To już koniec!© Fotolia

To już koniec!

Krzysztof Rodziński
8 września 2017

"Ja tylko pociągnął" - powiedział Pawlak, kiedy rozbił bank i stał się człowiekiem majętnym. O ile Kazimierz z pewnością poradził sobie z zaskakującym szczęściem, o tyle w tematach, w których chcę się wypowiadać, nie zawsze jest tak łatwo i lekko. Jedno jest pewne: przyczyna rodzi skutek. Mam na imię Krzysiek, jestem księdzem i będę pisał o technologiach w świetle religii, filozofii i wiary.

Pierwszy felieton powinien być jak sejf dla złodzieja – zachęcający. Ale rodzi się też pytanie, czy Kościół wypowiada się na tematy technologiczne? Odpowiedź jest bezsprzecznie twierdząca. Nie czyni tego w takiej intensywności w jakiej mógłby, ale wystarczy wspomnieć, że kojarzona z ekologią encyklika "Laudato si" papież Franciszek dość szeroko odnosi się do tematu technologii. Tak więc…

Ludzie od wieków zwiastują koniec wszystkiego co istnieje. Różne religie w odmienny sposób do tego podchodzą, ale w niemal każdej jakiś koniec ma nastąpić. Wyznawcy Judaizmu mają Księgi Prorockie, którymi posiłkują się też chrześcijanie wczytując się w Apokalipsę wg Apostoła Jana. Wyznawcy Mahometa mają Juam ad-Din, a buddyści starają się osiągnąć stan nirwany, by skutków końca nie doświadczyć. Co jest takiego w nas ludziach, że oczekujemy tej chwili końca? Czy to dlatego, że zdajemy sobie sprawę z tego, że wszystko co jest nam znane, jest skończone, ma jakąś datę ważności? Chyba czujemy podskórnie, że nawet jeśli ta data idzie w miliony lat, to i tak wszystko podda się prawu zanikania.

Wystarczy wspomnieć (chociaż to stricte wróżbiarska informacja), że niektórzy ludzie oczekują końca świata już w tym miesiącu. Być może ma to związek z premierą nowej wersji iPhone’a – przecież to jubileuszowa wersja. Kto wie…? Tak czy inaczej w najbliższym czasie naukowcy nie przewidują końca świata, więc warto zastanowić się jak to będzie z szeroko rozumianą technologią. Czy jej rozwój ma jakąś granicę? Czy technologię też można podpiąć pod pojęcie skończoności? Czy będzie jak w wybitnym filmie "Droga" – na podstawie świetnej powieści Cormaca McCarthy’ego, czy może będzie tak jak w serii o Terminatorze?

Istnieje możliwość, by określić możliwie najpóźniejszą datę końca technologii na Ziemi. Z naukowego punktu widzenia technologia na Ziemi skończy się za niecałe pięć miliardów lat. Wybaczcie mi, ale to fakt, którego nie da się podważyć, bo taka jest chemia i fizyka. Słońce wyczerpie zapasy wodoru właśnie w takim czasie. Ktoś powie, że to demagogia, ale faktu nie podważy. Wydaje się to abstrakcyjne, ktoś może powiedzieć, że wręcz absurdalne. Z drugiej jednak strony od kilkudziesięciu lat jesteśmy świadkami niespotykanego we wcześniejszej historii ludzkości postępu na wszelkich możliwych płaszczyznach. Futurolodzy, ale też przewodnicy duchowi jak nigdy mają pełne ręce roboty, by zaspokoić głód odpowiedzi na pytanie: „co dalej?”.

Zanim jednak cokolwiek napiszę w związku z tym, przytoczę pewną techniczną ciekawostkę. Współczesny rozwój technologii napędzany jest Prawem Moore’a, które głosi, że liczba komponentów możliwych do zamieszczenia w pojedynczym chipie komputerowym będzie się podwajała z każdym rokiem, podczas gdy cena tych układów pozostanie na stałym poziomie. Jak do tej pory byliśmy i z pewnością jeszcze będziemy obserwować korekty tego prawa (dlatego z metodologicznego punktu widzenia powinna to być raczej zasada).

Niektórzy, także z powodu niedoskonałości tego prawa, nie widzą sensu opierania się o te założenia we współczesnym świecie. Sam Moore parę lat temu orzekł, że niebawem skończy się obowiązywanie tej zasady. Jakiś punkt odniesienia trzeba jednak mieć. Niezależnie od tego, czy rozwój technologiczny powiązany z Prawem Moore’a znajdzie swój koniec za 40 lat, czy za 600 lat i czy zostanie zastąpione prawem opartym o nieznane nam dziś rozwiązania, albo zwyczajnie się skończy, wciąż z tyłu głowy pozostanie pytanie: „co dalej?”

Nie odpowiem wprost na to pytanie, bo sam nieustannie – czasami z uporem maniaka – szukam odpowiedzi. Chciałbym zwrócić uwagę na zupełnie inną rzecz, która jakiś czas temu zachęciła mnie to powyższych rozważań. Jan Paweł II w encyklice społecznej "Sollicitudo rei socialis" napisał:

- Technologie i ich przekazywanie stanowią dzisiaj jeden z podstawowych problemów, wymiany międzynarodowej i wypływających z niej poważnych szkód.
Nierzadkie są przypadki, że krajom na drodze rozwoju odmawia się potrzebnych technologii lub udostępnia się im technologie bezużyteczne.
Czytając to zdanie i obserwując, jak powiększa się różnica pomiędzy tymi, którzy mają wszystko i chcą mieć więcej, a tymi, którzy mają niewiele, a i tak ubożeją, mogę ze spokojnym sumieniem powiedzieć, że koniec technologii, niezależnie od jej rozwoju, nastąpi wtedy, kiedy będzie ona działała przeciwko dobru wszystkich ludzi i stanie się powszechnym narzędziem niesprawiedliwości i wyzysku. Jeśli ktoś powie, że to już się dzieje na naszych oczach, będę w stanie zgodzić się z tym stwierdzeniem, jednocześnie zachęcając do tego, by szukać możliwości rozwiązania problemu. Dokładnie coś takiego robi dziś papież Franciszek, który ma tyle samo zagorzałych fanów co przeciwników. We wspomnianej na początku encyklice "Laudato si" papież napisał:

„Ludzkość wkroczyła w nową erę, w której siła technologii stawia nas na rozdrożu. Jesteśmy spadkobiercami dwóch wieków olbrzymich fal zmian (…). Trzeba się cieszyć z tych osiągnięć i zachwycać szerokimi możliwościami, jakie otwierają nam te nieustanne nowości, bo «nauka i technologia są wspaniałym produktem ludzkiej twórczości, która jest darem Boga». Właściwie ukierunkowana technonauka jest zdolna nie tylko do wytwarzania rzeczy naprawdę wartościowych, by poprawiać jakość życia człowieka (…) Jest również zdolna do tworzenia piękna oraz przenoszenia człowieka zanurzonego w świecie materialnym w dziedzinę piękna".

Po tych słowach zachwytu dodał jednak:

„Ludzkość nigdy nie miała tyle władzy nad sobą samą i nie ma gwarancji, że dobrze ją wykorzysta, zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób, w jaki się nią posługuje. Wystarczy przypomnieć bomby atomowe zrzucone w połowie XX wieku, jak też cały wachlarz technologii wykorzystanych przez nazizm, komunizm i inne reżimy, służących zagładzie milionów ludzi.”

Warto zadać sobie pytanie: „co dalej?”, które w swoim fundamencie ma dobrze umotywowaną chęć dążenia do doskonalenia naszej rzeczywistości, ale warto też zapytać się: „co z teraz?”, które da odpowiadać na bieżące potrzeby i problemy, które możemy rozwiązać także przy pomocy technologii.

religiawiadomościsztuczna inteligencja
Komentarze (288)