Boeing 737 Max: Ryanair nie odda pieniędzy, jeśli zrezygnujesz z lotu tym samolotem
Po problemach Boeinga z modelem 737 Max potrzeba będzie czasu, nim pasażerowie nabiorą zaufania do feralnego samolotu. Ryanair nie zamierza jednak wykazywać się zrozumieniem - przewoźnik nie odda za bilet tym, którzy zrezygnują z lotu naprawioną jednostką.
Już w sierpniu pojawiły się informacje o pasażerach, którzy zrezygnowali z lotu na wieść o tym, że w przyszłości mogą lecieć samolotem Boeing 737 Max. Ryanair nie chce dopuścić do takiej sytuacji.
W rozmowie z "The Independent" Michael O’Leary, szef przewoźnika, potwierdził, że pasażerowie nie będą otrzymywać zwrotów za bilet.
- Pasażerowie będą mogli wysiąść z samolotu, ale nie będą mieć prawa do zwrotu pieniędzy za bilet - powiedział O'Leary.
Rezygnacja z lotu możliwa będzie dopiero przed wejściem na pokład lub już w samolocie, bo wcześniej Ryanair nie poinformuje, jakim samolotem polecą pasażerowie. Widok Boeinga 737 Max na lotnisku może być więc dla wielu przykrą niespodzianką.
Ryanair już wcześniej szykował się na mających obawy pasażerów. Przewoźnik podjął decyzję o przechrzczeniu maszyny, nadając jej nowe oznaczenie - 737-8200. Drobna zmiana uspokoiłaby tych, którzy szukaliby "Max" w nazwie.
Obawy pokłosie wypadków 737 Max z października 2018 i marca 2019 roku. Maszyny linii Lion Air i Ethiopian Airlines rozbiły się tuż po starcie, zabierając życie łącznie 346 osób. Samoloty zostały uziemione. Chociaż linie lotnicze szykują się na powrót maszyn do lotów, to ewentualna zgoda może zostać wydana najwcześniej w styczniu. Choć niektórzy twierdzą, że nastąpi to dopiero w lutym 2020 roku. W grudniu Federalna Administracja Lotnictwa nie dała zielonego światła na powrót samolotów Boeing 737 Max.