Chińczycy podrabiają wszystko - mają swoje sklepy Apple'a, Steve'a Jobsa i własną wersję IKEA

Chińczycy podrabiają wszystko - mają swoje sklepy Apple'a, Steve'a Jobsa i własną wersję IKEA
Źródło zdjęć: © Goophone/WP
Adam Bednarek

01.12.2016 | aktual.: 01.12.2016 16:01

Zanim iPhone 7 został w ogóle zapowiedziany, w Chinach już można było kupić do niego akcesoria, w tym słuchawki Bluetooth. I nic dziwnego, bo od lat Chińczycy specjalizują się w podróbkach Apple’a. Fałszywe urządzenia są dużo tańsze, jak na przykład te, które produkuje Goophone. Za Goophone i7 zapłacić trzeba 150 dolarów, a Goophone i6S kosztuje tylko 109 dolarów. Telefony wyglądają podobnie, ale napędzane są Androidem. I mają dużo gorsze podzespoły. Ale przecież o tym inni wiedzieć nie muszą, ważne jest to, co widzą...

Oryginalne iPhone'y 7:

Obraz
© iphone 7
1 / 7

Chiński Apple Store

Obraz
© Pixabay.com

Skoro podrabiane są urządzenia Apple’a, to nic dziwnego, że skopiowano także Apple Store. Tak, cały sklep. Co ciekawe, z relacji osób, które ujawniły fałszywe punkty sprzedaży, wynikało, że pracownicy byli przekonani, że pracują dla Apple'a. Mogli się pomylić, bo w nieoficjalnym Apple Storze sprzedawano ponoć oryginały, a nie podróbki. Czyli zgadzało się wszystko, poza tym, że Apple nie wyraziło zgody. Drobiazg...

2 / 7

Chiński Steve Jobs

Obraz
© micgadget/WP

Mogłoby się wydawać, że określenie “chiński Steve Jobs” opisuje kogoś, kto wyznaje podobne do amerykańskiego wizjonera ideały. W Chinach traktuje się jednak naśladownictwo w inny sposób. Gdy Lei Jun, prezes Xiaomi, w 2011 roku zapowiadał na konferencji jeden z produktów, dziennikarze mieli wrażenie, że oglądają drugiego Steve’a Jobsa. Te same ruchy, niemal ten sam styl - widać, że były prezes Apple'a wywarł olbrzymi wpływ na szefa Xiaomi.

Zresztą w Chinach tak doceniono Jobsa, że aż wydano na tamtejszym rynku książkę, której… nie napisał. Tytuł brzmiał “11 rad Steve'a Jobsa dla nastolatków”, a żeby uwiarygodnić swoje dzieło, wydawnictwo poinformowało, że tłumaczeniem zajął się John Cage.

3 / 7

Chiński Android

Obraz
© phonearena

I nie, nie chodzi tutaj o chińską wersję popularnego systemu operacyjnego. Chińczycy postawili cały sklep, który nosił nazwę Android. Rzecz jasna można było w nim kupić smartfony z Androidem. I nie tylko, bo znalazło się też miejsce dla - zapewne podrabianych - iPhone’ów. Porozumienie ponad podziałami.

4 / 7

Chińska Ikea

Obraz
© Gizmodo/MIC Gadget

Chińska Ikea jest czymś więcej niż podróbką. Jest niemalże wierną kopią szwedzkiego sklepu. Nie zabrakło nawet charakterystycznych toreb. Czym się ta chińska wersja sklepu różni? Produktami. Sprzedawca handluje własnymi meblami, niekoniecznie wzorując się na europejskim oryginale. Przyciągać ma sama marka, bo jak donoszą dziennikarze, jakość mebli okazała się lepsza!

5 / 7

Chińskie PlayStation 4

Obraz
© Ouye/WP

To dobry przykład fantazji Chińczyków. Konsola swoim wyglądem przypomina PlayStation 4, ale już pada ma od Xboksa One. A nazwę - "Ouye" - wzięto z kolei od sprzętu Ouya. Nieprzypadkowo, bo podobnie jak tamta nietrafiona maszynka, chińską konsolę napędza Android. Chcesz mieć urządzenie przypominające PS4, z padem od konsoli Microsoftu, na którym grasz w Angry Birds? Chińczycy mają coś dla ciebie!

Oryginalne PlayStation 4:

Obraz
© Materiały prasowe
6 / 7

Chińskie smartfony

Obraz
© Elephone 7/WP

HDC One to odpowiednik HTC One, FeiTeng GT-i9300 to Samsung Galaxy S3, FeiTeng H9504 to z kolei Galaxy S4, a Landvo S6 to - nie, nie Lenovo - Samsung Galaxy S6. Na tym lista się zapewne nie kończy, moglibyśmy znaleźć kopię dla każdego sprzętu. I żeby nie było wątpliwości - mówimy tu o telefonach, które wyglądają niemal jak oryginały. Owszem, podzespoły mają inne, znacznie gorsze, ale dla niektórych to pewnie żaden problem. Liczy się wrażenie. Tym bardziej że cena kusząca - Elephone S7, chiński odpowiednik Galaxy S7, w przeliczeniu na złotówki kosztował raptem 400 zł.

Samsung Galaxy S7 naprawdę wygląda tak:

Obraz
© samsung
7 / 7

Dlaczego Chińczycy kopiują na potęgę?

Obraz
© Fotolia

Powodów jest kilka. Na pewno wielu się to opłaca, o czym świadczy fakt, że chińskie podróbki smartfonów dostępne są w Polsce i ze względu na cenę znajdują nabywców. To też chęć dogonienia nowoczesności - a łatwiej po prostu zabrać wymyślone niż tworzyć coś samemu, od podstaw. Nikt nie buntuje się przeciwko łamaniu praw autorskich, wszak w Chinach mamy do czynienia z brakiem poszanowania jednostki. A skoro nie szanuje się człowieka, to tym bardziej trudno zmusić, by przejmowano się tym, co stworzył. I pamiętano o tym, że nie wolno tego podrabiać czy zbytnio naśladować.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)