Czym jest TERREG i dlaczego internauci boją się go bardziej od "ACTA 2"
TERREG to groźnie brzmiąca nazwa proponowanej unijnej regulacji, która ma być sposobem na walkę z treściami terrorystycznymi w internecie. Przeciwnicy ustawy wieszczą, że to kolejny cios w wolność w internecie. Co się faktycznie może zmienić dla internautów?
04.04.2019 | aktual.: 10.04.2019 07:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Europejska regulacja dotycząca treści terrorystycznych, w skrócie TERREG, ma określić sposób działania i odpowiedzialność za treści o charakterze terrorystycznym w internecie. Jeśli korzystacie regularnie z serwisu Wykop, zapewne widzieliście wpis o posępnym tytule "TERREG zniszczy Europejski Internet". Czy tak faktycznie będzie? Sprawdzamy.
Co to jest TERREG?
TERREG ma dwa podstawowe założenia. Po pierwsze ma on sprawić, że strony internetowe będą zmuszone w ciągu godziny od zgłoszenie usunąć wskazane treści (filmy, zdjęcia, tekst), uznane za terrorystyczne. Następnie mają zapobiec ich ponownemu uploadowaniu (wgrywaniu).
Po drugie strony internetowe będą musiały stosować filtry automatycznie wykrywające treści terrorystyczne i je blokować. Co ważne, zgodnie z TERREG na strony internetowe, które nie dostosują się do przepisów, zostanie nałożona kara finansowa w wysokości aż do 4 proc. ich rocznego dochodu.
Po co nam TERREG?
Europejski komisarz ds. unii bezpieczeństwa Julian King jest głównym orędownikiem regulacji TERREG powiedział w wywiadzie dla "The Guardian", że każdy atak terrorystyczny w ciągu ostatnich 18 miesięcy żył także w internecie. Był udostępniany, komentowany i gloryfikowany w mediach społecznościowych. Według brytyjskiego polityka dzięki dostępności do terrorystycznych treści w internecie podatne osoby ulegają tzw. samoradykalizacji.
Czy TERREG spowoduje "koniec internetu jaki znamy"?
Wśród pewnego kręgu internautów TERREG został okrzyknięty mianem "ACTA 2 na sterydach". O co chodzi? Osoby z branży internetowej przestrzegają, że regulacja zaszkodzi przepływowi informacji, dokumentowaniu konfliktów wojennych, doprowadzi do usuwania legalnych treści i zaszkodzi małym stronom internetowym. List z tymi ostrzeżeniami, skierowany do wybranych europosłów podpisali weterani internetowego aktywizmu, m.in.: Vinton Cerf (nazywany "ojcem internetu"), Jimmy Wales (szef Wikipedii), Brewster Kahle (założyciel Internet Archive), Brian Behlendorf (Linux Foundation).
Obawy podziela także Julia Reda z niemieckiej Partii Piratów, która była jedną z najgłośniejszych przeciwniczek dyrektywy o ochronie praw autorskich, czyli tzw. "ACTA 2". Reda sugeruje, że małe strony internetowe, które nie dadzą rady własnymi siłami kontrolować i monitorować treści na swoich stronach, zamkną je i założą grupę lub fanpage na Facebooku. To z kolei doprowadzi do powstania internetowych monopoli.
Według Redy właściciele stron internetowych będą musieli wybrać: czy chcą być "w pracy" 24 godziny na dobę, czy automatycznie blokować zgłoszone treści bez sprawdzania ich. Europosłanka wieszczy, że po wprowadzeniu przepisu mówiącego o nakazie usuwania treści terrorystycznych w ciągu godziny z internetu znikną małe strony, a pozostaną tylko giganci i strony firmowe.
Regulacja może przynieść największe, negatywne, zmiany właśnie dla mniejszych stron internetowych. Giganci jak np. Facebook już teraz aktywnie usuwają treści terrorystyczne. Wideo z zamachem w Christchurch w Nowej Zelandii zostało usunięte po 10 minutach od zgłoszenia, a automatyczne filtry zablokowały jego ponowne wgranie aż 1,5 mln razy w ciągu dwóch kolejnych dni.
Kłopoty z definicją
Diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach. Jak dokładnie opisać terroryzm? W zależności od punktu widzenia, to określenie bywa przypisywane np. bojownikom o wolność, powstańcom czy obrońcom demokracji i wolności słowa. Łatwo dać autokratycznym rządom gotowe narzędzie antydemokratyczne do ręki i pretekst do jego stosowania.
- Danie bardzo krótkiego terminu na usunięcie treści w praktyce powoduje, że z obowiązków będą w stanie się wywiązać jedynie duże serwisy profesjonalne, które zatrudnią dyżurujących nadzorców 24/7 – mówi dla WP Tech prof. dr hab. Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego.
- A co z mniejszymi serwisami? Łatwo doprowadzić do sytuacji, gdy pozornie dobra regulacja będzie prowadzić do monopolizacji rynku przez gigantów medialnych. Wreszcie, ta regulacja po raz kolejny otwiera wrota dla piekielnych automatycznych filtrów treści. Obecny stan technologii nie pozwala na to, aby działały one niezawodnie, stosują one duży margines błędu i kasują całkowicie legalne treści, bez transparencji, możliwości odwoławczych czy sensownego sposobu społecznej kontroli nad ich skutkami - dodaje Jemielniak.
Nad TERREG pracuje Komisja Wolności Parlamentu Europejskiego, której członkiem jest Michał Boni. Poniżej jego komentarz dla WP Tech odnośnie prac nad dyrektywą:
Od kilku miesięcy pracujemy w PE i w Komisji Wolności nad dyrektywą, której celem jest m.in przyspieszenie usuwania treści nawołujących do terroryzmu w Sieci. Cel jest oczywisty i konieczny.
Ale sposoby realizacji wywołują kontrowersje. Propozycja wyjściowa tworzyła niebezpieczeństwo wprowadzenia powszechności filtrowania, by wyłuskiwać treści promujące terroryzm i nawołujące do niego, co mogło prowadzić do praktycznego ograniczania swobody wypowiedzi. Przy automatycznym filtrowaniu maszyna może wskazać jako tekst groźny i promujący terroryzm oraz jego akty - taki, który opisuje tylko te zjawiska, czy je komentuje.
Po miesiącach dyskusji zapisy zostały zmienione i obecnie są zrównoważone. Nie ma obowiązku generalnego monitorowania, czyli de facto filtrowania ( przypominam spór o prawo autorskie i słynny art.13). Żadne władze nie mogą nałożyć na platformy obowiązku rozpoznawania treści poprzez filtrowanie. Możliwe jest robienie tego jedynie w sposób dobrowolny, ale z koniecznością poszanowania wszystkich praw podstawowych.
Równowaga między walką z terroryzmem a swobodą wypowiedzi i zachowań w Sieci jest zachowana.
Był też kontrowersyjny - drugi punkt. Nakaz zdejmowania ( po wskazaniu przez odpowiednie służby) treści uznawanych za zagrożenie terrorystyczne - w ciągu godziny od otrzymania nakazu. Złożyłem poprawkę przeciwną takiemu rozwiązaniu, jeśliby miałoby ono funkcjonować wobec wszystkich platform. Małe mogą mieć z tym kłopoty.
W obecnych kompromisach stworzono dla małych platform drogę odwoływania się, jeżeliby miały techniczne kłopoty z wykonaniem tego nakazu. Dla niektórych jest to wystarczające zabezpieczenie, dla niektórych nie, ale to krok do przodu... Ponadto, wprowadzono rozwiązanie, że przy tzw.pierwszych nakazach zdjecia ( pierwsze zdarzenie), służby antyterrorystyczne dają dodatkowe 12 g jako czas przygotowawczy do zdjęcia treści o przekazie terrorystycznym - co w sumie daje 13 godzin.
W Komisji Wolności będą te rozwiązania głosowane w poniedziałek 8 kwietnia. A później - jeżeli uda się zdążyć, temat pojawi się na ostatnim posiedzeniu plenarnym Parlamentu Europejskiego w połowie kwietnia.
Walka z terroryzmem jest istotna dla naszego bezpieczeństwa. Dla bezpieczeństwa każdego z nas. Dane pokazują, jak bardzo Internet, a szczególnie Darknet ( podziemie Internetu) wspomagać może i wspomaga rozwój terroryzmu, czy postaw do niego prowadzących. Ważne sa więc dobre narzędzia. Ale nasza wolność w Sieci i nasze prawa - są również kluczowe. Trzeba więc łączyć wolność z walką przeciw złu.
Mam nadzieje, że dobre kompromisy przejdą w głosowaniu, ale zobaczymy....