Hayabusa-2 wystrzeliła pocisk. Japończycy pokazali, jak działać w kosmosie
Japońska sonda Hayabusa-2 wystrzeliła prawdziwy pocisk w przestrzeni kosmicznej. "Broń" została wycelowana prosto w planetoidę Ryugu. Uderzenie pocisku pozwoliło sondzie wylądować oraz zebrać próbki pyłu.
22.02.2019 | aktual.: 20.03.2019 10:04
W nocy z 21 na 22 lutego, około godziny 5:15 polskiego czasu, sonda Hayabusa-2 wystrzeliła pocisk w kierunku asteroidy Ryugu. Pierwszy raz w historii użyto broni w kosmosie. Na szczęście w celach czysto naukowych. Japończycy stali się prekursoami nowego sposobu pobierania danych z obiektów Układu Słonecznego.
Wystrzelenie pocisku w Ryugu planowano od dawna
Montaż sondy zakończono w 2014 roku, a 3 grudnia tego samego roku wystrzelono ją w kierunku planetoidy. Już znacznie wcześniej było wiadomo, w jaki sposób urządzenie pobierze próbki z Ryugu. Wydawałoby się więc, że już dawno przetestowali potencjalne działanie działka, które miało wystrzelić pocisk w kierunku powierzchni planetoidy.
Otóż nie, ale było to przemyślane działanie. Naukowcy postanowili najpierw przebadać powierzchnię planetoidy. Japończycy nie chcieli dopuścić do sytuacji, w której pocisk miałby okazać się nieskuteczny. Mamy zaawansowane instrumenty badawcze, ale bez przesady. Dopiero zbliżenie się do obiektu pozwoliło sprawdzić, jak wygląda powierzchnia planety.
"Broń" Hayabusy testowano na Ziemi
28 grudnia 2018 przeprowadzono test broni. Na Ziemi. Naukowcy zebrali wiadro gruzu (dosłownie), przypominającego strukturę powierzchni Ryugu. Został on przygotowany dzięki pomocy profesora Hideaki Miyamoto z Uniwersytetu Tokijskiego. Sztuczny gruz, a konkretnie węgiel chondrytowy symulował właściwości planetoidy - wytrzymałość, gęstość i skład.
Następnie wystrzelili pocisk i obserwowali rozwój sytuacji. Naukowcy zebrali dane z uderzenia i za pomocą komputera obliczyli, jak najlepiej podejść do Ryugu, aby najefektywniej pobrać próbki. Musieli też pamiętać, aby zadbać o bezpieczeństwo sondy. To nadal delikatny sprzęt.
Pocisk składający się z 5 gram tantalu uderzył w wiadro gruzu przy prędkości 300 m/s. Identyczny materiał wystrzelono z broni zamontowanej na sondzie Hayabusa-2. Te zaledwie 5 gram ma pomóc przywieźć na Ziemię od 10 do 100 miligramów próbek.
Dlaczego misja sondy Hayabusa-2 jest taka ważna?
Japońska sonda jako pierwsza w historii wystrzeliła pocisk w kierunku planetoidy. W ten sposób naukowcy zebrali materię pyłową, z której składa się obiekt Ryugu. Sonda Hayabusa-2 ma dokonać jeszcze jednego poboru próbek w kwietniu tego roku. Następnie maszyna wróci na Ziemię z pełnym ładunkiem pyłu kosmicznego, na który czekają Japońscy naukowcy.
Na samą myśl o powrocie sondy, już się cieszą.
Japończycy udowodnili też coś bardzo ważnego. Pomyślcie chwile, ile kosztuje zaprojektowanie robotycznego ramienia z wysięgnikiem, który pobierze próbki powierzchni planetoidy. Na pewno dużo. Można by to liczyć w milionach.
Japończycy nie wydali fury pieniędzy. Zamiast skomplikowanego mechanizmu, postawili na prostotę. Hayabusa-2 wykorzystuje lufę i pocisk. Efekt uderzenia wznosi w przestrzeń kosmiczną pył, który sonda zasysa przez swoje aparaty.
Japończycy badają Ryugu - po co?
Ryugu to stosunkowo niewielki obiekt astronomiczny. Mierzy około 900 metrów średnicy, co w porównaniu z niektórymi planetoidami Układu Słonecznego jest naprawdę niewielką liczbą. Czego więc szukać na takim kosmicznym głazie? Ryugu jest jedną z najstarszych asteroid przemierzających nasz system. Może kryć odpowiedzi na setki, a może nawet tysiące pytań.
Planetoida badana przez Japończyków narodziła się około 4,5 miliarda lat temu. Tak jak każdy obiekt tego typu, była zbyt małym skupiskiem masy i temperatury, aby przechodzić ciągłe zmiany. Planetoida w końcu zastygła i od tego czasu przemierza system bez celu. Ale ten brak zmian ma swoje ogromne plusy. Jej skład i sposób uformowania może nam wgląd na to, jak postawał wszechświat.