Gladius – polski dron uderzeniowy. Wojsko zamawia nowy sprzęt WB Electronics
Szef MON, Mariusz Błaszczak zatwierdził umowę, dotycząca dostaw bezzałogowych systemów poszukiwawczo-uderzeniowych Gladius. W skład systemu wchodzą dwa rodzaje dronów – rozpoznawcze FT-5 i uderzeniowe BSP-U – działające pod kontrolą systemu zarządzania walką Topaz.
06.05.2022 | aktual.: 07.05.2022 13:44
Gladius to – na razie – największa w historii umowa na dostawy bezzałogowców dla Wojska Polskiego. Przeznaczono na nią 2 mld zł – dla porównania, zakup tureckich dronów uderzeniowych Bayraktar TR2 został wyceniony na (w przeliczeniu) ok. 1,1 mld zł.
System Gladius
Filarem systemu stworzonego przez polską firmę WB Electronics są dwa rodzaje dronów. Dron FT-5 Łoś to dwusilnikowa maszyna o rozpiętości skrzydeł przekraczającej 6 metrów. Spalinowe silniki pozwalają jej na 10-godzinne loty na pułapie – maksymalnie – 5 km.
FT-5 może być wyposażony w różne sensory – głowice optoelektroniczne, sprzęt rozpoznania radioelektronicznego, czujniki skażeń czy – nieokreślone przez producenta – uzbrojenie.
Dron może automatycznie startować i lądować, a wśród wielu możliwych do wykonania misji na uwagę zasługuje m.in. autonomiczne konwojowanie poruszających się obiektów czy samodzielne loty po zadanej trasie, znajdującej się poza zasięgiem radiowym operatora.
Drugi rodzaj dronów to BSP-U (U od Uderzeniowy). Na razie szczegóły tej konstrukcji nie są znane, ale określenie ich mianem "efektora" pozwala na domysły, że będzie to rodzaj drona kamikadze, a zarazem sprzęt mniej skomplikowany – co ustalił serwis Defence24 – od amunicji krążącej: "Wskazywałoby to na uzbrojone bezzałogowce albo na efektor prostszy od amunicji krążącej , tzn. startujący po wskazaniu celu przez maszynę z rodziny FT-5 i natychmiastowo uderzający w cel, bez możliwości krążenia i poszukiwania celu."
System zarządzania walką Topaz
Choć medialną uwagę przyciągają głównie drony, nie mniej ważny jest trzeci filar Gladiusa, czyli system zarządzania walką Topaz. Jest on rozwijany i udoskonalany od lat 90. i początkowo służył do kierowania ogniem artylerii.
W aktualnej wersji to wszechstronny system klasy C3ISTAR: integrator, w którym zbierane są informacje dostarczane przez różne sensory i wypracowywane nastawy do prowadzenia ognia czy informacje, związane ze świadomością sytuacyjną.
- Projekt Gladius to nie tylko miecz. To również oczy, uszy i mózg, to złożony system rozpoznawczo-uderzeniowy oparty o znane ekspertom wyroby polskiego przemysłu. (...) Widzimy w tym projekcie szanse na rozwój produktu unikalnego i zabójczo skutecznego. Dzięki projektowi Gladius polski przemysł oraz siły zbrojne wchodzą w erę sztucznej inteligencji i automatyzacji pola walki - powiedział Piotr Wojciechowski, prezes Grupy WB.
Gladius – atak z dystansu 100 km
Wprowadzenie do uzbrojenia systemu Gladius, o zasięgu określanym na 100 km, oznacza skokowy wzrost zasięgu rażenia polskiej artylerii.
- To jest nowoczesny sprzęt polskiej produkcji. To jest sprzęt, który został opracowany w polskiej firmie, a opracowanie tego sprzętu wynikało również z pozyskiwania doświadczeń związanych z wojną jaka toczy się za naszą wschodnią granicą – tłumaczy szef MON.
Armatohaubice Krab zapewniają zasięg około 40 km, podobnie jak wyrzutnie rakiet WR-40 Langusta (20-42 km w zależności od użytych pocisków). Gladius zapewni możliwość rozpoznania i precyzyjnego ataku na dystansie ponad dwukrotnie większym.
Gladius trafi do pułków artylerii Wojsk Lądowych korzystających z systemu Topaz. W skład bateryjnego modułu wejdą, jak podaje MON: wyrzutnie, wozy dowodzenia, amunicyjne i obsługi technicznej oraz zapas uderzeniowych bezzałogowych statków powietrznych. Pierwsze elementy systemu będą dostarczone do polskich jednostek jeszcze w 2022 roku.
Gladius to tylko jeden z zamówionych w ostatnim czasie systemów. MON zamówił niedawno także kolejną partię dronów rozpoznawczych FlyEye i amunicji krążącej Warmate.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski