Etna daje o sobie znać. Nad Sycylią pojawiły się czarne chmury
We wtorek 23 lipca Etna po raz kolejny przypomniała światu, że jest wciąż aktywnym wulkanem. Wyrzuciła w powietrze chmurę pyłu wulkanicznego, która osiągnęła wysokość 8 km. Skutki działania Etny miały jednak lokalny charakter. Odczuli je głównie mieszkańcy Sycylii i osoby podróżujące na włoską wyspę. W rozmowie z WP Tech prof. Marek Awdankiewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego wyjaśnił, czy cały czas aktywny wulkan na Sycylii powinien nas niepokoić.
- Chmura pyłu wulkanicznego o wysokości ok. ośmiu kilometrów, chociaż niewątpliwie wysoka i niosąca zagrożenia w sąsiedztwie wulkanu, nie jest niczym nadzwyczajnym w kontekście szerzej rozpatrywanej aktywności wulkanicznej. Sięga ona wyłącznie najniższej warstwy atmosfery, czyli troposfery. W większości przypadków tego typu chmury nie mają wielkiego, globalnego zasięgu, ale oddziałują bardziej lokalnie. Dlatego skutki wyrzucenia pyłów czy gazów przez Etnę pozostaną najprawdopodobniej ograniczone do otoczenia tego wulkanu - wyjaśnił prof. Awdankiewicz.
Etna przypomniała światu o sobie
Ekspert dodał, że w skali regionu, w Katanii u podnóża Etny, obecna erupcja stanowi poważne zagrożenie. Dotyczy to szczególnie ruchu lotniczego, ponieważ pył wulkaniczny unoszący się w powietrzu uniemożliwia bezpieczne loty. Doskonałym tego przykładem jest wybuch wulkanu Eyjafjallajokull na Islandii w 2010 r., który uziemił lotnictwo między Europą a Ameryką Północną. W przypadku ostatniej erupcji Etny występują też lokalne utrudnienia ruchu drogowego ze względu na popiół wulkaniczny pokrywający teren.
- Patrząc na historię geologiczną Etny, której aktywność przejawia się od ponad 500 tysięcy lat, można zauważyć, że nie odnotowano w tym systemie wulkanicznym bardzo gwałtownych erupcji. Mamy tutaj do czynienia raczej ze względnie słabą aktywnością - w porównaniu z najgroźniejszymi wulkanami. Badania Etny wykazały też, że na pewno nie jest ona superwulkanem, mogącym zaskoczyć nas bardzo silną erupcją, której skutki miałyby globalny zasięg - uspokaja prof. Awdankiewicz. Jednocześnie przypomina, że erupcje Etny są bardzo częste, co widać nawet na przykładzie ostatnich lat. Jego zdaniem przerwy między erupcjami Etny są krótsze niż same erupcje. To jednak dobra wiadomość dla nas.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- W ten sposób krater wulkaniczny funkcjonuje jako zawór bezpieczeństwa i pozwala na uwalnianie magmy wypływającej z głębi wulkanu mniejszymi partami, ale częściej. Nie ma tu mowy o długotrwałej drzemce wulkanu, której późniejszym efektem byłaby poważniejsza erupcja - mówi ekspert.
"Uśpione" superwulkany
Etna, najwyższy aktywny wulkan Europy, nie jest zaliczany do kategorii superwulkanów. Tych na świecie istnieje ok. 20. Jednym z nich jest Yellowstone, duża kaldera w USA, znana z poważnych erupcji - tzw. supererupcji - powtarzających się co kilkaset tysięcy lat. - Ten wulkan jest monitorowany, wiadomo więc, że w jego głębi wciąż istnieje aktywny system magmowy. Superwulkany są jednak specyficzne z tego względu, że ich cykl życiowy jest bardzo długi. Znacznie dłuższy niż życie człowieka czy historia ludzkości, bo trwa setki tysięcy, czy nawet miliony lat. Dlatego z punktu widzenia historycznego czy ludzkiego, może się wydawać, że taki wulkan jest wygasły. Tymczasem jest on aktywny, ale ta aktywność jest ukryta w jego głębi - wyjaśnia prof. Awdankiewicz.
Bliższej nas, w Europie, a dokładniej mówiąc we Włoszech, znajduje się kaldera Campi Flegrei (znana również jako Pola Flegrejskie) o średnicy 13 kilometrów. Jest to wulkan o cechach zbliżonych do superwulkanu, który w okresie ostatnich kilkudziesięciu tysięcy lat miał dwie silne erupcje i również nie jest wulkanem wygasłym. Ekspert zwraca uwagę, że efekty tego widać w znajdującym się pod Neapolem mieście Pozzuoli, gdzie powierzchnia gruntu cały czas faluje, podnosi się w górę, obniża, występują tutaj wstrząsy.
- Badania geofizyczne pokazują, że w głębi Campi Flegrei rzeczywiście funkcjonuje aktywna komora magmowa, wypełniona magmą, która za to odpowiada. Co jakiś czas pojawiają się doniesienia, że aktywność w tym regionie ponownie uległa wzmożeniu i zagraża nam kolejna, duża erupcja. Z superwulkanami jest jednak tak, że to zagrożenie może się zrealizować np. w perspektywie kilkuset albo paru tysięcy lat, a niekoniecznie pojutrze - podsumowuje prof. Awdankiewicz.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski