Ćma azjatycka. Inwazyjny gatunek, który coraz częściej zagląda do naszych domów
Ćma azjatycka to gatunek niezwykle inwazyjny i żarłoczny, który nie ma litości dla naszych rodzimych bukszpanów. Coraz częściej możemy ją też spotkać w naszych domach, a zasięg jej występowania systematycznie rośnie. Co zrobić z takim intruzem i w jaki sposób z nim walczyć? Na te pytania odpowiada entomolog – dr Ewa Stady.
06.07.2020 | aktual.: 06.07.2020 18:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niespodziewanie pojawienie się w Polsce dużych ilości nocnych motyli wywołało powszechne zainteresowanie. Owady, choć piękne, budzą jednak mieszane uczucia. Nie brakuje obaw związanych z bezpieczeństwem ludzi i upraw. Czy naprawdę mamy powody do niepokoju?
Inwazyjny gatunek nazywany ćmą azjatycką dotarł do nas z Niemiec, gdzie po raz pierwszy zauważono go w 2006 roku. Jego pochodzenie tłumaczy entomolog dr Ewa Stady z SGGW.
- Larwy przyjechały tam razem z sadzonkami bukszpanu, natomiast gatunek pochodzi i występuje pierwotnie na terenie Azji. Stąd też nasza polska nazwa - ćma azjatycka, chociaż mam wrażenie że bukszpanowa bardziej pasuje do tego szkodnika. Aktywność dorosłych motyli może wzrastać, kiedy słońce chyli się ku zachodowi, ale możemy je obserwować również w ciągu dnia i wcześnie rano. Dorosłe osobniki, czyli motyle, żywią się nektarem pochodzącym z różnych gatunków kwiatów - tłumaczy ekspertka.
Dorosłe osobniki ćmy azjatyckiej charakteryzują się brązową barwą. Część z nich może mieć biało-brązowe ubarwienie, a część jasnobrązowe, któremu towarzyszy fioletowa poświata. Rozpiętość skrzydeł tego owada to około 4 cm, co sprawia, że gatunek zalicza się do największych przedstawicieli wachlarzykowatych w Europie. Zazwyczaj obserwuje się je w okresie od kwietnia nawet do października.
Ćma nie stanowi żadnego zagrożenia dla człowieka, ale jest bezwzględna wobec bukszpanów, na których żeruje. Pojawienie się owada może doprowadzić do znacznego pogorszenia jego stanu, a nawet do obumarcia rośliny.
Ćma azjatycka nie ma naturalnego wroga
- Ćma azjatycka to jeden z niewielu gatunków, który żywi się tylko i wyłącznie bukszpanem, czyli jest monofagiem. Stadium szkodliwym w tym wypadku są gąsienice. Tolerują one duże alkaloidów w nadziemnych częściach bukszpanu, którym się żywią. W momencie, gdy inne zwierzę lub człowiek spożyliby liście bukszpanu lub jego owoce, doszłoby do poważnego zatrucia - kontynuuje dr Ewa Stady.
- Ćmy tolerują duże zawartości tych substancji i akumulują je, przez co stają się niezjadliwe dla drapieżników. To właśnie dlatego nie mają w naszej szerokości geograficznej naturalnego wroga i prawdopodobnie go nie będą miały.
Przyjęło się, że jedynym zagrożeniem dla inwazyjnego owada jest szerszeń azjatycki, który, jak tłumaczy ekspertka, jest niesamowicie jadowity. Stężenie toksyn w jego organizmie jest wysokie, a do tego jest bardzo agresywny, nieobliczalny. To typowy drapieżnik, który musi ukąsić osobę, przy której czuje się zagrożony. Co roku w samej Japonii stwierdza się około 40 przypadków zgonów, przeważnie w wyniku reakcji alergicznej na jad tego owada.
- Nieoficjalnie za organizm mogący poradzić sobie z ćmą azjatycką uważa się szerszenia azjatyckiego, ale jako naukowiec nie chciałabym tego gatunku w Polsce. Spośród szerszeni ten gatunek jest bardzo groźny, ponieważ dziesiątkuje pasieki, pustoszy ule, pokochał pszczoły miodne i jest dla nich prawdziwym zagrożeniem na terenie Europy - informuje ekspertka.
- Ze względu na wrodzony instynkt drapieżnika, łowcy i jadowitość jest on także zagrożeniem dla człowieka. Przypominam, że szerszeń może żądlić wielokrotnie. Obserwując poszerzanie areałów występowania przez szerszenia azjatyckiego, nie można wykluczyć, że dotrze do Polski.
Zwalczanie ćmy azjatyckiej
Jak więc walczyć z inwazją ćmy azjatyckiej? Konieczne jest zdecydowane i świadome działanie, zakładające wielkoobszarowe zwalczanie gatunku w tym samym czasie.
- Ćmę azjatycką trudno zwalczyć, bo larwy tego szkodnika są bardzo żarłoczne, a ich pożywienie stanowi tylko jeden gatunek rośliny. Osobniki dorosłe są w stanie pokonywać znaczne odległości, więc potrafią szybko zasiedlać kolejne krzewy, składając na nich jaja. Jeśli nie prowadzimy systematycznej lustracji roślin i nie wdrożymy odpowiedniego zwalczania, to szkodnik będzie powracał. Nawet jeśli wydaje się nam, że wygraliśmy walkę o bukszpany, to nie znaczy, że ćmy nie powrócą od sąsiada w przyszłym roku - podkreśla dr Stady.
Według ekspertki warto jednak dokonywać dokładnych przeglądów krzaków w poszukiwaniu larw. W przypadku ich wykrycia wystarczające będzie zastosowanie preparatów selektywnych, które działają tylko i wyłącznie na ten gatunek.
Trudniej natomiast zwalczyć kolejne pokolenie larw, które są bardziej żarłoczne, bardziej uodpornione. Tutaj trzeba zastosować inną gamę preparatów, trochę bardziej toksycznych. Warto też, by takie zainfekowane gałązki, których nie można odratować, spalić i zutylizować, żeby utrudnić dalszy rozwój ćmy azjatyckiej. Można też zastosować specjalną pułapkę z męskimi feromonami, w której owady będą się gromadzić i po prostu topić.
Ćma azjatycka w mieszkaniu
A co zrobić, gdy ćma azjatycka pojawi się w naszym mieszkaniu?
- Zazwyczaj do naszych mieszkań mogą dostać się osobniki dorosłe, czyli motyle, a wielu z nas ma opory przed ich unicestwianiem. Trzeba wówczas pamiętać, że ten gatunek jest inwazyjny i uznajemy go za szkodnika. Każdy osobnik mniej to być może ocalone kilka krzewów bukszpanów. Dlatego tutaj nie miałabym żadnych oporów i potraktowałabym go jako takiego "pełnoprawnego" szkodnika – wpisującego się idealnie w definicję.
Jak dodaje dr Stady, szkodnikiem nazywamy organizm, który wyrządza szkody gospodarcze albo nie jest akceptowany w miejscach bytowania ludzi.