zagrozić życiu podwodnych stworzeń. Stało się jednak zupełnie inaczej - w dużej mierze przyczynił się on do jego pielęgnacji. Pomiędzy skalnymi blokami nasypu schronienie znalazły nawet takie gatunki ryb, których nie widywano w tej okolicy.
Szejk był tak podekscytowany tym, jak wielkie znaczenie dla wizerunku Dubaju ma palma Jumeirah, że zażyczył sobie dwóch kolejnych: Jebel Ali (dwukrotnie większa od istniejącej) oraz Deira (największa z trzech). Obie konstrukcje są w budowie.
Dubai Waterfront - szaleństwo czy geniusz?
Obecnie - oprócz trzech palm i archipelagu wysp "The World" - istnieją plany budowy... wszechświata. Z powodu kryzysu budowlanego, rozpoczęcie budowy przesunięto na nie wcześniej niż 2020 rok. Łącznie powierzchnia wszystkich wysp może przewyższyć tę, którą zajmuje miasto w części lądowej. Projekt Dubai Waterfront wydłuży linię brzegową emiratu o minimum 820 km, zapewniając miejsce do zamieszkania dla 400 000 osób.
Z archipelagiem "The World" jest jednak "mały" problem. Wyspy zaczynają się do siebie zbliżać oraz zanurzać się w wodzie w tempie 5 milimetrów rocznie. Skąd taki błąd? Otóż nie odczekano kilku lat zanim grunt trwale osiądzie, a ubytków nie uzupełniono. Sprawa jest już w sądzie, firma Penguin Marine, która odpowiadać miała za transport między wyspami , przedstawiła dowody na to, że wyspy powoli toną, a sam projekt skazany jest na porażkę i nie zostanie ukończony nigdy. Deweloper, Al-Nakheel Properties odpiera wszystkie zarzuta, w tym te, oparte o zdjęcia wykonane przez NASA (wskazują na to, że wyspy tracą kształt mapy świata).
Na zdjęciu powyżej zdjęcie z lotu ptaka podczas otwarcia hotelu Atlantis, znajdującego się na końcu wyspy Jumeirah. Ceremonia stanowiła też otwarci całego terenu.
_ MG / SŁK _