Dezinformacja o 5G jest celowa i płynie ze Wschodu - mówi Wiceminister cyfryzacji
Teorie spiskowe o 5G nie ustają. Ludzie palą, albo wycinają maszty telekomunikacyjne, a niektórzy oszuści sprzedają pendrive'y, które mają rzekomo chronić przed falami komórkowymi. Wiceminister cyfryzacji Wanda Buk wypowiedziała się właśnie na temat i wskazała głównych winowajców.
Buk powiedziała w rozmowie z PolskieRadio24, że dezinformacja jest nieprzypadkowa, stoją za tym opłacane, skoordynowane działania, które płyną głównie zza wschodniej granicy.
Wiceminister cyfryzacji dodała, że "bardzo prosto wzbudzić strach i budować teorie lub narracje spiskowe oraz wygenerować emocje w społeczeństwie". Stanisław Lem natomiast prawie 40 lat temu był świadom, jak trudno takie absurdy obalić.
Już w kwietniu 2020 wiele czołowych agencji informacyjnych dowiodło, że mamy do czynienia ze skoordynowanymi działaniami celowo szerzącymi dezinformację. Niestety jeszcze gorzej stało się, gdy podchwycili i zaczęli ją propagować celebryci, jak John Cusack czy Woody Harrelson - a tego pierwszego obserwują miliony.
Dezinformacja 5G: działanie finansowane i zamierzone
Wanda Buk zauważyła, że rozsiewanie fake newsów o 5G jest nieprzypadkowe i działa w wielu różnych krajach. Tego typu sieci świadczą według niej o "sile państwa i potencjale gospodarczym". Wiceminister sugeruje więc, że zewnętrznym siłom bardzo zależy na ograniczaniu tego potencjału.
Buk podkreśliła także, że gdy wprowadzono elektryczność do miast, czy stawiano linie kolejowe, również padały równie absurdalne teorie. Wiceminister zaznacza, że nie ma żadnego dowodu na szkodliwy wpływ fal radiowych 5G, które z punktu widzenia fizyki nie różnią się niczym od 3G i 4G.