Google i Amazon są głusi na nasze potrzeby. Polacy chcą wykorzystać ich błąd
Głosowi asystenci coraz śmielej wkraczają do domów, ale… nie naszych. W Polsce atrakcyjny gadżet jest w praktyce bezużyteczny, jeżeli nie mówimy po angielsku. Tam gdzie Google i Amazon nie może, tam do akcji wkraczają polscy naukowcy.
- Celem prac jest stworzenie pierwszego, w pełni polskiego inteligentnego asystenta głosowego, ponieważ wśród dostępnych obecnie systemów brak jest smart speakera, z którym możemy komunikować się w języku polskim. Co więcej, ze względu na to, że wszyscy asystenci głosowi powstali w innych krajach, wiele ich funkcjonalności jest u nas nieaktywnych, choć konsumenci płacą pełną cenę urządzenia. Fakt, że nasz system jest tworzony w Polsce i z myślą o polskim konsumencie, daje mu ogromną przewagę – mówi Tomasz Gibas, jeden z trzech pomysłodawców polskiego inteligentnego głośnika. Towarzyszą mu Maciej Ossowski i Jakub Koba. Wszyscy panowie mają doświadczenie w branży IT.
Zdaniem twórców, inteligentny głośnik mówiący po polsku mógłby trafić nie tylko do pasjonatów technologii, którzy chcieliby korzystać z gadżetów Google'a czy Amazona.
- Szczególnie istotny jest segment osób starszych czy niepełnosprawnych, dla których obsługa tradycyjnego komputera jest problematyczna i dla których taki asystent byłby realną pomocą – mówi Maciej Ossowski.
Prototyp już jest i działa. Projekt ma został zaprezentowany na przełomie czerwca i lipca. Twórcy szukają partnerów. Jak chcieliby zarabiać? Na subskrypcjach. Im więcej się płaci, tym więcej funkcji ma oferować głosowy asystent. Autorzy pomysłu podkreślają, że ich system nie tylko rozumie język polski, ale też może integrować się z rodzimymi serwisami.
Polscy twórcy zauważają, że nie tylko Polska jest regionem, który dla Google'a, Amazonu czy innych wielkich firm z branży nie istnieje. A to szansa dla rodzimych przedsiębiorców.
- Nie jest trudno dostrzec, że inne kraje, takie jak Węgry czy Rumunia, także są pomijane przez wielkie koncerny. Samo "nauczenie" systemu rozpoznawania i komunikowania się np. w języku węgierskim i integracja z lokalnymi partnerami to skomplikowany proces, którego opłacalność dla gigantów IT stoi pod znakiem zapytania. Posiadanie doświadczenia z podobnego rynku, jakim jest Polska, daje nam w tym obszarze dużą przewagę konkurencyjną - mówi Jakub Koba.
Twórcy nie wykluczają więc, że w przyszłości system będzie działał w państwach, które przez wielkie firmy są zapomniane.
Można trzymać kciuki za projekt, bo brakuje na naszym rynku głosowego asystenta. A korzystanie z niego jest bardzo wygodne, o czym przekonał się Miron Nurski. "Mnie Google Home daje mnóstwo frajdy i ułatwia wykonywanie codziennych czynności". Ale trzeba mówić do niego po angielsku, a dla niektórych może to być przeszkoda. Zobaczymy więc, czy Polakom uda się wykorzystać sytuację.