Ciemność w rozszerzonej rzeczywistości© Eric Hackathorn | flickr.com

Ciemność w rozszerzonej rzeczywistości

Krzysztof Rodziński
17 września 2017

Proszę księdza, jak na swój wiek ma ksiądz dobry wzrok – usłyszał trzydziestoletni facet w sile wieku od okulisty. Z pozoru zabawne stwierdzenie specjalisty, może niebawem przerodzić się w pełne rozpaczy: "ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę". A wszystko za sprawą rozszerzonej rzeczywistości. Tak! Dobrze czytasz. Niczym Maks z Seksmisji widzę ciemność w rozszerzonej rzeczywistości.

Zabrzmiało filozoficznie i w sumie bardzo dobrze, ponieważ spór o rozszerzoną rzeczywistość przypomina mi słynny dialog, (niesłusznie) przypisywany Einsteinowi z profesorem-ateistą, ale nie szukaj jeszcze teraz tego zapisu, poświęć chwilę uwagi temu, co znajdziesz poniżej.

Czym jest rzeczywistość rozszerzona? To dodatkowa warstwa informacji, nakładana na rzeczywistość, najczęściej za pośrenictwem smartfonu. Działa to tak: podnosisz telefon do poziomu oczu, uruchamiasz aplikację, a ta podpowiada, że w budynku który widzisz urodziła się sławna osoba, że za rogiem jest kawiarnia, która powinna przypaść ci do gustu. Albo, że fryzura, którą "przymierzasz" nie jest najbardziej twarzowa.

O rozszerzoną rzeczywistość toczy się spór i… wbrew pozorom nie wnosi on nic nowego. Sceptycy twierdzą, że to niewiele zmieni, entuzjaści upatrują w tej technologii rewolucji. Nikt jeszcze nie wie jak rozszerzona rzeczywistość będzie wyglądała jak już się upowszechni. Co więcej nie istnieją jeszcze narzędzia, które pozwalałyby wygodnie używać tych rozwiązań. Niewielu się zastanawia jak bardzo rozszerzona rzeczywistość mogłaby wypaczyć to, co nazywamy człowieczeństwem. Jak mocno mogłaby zamknąć nas w samych sobie.

Uwielbiam seriale i filmy z gatunku sciencie fiction. Są dla mnie powodem do wielu interdyscyplinarnych rozważań. Głównie pod kątem tego, czy byłbym gotowy na świat, którego wizje stworzyli scenarzyści. Znasz takie tytuły jak: "Almost Human", "Continuum", "Piąty Element", czy "Pamięć Absolutna"? W każdym z nich mniej lub bardziej rysowana jest wizja rozszerzonej rzeczywistości. Każda z nich sprawia, że czuję nieprzyjemny dreszcz.

Dlaczego? Ze względu na to, że człowiek zamiast być podmiotem staje się przedmiotem dla technologii. Innymi słowy, nie używa technologii, tylko jest przez nią używany. Jak dla mnie koszmarna wizja. Co z tego, że będę mógł robić modowe zakupy w domu przed lustrem, co z tego, że zanim spojrzę na jakiś budynek będę już znał jego historię, co z tego, że – o zgrozo – będę znał rytm serca i inne życiowe parametry moich znajomych, co z tego, że będę miał spersonalizowane reklamy, co z tego, że… dużo tego?

Wybitny fizyk i laureat nagrody Nobla, Erwin Schrodinger, powiedział: "Jestem bardzo zdumiony, że naukowy obraz realnego świata jest aż tak niepełny. Oferuje on bardzo wiele rzeczowych informacji, układa całe nasze doświadczenie w nadzwyczajnie spójnym porządku, ale zdumiewać może, że milczy o wszystkim bez wyjątku, co jest rzeczywiście bliskie naszemu sercu, co naprawdę ma dla nas znaczenie. Nie jest w stanie powiedzieć niczego o czerwonym i niebieskim, gorzkim i słodkim, fizycznym bólu i fizycznej przyjemności, nie wie niczego o pięknie i brzydocie, dobru i złu, o Bogu i wieczności. Nauka czasami udaje, że odpowiada na pytania z tego zakresu, ale odpowiedzi te często są tak niemądre, że nie jesteśmy skłonni traktować ich serio".

W świetle tych słów, wciąż niewiele wiemy i co gorsza wydaje się, że nie bardzo chcemy tę wiedzę zdobyć. A rozszerzona rzeczywistość może stać się przyczyną tego, że jeszcze bardziej zamkniemy się na otaczający świat. I zamiast widzieć więcej, "widzieć będziemy ciemność".

Ktoś mógłby powiedzieć, że jestem fatalistą. Nic z tych rzeczy. Znasz ten kawał?

"Japończyk pyta kolegę Japończyka, który wrócił z urlopu:
- powiedz gdzie byłeś na wakacjach?
- poczekaj, muszę zobaczyć zdjęcia".
Kolega opowiedział mi ten żart na szczycie Krzyżowego Wierchu, skąd roztacza się przepiękny widok na urodzajne okolice czeskiego Aderšpachu. Śmiałem się z tego żartu tylko przez chwilę, wolałem jednak odłożyć telefon i rozglądnąć się dookoła.

Dla uspokojenia zszarganych nerwów entuzjastów rozszerzonej rzeczywistości dodam, że widzę bardzo wiele pozytywnych możliwości w tej technologii. Jednak podobnie jak tydzień temu, zastanawiam się czy będziemy w stanie z niej korzystać w odpowiedni sposób, tak by nie stracić szansy na poznanie tych rzeczywistości, które wymagają od nas chwili spokoju, wyciszenia, medytacji, modlitwy.

Kto widział genialny film "Wall.E" ten wie, czego się obawiam. Zachęcam do odświeżenia sobie pamięci. Iście przewrotna byłaby sytuacja gdyby to roboty miały przywrócić nam podstawy człowieczeństwa.

Komentarze (119)