Druk 3D na celowniku Unii Europejskiej
Drukarki 3D nie są jeszcze aż tak powszechne, ale to gadżet, który rozpala wyobraźnię. W końcu zwrócił też uwagę Unii Europejskiej, której nie podoba się fakt, że za pomocą druku 3D można wydrukować niemal wszystko. I to bez żadnej kontroli.
09.07.2018 | aktual.: 09.07.2018 10:41
Serwis centrumdruku3d.pl pisze o nowej rezolucji Parlamentu Europejskiego, dotyczącej druku 3D. "Możliwe jest, że Unia Europejska będzie musiała wprowadzić nowe normy prawne i dostosować obowiązujące przepisy do szczególnego przypadku technologii drukowania przestrzennego" - czytamy w dokumencie.
Parlament Europejski obawia się piractwa, jakiego dotychczas nie było. "Należy zachować czujność w niektórych kwestiach, takich jak szyfrowanie i ochrona plików, aby unikać nielegalnego pobierania i powielania tych plików lub przedmiotów chronionych oraz powielania nielegalnych przedmiotów" - podkreślają autorzy rezolucji.
Paweł Ślusarczyk z serwisu centrumdruku3d.pl zwrócił uwagę na niepokojący, jego zdaniem, fragment rezolucji:
"należy poświęcić stosowną uwagę uwzględnieniu środków identyfikacji i identyfikowalności, aby zapewnić identyfikowalność produktów oraz ułatwić monitorowanie dalszego ich użytkowania w celach komercyjnych i niekomercyjnych (...) badać obecnie niedostatecznie rozwinięte rozwiązania techniczne, takie jak tworzenie baz danych szyfrowanych i zabezpieczonych plików, projektowanie drukarek podłączonych do sieci i wyposażonych w system z funkcją zarządzania prawami własności intelektualnej czy wspieranie współpracy między producentami a platformami, tak aby podmiotom branżowym i konsumentom udostępniać zweryfikowane pliki"
Mówiąc w skrócie, Parlament Europejski chce, aby każdy wydrukowany przedmiot dało się zidentyfikować. Rzecz jasna w rezolucji nie zaproponowano technicznych rozwiązań, ale możemy się domyślać, że najlepszym sposobem byłaby baza danych, do której trafiałaby i analizowane byłyby pliki, które chce się wydrukować.
Obawy Parlamentu Europejskiego nie dziwią. Dziś rynek podróbek jest już gigantyczny i wart olbrzymich pieniądzy. Wszyscy wiemy, jak działa piractwo internetowe - bardzo łatwo z sieci pobrać film, książkę czy muzykę. A teraz wyobraźmy sobie, że tak samo łatwo można ściągnąć projekt krzesła ze znanego sklepu i go wydrukować za pomocą drukarki 3D. Już w 2013 roku Piotr Gnyp pisał, że świat nie jest gotowy na druk 3D i związane z nim piractwo:
"Wyobrażacie sobie, co może się dziać, gdy rzeczy stracą wartość? Nagle okaże się, że nie ma sensu produkować zabawek, talerzy, sztućców, figurek czy otwierać nowych sklepów" - zauważył Gnyp w tekście "Koniec świata jaki znamy. Piracić będziemy wszystko".
Środowisko związane z drukiem 3D, sądząc po tekście na stronie centrumdruku3d.pl, obawia się, że Unia Europejska chce monitorować - a pewnie z czasem ograniczyć - wolność w druku 3D. Ale wydaje się, że rozwiązanie tej sprawy jest potrzebne i dobrze, że w końcu taka rezolucja powstała, by doszło do dyskusji na temat druku 3D. Bo choć od 2013 roku trochę czasu minęło, to wydaje się, że świat ciągle nie jest gotowy na zmiany, jakie może wprowadzić upowszechnienie się drukarek 3D.
Warto jednak zauważyć, że Parlament Europejski nie zamierza straszyć przed drukiem 3D. "Parlament Europejski przypomina, że technologia drukowania przestrzennego oferuje UE liczne korzyści gospodarcze, ponieważ daje możliwości indywidualnego dostosowania produktów, odpowiadającego w szczególności potrzebom europejskich konsumentów, oraz może pozwolić na przenoszenie produkcji i w ten sposób przyczynić się do tworzenia miejsc pracy, mniej uciążliwych fizycznie i bezpieczniejszych".
Parlament Europejski przypomina też, że Francuska Wysoka Rada ds. Własności Literackiej i Artystycznej stwierdziła w sprawozdaniu na temat drukowania przestrzennego i praw autorskich, że "wydaje się, że na razie demokratyzacja drukowania przestrzennego nie prowadzi do masowego naruszania praw autorskich", ale przyznaje, że "ryzyko podrabiania dotyczy przede wszystkim dzieł sztuk plastycznych".