Elon Musk ma w planie umrzeć na Marsie. Na razie wysłał w kosmos swój samochód
Mówią o nim magnat z Doliny Krzemowej, nietuzinkowy wizjoner, koszmarny szef i zuchwały przedsiębiorca. Stworzył PayPal i koncern samochodowy Tesla Motors, po czym dzięki prywatnej firmie wysłał w kosmos własnego, elektrycznego kabrioleta.
07.02.2018 16:39
Multimilionerem jest od 23. roku życia, kiedy za ponad 300 mln dol. odsprzedał prawa do Zip2, oprogramowania napisanego wraz z bratem pod szyldem pierwszej swojej firmy. Dziś, jako 46-latek, jego majątek szacowany jest na 2,4 mld dol., a on sam zajmuje 12 pozycję na liście Forbesa.
Jego pensja może jednak zaskakiwać, bowiem Elon Musk pobiera jedynie dolara rocznie. Skąd więc taka fortuna? Tworzą ją pakiety akcji oraz premie uznaniowe wypłacane przez zarządy jego nowatorskich firm: Tesla Motors, SolarCity, SpaceX.
Jego życie warte jest filmu, co potwierdził hollywoodzki reżyser Jon Favreau, który tworząc filmową postać Iron Mana, wzorował ją właśnie na Elonie Musku - geniuszu, ekscentrycznym miliarderze, playboyu i filantropie. Również wcielający się w superbohatera Robert Downey Jr., przyznał, że szukał w nim pierwowzoru – o czym pisał m.in Time.
Mało tego, jedna z jego ostatnich inicjatyw wydaje się jakby pochodziła właśnie z komiksu lub filmu. Neuralink ma bowiem połączyć ludzki mózg z maszyną - o czym pisał między innymi Bloomberg.
Właściwie wszystkiego czego dotknął Musk, przynosiło mu majątek. Zaczynając już od pierwszej gry, którą napisał mając zaledwie 12 lat, a sprzedał za 500 dolarów, przez wspomniane Zip2, po x.com, który później przemianuje na popularny dziś PayPal. Tę ostatnią spółkę Musk sprzedał w 2002 roku właścicielowi eBay za 1,5 mld dol. w akcjach - o czym pisaliśmy.
Umrzeć na Marsie
Gigantyczny majątek pozwolił mu spełniać szalone i ekscentryczne marzenia. W tym samym roku, w którym sprzedał PayPala, założył prywatne przedsiębiorstwo kosmiczne SpaceX i zaczął budować rakiety oraz kapsuły.
Jego marzeniem jest lot i kolonizacja czerwonej planety. Do realizacji tej wizji potrzebuje rakiet, które uniosą wielki ciężar i pozwolą przeżyć drogę na Marsa 200-osobowej załodze pionierów. Sam również zamierza umrzeć na Marsie, co przyznał oficjalnie, a jego słowa przedrukowały największe tytuły prasowe.
Nim jednak poleci w gwiazdy, postanowił wysłać tam swój samochód. Zrobił to za sprawą gigantycznej rakiety Falcon Heavy, która we wtorek o godzinie 21:45 naszego czasu wystartowała z Centrum Kosmicznego im. Kennedy'ego w Cape Canaveral.
- Przed oczami stanęła mi ogromna eksplozja, rozrzucone po drogach szczątki, opony i logo naszej firmy spadające z nieba z wielkim hukiem. Na szczęście stało się coś zgoła innego. Ziściło się to, co szalone – skomentował udany start Elon Musk.
Prócz startu wielkiej, porównywalnej do 23-piętrowego wieżowca, rakiety, miliarder zapewnił światu niecodzienne widowisko. Bowiem do jego czerwonego auta Tesla Roadster przymocował trzy kamery, dzięki którym można na żywo podziwiać przestrzeń kosmiczną dosłownie zza kółka samochodu.
Samochody na prąd i rury szybkiego przemieszczania
Tesla Motors to drugie dziecko Elona Muska. W pełni elektryczne samochody to projekt często porównywalny do wizji Hennry'ego Forda. Pierwsze samochody kierowane były do zamożnych klientów. O sprezentowanie sportowego Roadstera podobno miał prosić sam Leonardo DiCaprio. Musk mu jednak odmówił. Teslą jeżdżą dziś największe gwiazdy jak: Ben Affleck, Steven Spielberg, Morgan Freeman, Cameron Diaz czy Matt Damon. W końcu swojego Roadstera sprawił sobie i DiCaprio - pisze EcoWatch.
Dziś Tesla skupia się na produkcji niedrogich, dostępnych każdemu samochodów elektrycznych. Dzięki modelowi biznesowemu, który opracował Musk, dziś jest najcenniejszym koncernem motoryzacyjnym w USA.
Ale to nie jedyne wyzwanie transportowe Muska. Rakiety, elektryczne pojazdy to jedno, ale równie głośną inwestycją miliardera był projekt Hyperloop. System rur wykorzystujący energię słoneczną i podciśnienie ma się stać alternatywą dla szybkich podróży.
Uciekinier z RPA
Życie Elona Muska to jednak nie tylko blaski, co w biografii miliardera ujawnił Ashlee Vance. W rozmowach z współpracownikami, jak i byłymi podległymi Muska ukazał się obraz koszmarnego, trudnego w kontakcie i wymagającego, niemożliwego szefa.
Podobno wymaga od swoich ludzi tego, czego od siebie. A sam jak przyznał, pracuje od 12 do 20 godzin każdego dnia. To odbijało się również na jego rodzinie, czego dowodem były dwa rozwody i zasądzona opieka naprzemienna na pięcioma synami.
Jak twierdzi Ashlee Vance w swojej książce, piętno na Elonie Musku wywarła młodość spędzona w RPA. Był geekiem, nierozumianym i szykanowanym w szkole dzieckiem. Tuż po szkole uciekł z Afryki do rodziny w Kanadzie. Podobno nie chciał służyć w reżimowym wojsku.
Tam szukał dla siebie miejsca, pracował na farmie u kuzyna, czyścił bojlery w tartaku i wycinał lasy w Kolumbii Brytyjskiej. Zdarzyło się nawet, że wylądował na ulicy, żyjąc przez parę tygodni jak bezdomny.
W końcu skończył licencjat w dziedzinie ekonomii, a potem drugi z fizyki. Tę dziedzinę postanowił zgłębić na studiach USA. Naukę podjął na uniwersytecie Stanforda. Rzucił ją po dwóch dniach, aby założyć firmę Zip2 i zrobić pierwszy krok na drodze do miliardów.