Europa niekwestionowanym liderem. Wyprzedza inne kontynenty w niechlubnym wyścigu
Europa jest najszybciej ocieplającym się kontynentem, a temperatury w tym regionie świata rosną mniej więcej dwukrotnie w porównaniu ze średnią światową - wynika z najnowszego raportu Światowej Organizacji Meteorologicznej oraz agencji klimatycznej UE Copernicus. Konsekwencje tego trendu mogą mieć liczne skutki, które odczujemy również w naszym kraju. O tym, czego możemy się spodziewać, opowiada Marcin Kowalczyk z WWF Polska.
Jak można przeczytać w raporcie, najnowsze średnie pięcioletnie pokazują, że temperatury w Europie są obecnie o 2,3 st. C wyższe od poziomów sprzed epoki przemysłowej w porównaniu do 1,3 st. C, które notuje się w skali całego świata. Jego autorzy przypominają też o porozumieniu klimatycznym z Paryża z 2015 r. Zobowiązuje ono państwa do zatrzymania wzrostu średniej globalnej temperatury na poziomie poniżej 2 st. C względem poziomu z czasów przedprzemysłowych i dążenie do tego, aby było to nie więcej niż 1,5 stopnia.
Europa ociepla się szybciej
- To prawda, że Europa ociepla się dwa razy szybciej niż reszta świata. Znajduje to potwierdzenie również we wcześniejszych danych. Raporty IPCC pokazują, że Europa jest najszybciej ocieplającym się kontynentem - potwierdził w rozmowie z WP Tech Marcin Kowalczyk z WWF Polska.
"Wyjątkowość" Europy pod tym względem ma związek z co najmniej kilkoma czynnikami. Serwis NPR zwraca uwagę, że Europa znajduje się bardzo blisko Arktyki, a regiony polarne intensywniej odczuwają skutki zmian klimatycznych. NPR podkreśla też, że prądy oceaniczne i atmosferyczne wokół Europy są ogólnie cieplejsze niż te na podobnych szerokościach geograficznych w innych częściach świata. Wszystko to w połączeniu z czynnikami, które napędzają globalne ocieplenie na całym świecie, czyli m.in. emisją gazów cieplarnianych sprawiło, że w 2023 r. temperatury w Europie były powyżej średniej przez 11 miesięcy. Odnotowaliśmy też najcieplejszy wrzesień w historii pomiarów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Tutaj potrzeba Radeona! Testujemy monitor Samsung Odyssey Neo G9 57"
Co więcej, w 2023 r. eksperci odnotowali w Europie rekordową liczbę dni "ekstremalnego stresu cieplnego", czyli dni, kiedy odczuwalna temperatura przekraczała 46 stopni Celsjusza i koniecznie było podjęcie działań, pozwalających na uniknięcie udaru cieplnego. Naukowcy w raporcie zwrócili też uwagę, że śmiertelność związana z upałami wzrosła w ciągu ostatnich 20 lat o około 30 proc., a liczba zgonów związanych z upałami - o 94 proc. w monitorowanych europejskich regionach.
Zdaniem Marcina Kowalczyka szybsze ocieplanie się klimatu będzie miało szereg innych konsekwencji, które odczujemy również w naszym kraju. - Na północ mogą przenosić się gatunki, do tej pory niespotykane w chłodniejszych klimatach. To z kolei może powodować przenoszenie niektórych chorób charakterystycznych dla kierunków tropikalnych. Przykładowo w Polsce mogą pojawić się niektóre gatunki komarów roznoszących malarię. Oczywiście mówimy tutaj o perspektywie lat. To nie jest coś, co nastąpi z dnia na dzień - zaznacza ekspert. Jak mówi, kolejną kwestią, która dotknie również Polskę, są zmieniające się wzorce opadów.
- Ilość spadającej w Polsce wody będzie bardzo podobna, ale będzie rozłożona zupełnie inaczej w czasie. To rzadziej będą obrazy, które znamy z przeszłości, czyli 3-4 dni mżawki, lekkiego deszczu. Częściej to mogą być nawalne opady, nawet przypominające te, z którymi mieliśmy do czynienia ostatnio w Dubaju - mówi Kowalczyk. Oznacza to możliwość pojawienia się lokalnych podtopień. Dodatkowo woda z takich nawalnych deszczów szybko spłynie do Bałtyku, nie uzupełniając naszych wód gruntowych. A to według eksperta będzie miało przełożenie chociażby na problemy w rolnictwie.
- Kolejna rzecz to zmiany w wegetacji roślin, co obserwujemy już w tym roku. Mieliśmy bardzo ciepły luty, bardzo ciepły marzec i ta roślinność obudziła się do życia, a teraz nagle mamy chwilowe przymrozki, które sprawiają, że możemy liczyć się ze stratami np. w sadownictwie - mówi. Ekspert wspomina też o przenoszeniu się optymalnych warunków do uprawiania niektórych roślin bardziej na północ. Jeśli coś takiego się zdarzy, nasze rolnictwo będzie musiało się na nowo przystosować, bo np. niektórych zbóż czy innych roślin nie będzie można w Polsce uprawiać również ze względu na postępujące, stopniowe zmniejszanie się ilości wody w glebie.
Czy jest coś, co może zatrzymać ten negatywny trend? Celeste Saulo, sekretarz generalna WMO podkreśla, że choć "koszt działań klimatycznych może wydawać się wysoki", to "koszt bierności jest znacznie wyższy". Zwraca na to uwagę wielu ekspertów, w tym Marcin Kowalczyk, który wśród niezbędnych do podjęcia działań wymienia redukowanie naszego śladu węglowego, dążenie do neutralności klimatycznej czy ograniczanie emisji gazów cieplarnianych w jak największym stopniu i jak najszybciej. - Tak, zdaję sobie sprawę, że to będzie troszeczkę uciążliwe. Niemniej jednak dużo mniej uciążliwe niż to, co nam grozi, jeżeli tych działań nie podejmiemy - podsumowuje.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski