E‑lekcje trwają, ale nie każde dziecko ma dostęp do komputera. Ich wykluczenie jest sporym problemem
W czasie pandemii koronawirusa komputer z dostępem do internetu to prawdziwe okno na świat. Nie chodzi tylko o komunikację, ale i naukę. Ale co, jeśli ktoś tego okna nie ma? Problem dostrzegła para aktywistów, którzy spieszą z pomocą cyfrowo wykluczonej młodzieży.
31.03.2020 | aktual.: 31.03.2020 18:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zamknięte w domach dzieci i młodzież łakną kontaktów z rówieśnikami. Ale obecna sytuacja całkowicie uniemożliwia im spotykanie się z kolegami i koleżankami oraz znacząco ogranicza możliwość wychodzenia na zewnątrz.
W harmonogramie podobnych do siebie dni ważną rolę odgrywa spełnianie obowiązku szkolnego i uczestnictwo w e-lekcjach. Są one namiastką normalnego funkcjonowania. Można porozmawiać z nauczycielem, zobaczyć swoich znajomych z klasy i poczuć przynależność do grupy. Jak się jednak okazuje, nie wszyscy mają dostęp do komputera czy internetu. Jest to duży problem szczególnie wśród biedniejszych rodzin, które albo w ogóle nie posiadają komputera, albo posiadają jeden na kilkoro dzieci.
Akcja organizacji laptopów dla potrzebujących dzieci
Istniejące braki dostrzegli Maria Badeńska-Stapp oraz Piotr Stapp, którzy pomagają w zdobyciu i przekazaniu komputerów potrzebującym osobom. Kontaktują osoby posiadające sprzęt do oddania z nauczycielami lub organizacjami pozarządowymi. O swoim działaniu informują w mediach społecznościowych.
- Chętni zgłaszają się na Facebooku, podpowiadamy im, co zrobić, jak przygotować sprzęt i bezpiecznie go przekazać dalej. Nie jesteśmy firmą ani organizacją pozarządową, tylko rodzicami - mówi pani Maria. - Dwa tygodnie temu, obserwując swoje pracujące na komputerze dzieci, uświadomiłam sobie, że nie wszystkie dzieci w Polsce mają komputery i nie wszystkie będą mogły korzystać z możliwości nauki przez internet.
Pani Maria zajmuje się w Warszawie rewitalizacją. Dzięki temu poznała ubogie osiedla, w których domowy komputer jest rzadkością. - Wbrew obiegowej opinii nie zawsze wiąże się to z tzw. patologią, często ubóstwo w tych rodzinach jest związane z chorobą, wypadkiem, osieroceniem, zbiegiem okoliczności bądź tragicznym wydarzeniem - zaznacza.
- W ubiegłym tygodniu wszystkie szkoły na prośbę ministerstwa zebrały informacje o swoich uczniach niemających dostępu do zdalnego nauczania. Szkoły, kuratoria, ministerstwo mogą udostępnić te informacje. Nie znam danych statystycznych dla całego kraju. W Warszawie, w praskich szkołach, do których wysyłaliśmy laptopy, jest po kilku uczniów w klasie, którzy nie mają komputera, czasem są to pojedyncze osoby - poinformowała Badeńska-Stapp.
Nauczanie dzieci bez komputerów
Dzieci, które nie mają dostępu do komputera i internetu, korzystają z alternatywnych rozwiązań. Zazwyczaj są to drukowane materiały, które do domu dostarcza im nauczyciel. Rozwiązywanie zadań na papierze pozbawia jednak możliwości wchodzenia w interakcje z nauczycielem, zadawania pytań, wyjaśniania pojawiających się wątpliwości. Budzi również ryzyko, że takie osoby nie będą na bieżąco z materiałem.
Istniejące zagrożenia dostrzega Anna Chybowska, nauczycielka z SP 30 w Warszawie. Obecnie w prowadzonej przez nią klasie wszystkie dzieci mają dostęp do komputera, ale jeszcze kilka dni temu nie miało go pięcioro z nich. Zdaniem Chybowskiej sytuacja wygląda podobnie w innych klasach.
- Komputer jest jedną z form mojej komunikacji z dziećmi. Posiadając go, dzieci mogą realizować podstawę programową z zakresu edukacji informatycznej, a posiadając komputer z dostępem do internetu, możemy realizować podstawę programową z zakresu wszystkich edukacji i przedmiotów, na wszystkich poziomach - mówi Chybowska.
- Dzięki komputerom możemy uniknąć papierowych form zadań, które wymagałyby, w obecnej chwili, niebezpiecznego kontaktowania się i wychodzenia z domu. Niezastąpioną formą kontaktu są klasowe wideokonferencje, dzięki którym mamy możliwość "spotkania". Socjalizacja, kontakty rówieśnicze realizowane chociażby w ten sposób, jak wszyscy wiemy, są niezastąpione w rozwoju 7 latków, jak i 15 latków. Brak komputera jest niejako wykluczeniem z życia społecznego - podkreśla nauczycielka.
W szkole Chybowskiej dyrekcja zobowiązała nauczycieli, aby dzieciom nieposiadającym komputerów przesyłali potrzebne do nauki materiały za pośrednictwem sekretariatu szkoły. Sekretariat drukuje oraz przekazuje materiały uczniom lub rodzicom, z zachowaniem wszystkich środków ostrożności. Większość osób sprawnie adaptuje się do zupełnie nowej sytuacji, ale duża różnica pomiędzy e-lekcjami a samodzielnym przerabianiem materiału, pozostaje.
Zobacz także
Nowa e-rzeczywistość, nowe wyzwania
- Wszyscy byliśmy zaskoczeni tak nagłą zmianą form i metod nauczania. Taki zwrot akcji dotyczył zarówno nauczycieli, jak i rodziców oraz uczniów. Niestety nie mieliśmy wyboru i jako nauczyciele podjęliśmy wyzwanie, mimo braku sprzętu i odpowiedniego przygotowania - dodaje Chybowska
Zaznacza jednak, że w zdecydowanie gorszej sytuacji byli rodzice. Ci nie tylko muszą zorganizować opiekę dzieciom, ale mają też wejść w rolę nauczyciela. - W przypadku siedmiolatków muszą pomóc dziecku, czytając teksty, polecenia oraz tłumacząc niektóre zagadnienia, które podczas nauki w szkole wykonywał jedynie nauczyciel. Oczywiste jest, że staramy się rzetelnie realizować powierzone nam nauczycielom zadanie, ale nie jesteśmy w stanie "zdalnie" wychwycić na ile dziecko zrozumiało to, co chcemy mu przekazać - informuje Chybowska.
Rodzice, szkoły, osoby prywatne i organizacje pozarządowe angażują się w poszukiwanie komputerów dla najmłodszych, ale tych wciąż brakuje.
- Nie jesteśmy w stanie, w sposób systemowy, rozwiązać kwestii wykluczenia cyfrowego, jednakże możemy sprawdzić, czy u nas w domu nie ma sprawnego sprzętu, z którego nie korzystamy i przekazać go potrzebującym dzieciakom. W ten sposób chociaż jeden młody człowiek będzie mógł w pełni korzystać ze zdalnego nauczania. Dostępność do internetu naprawdę zmieni życie tego dziecka, pozwoli mu uczyć się tak jak koleżankom i kolegom z klasy - apeluje Badeńska-Stapp.
Pani Maria zachęca do oddawania sprawnych, oczyszczonych z prywatnych danych laptopów. Te najprościej jest przenosić i połączyć. Przydadzą się także duże komputery stacjonarne, ale tu pojawia się problem przede wszystkim z podłączeniem do Internetu. - W przypadku laptopa wystarczy hotspot na komórce, a dla komputera stacjonarnego potrzebna jest karta WiFi lub dostęp do routera - dodaje.
Zebrane komputery są odkażane i przekazywane do szkół lub świetlic. Maria Badeńska-Stapp i Piotr Stapp zbierają je w Oratorium św. Jana Bosko w Warszawie, ale w całej Polsce istnieje znacznie więcej punktów, które przekazują sprzęt potrzebującym. Warto zainteresować się zwłaszcza akcjami lokalnymi.
- Staramy się "myśleć globalnie i działać lokalnie" - znajdujemy potrzebujących możliwie blisko od darczyńców, żeby sprzęt nie jeździł po Polsce, tylko jak najszybciej trafiał w ręce dzieci. Kontaktujemy ze sobą darczyńcę i nauczyciela lub wolontariusza, którzy mają dobrze rozpoznane środowisko. Oni umawiają między sobą szczegóły przekazania sprzętu. Wiemy, że w internecie jest wiele podobnych akcji do naszej. Każdy, kto znajdzie "starego, ale jarego" laptopa, może skorzystać z internetowych ogłoszeń lub po prostu skontaktować się z pobliską szkołą i tam przekazać sprzęt - podsumowuje Badeńska-Stapp.