Blokada pornografii w Polsce. Premier chwali pomysł, ale rozwiązania technicznego brak
Powstał projekt ustawy ograniczającej dostęp do pornografii. Chociaż cel jest szczytny, bo myśli się o najmłodszych, to problem z jego realizacją może przerosnąć pomysłodawców. Ci sami przyznają, że nie mają pomysłu, jak się do tego zabrać.
17.12.2019 | aktual.: 17.12.2019 20:55
Stowarzyszenie Twoja Sprawa przygotowało projekt ustawy, której celem jest walka z dostępem osób nieletnich do stron pornograficznych. O pomyśle pozytywnie wypowiedział się premier Mateusz Morawiecki na posiedzeniu niedawno powołanej Rady Rodziny. Pomysł jednak szybko spotkał się z krytyką ekspertów ds. bezpieczeństwa i prywatności.
- Nikt na świecie nie wprowadził jeszcze sposobu, który skutecznie weryfikowałby wiek osób odwiedzających strony internetowe przy zachowaniu odpowiedniego poziomu prywatności – komentuje dla WP Tech Piotr Konieczny z Niebezpiecznik.pl
Stowarzyszenie Twoja Sprawa przyznaje na Twitterze, że nie wie, jak zrealizować wysuwane przez siebie postulaty.
Z lektury projektu ustawy dostępnej na stronie Stowarzyszenia możemy się dowiedzieć, że obowiązek weryfikacji wieku spadłby na administratorów stron pornograficznych. Natomiast zadbanie o to, aby prywatność użytkowników nie była naruszona, ma być zadaniem dla Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
Model brytyjski, który nie działa
Stowarzyszenie Twoja Sprawa sugeruje, że rozwiązanie mogłoby funkcjonować w oparciu o brytyjski model ograniczenia pornografii oraz polski rejestr zakazanych stron hazardowych. Wielka Brytania faktycznie zaczęła prace nad ograniczeniem dostępu do stron porno dla nieletnich, jednak nie obyło się to bez problemów i wątpliwości.
Po pierwsze system nie zaczął w pełni działać. Odgórna blokada przechodzi kolejne modyfikacje aż od 2009 roku! Najnowsza wersja miała być wdrożona w tym roku, ale ostatecznie uruchomienie zostało przesunięte na 2020 ze względu na brak zgłoszenia zamiaru wprowadzenia nowych przepisów do Komisji Europejskiej.
Po drugie, brytyjski system weryfikacji wieku budzi sporo wątpliwości. To zadanie brytyjscy ustawodawcy zrzucili na sektor prywatny i właścicieli serwisów pornograficznych. W rezultacie powstało kilka usług oferujących weryfikację wieku. Jedną z nich jest AgeID stworzona przez firmę MindGEEK, właściciela największych serwisów pornograficznych takich jak Pornhub, Redtube czy YouPorn. AgeID weryfikuje wiek w oparciu o kartę bankową, prawo jazdy, dowód osobisty lub SMS. Brytyjczycy mogą kupić też specjalne aktywujące karty za kilka funtów.
Włączenie do procedury weryfikacyjnej prywatnych firm wzbudziło głosy sprzeciwu, bo tym samym pojawił się kolejny element, który gromadzi wrażliwe dane osobowe. A te - jak wiadomo - są stale narażone na kradzieże i wycieki. Dodatkowo pojawiły się wątpliwości, co firma może zrobić z informacją o fakcie, że konkretna osoba jest konsumentem treści pornograficznych.
- Wygląda na to, że z prób tworzenia takiego systemu weryfikacji wieku wycofuje się Wielka Brytania – komentuje dla WP Tech dr Łukasz Olejnik, badacz i doradca ds. cyberbezpieczeństwa i prywatności, związany z Uniwersytetem Oksfordzkim.
- Pogodzenie licznych przeciwieństw okazuje się bardzo trudne, podobnie jak wprowadzenie skutecznych mechanizmów weryfikacji przy jednoczesnym zachowaniu szacunku dla prywatności internautów. Dość dobrym systemem kontroli treści i działań w internecie dysponuje m.in. Chińska Republika Ludowa. Tożsamość internautów jest znana dostawcom internetu i w razie potrzeby udostępnia się te dane dalej - dodaje Olejnik.
Rejestr stron zakazanych. Twitter też?
Opieranie się na polskim rejestrze zakazanych stron hazardowych też może nie przynieść zamierzonego skutku. Rejestr całkowicie blokuje dostęp do konkretnych witryn z Polski, a założeniem ustawy jest jedynie ograniczenie dostępu osobom poniżej 18 roku życia. Dodatkowo rejestr nie jest w 100 proc. skuteczny.
- Rejestr zakazanych domen jest zbyt rzadko aktualizowany – mówi Katarzyna Mikołajczyk ze Stowarzyszenia "Graj legalnie" w wywiadzie dla e-playbet.com. - Tymczasem nielegalni bukmacherzy często zmieniają adresy swoich stron, choćby przez proste dodanie do nich kolejnych liter. Rejestr wyłapuje to z opóźnieniem i serwisy nielegalnie działają na naszym rynku.
Nie ma wątpliwości, że strony pornograficzne zaczną robić dokładnie to samo, jeśli polscy dostawcy internetu dostaną obowiązek ich blokowania. Przykładem mogą być Indie. Zablokowany tam Pornhub.com w ciągu jednego dnia zmienił domenę na Pornhub.net. A że Polacy wyjątkowo często ten serwis odwiedzają (odpowiednio 14. miejsce na świecie), ciężko liczyć, że uda się go skutecznie zablokować.
Problem z rejestrem domen internetowych i kont z kwalifikowanymi treściami pornograficznymi (tak ma nazywać się wg proponowanej ustawy) jest jeszcze jeden. Treści pornograficzne można znaleźć nie tylko na stronach, które wyłącznie je serwują. Takie treści są łatwo dostępne też na ogólnych stronach i serwisach, jak Reddit, Wykop czy Chomikuj. Niektórzy mają sposoby, by zamieszczać je też na Twitterze czy YouTubie. Ale nawet sam Google pokaże nam "za dużo", po wpisaniu odpowiedniego hasła w wyszukiwarkę.
- Bez wątpienia prywatność i ochrona danych byłyby jednymi z głównych problemów - komentuje dr Olejnik. - Stawką są też inne wolności. Powstanie bowiem oczekiwanie, by obywatele ujawniali swoje, ujmijmy to, preferencje, ale potencjalnie także poglądy polityczne czy religijne. Mowa jest nie tylko o stworzeniu skutecznego systemu identyfikacji tożsamości w internecie, ale także blokady treści, a zatem technicznych środków cenzury. W tym obszarze trzeba bardzo uważać.
Czy zakaz i kontrola są potrzebne?
Problem dostępu, a nawet uzależnienia dzieci od pornografii jest rzeczywisty, potwierdzają to badania naukowe. Jednak kontrola i ograniczanie dostępu do pornografii przez państwo może okazać się przeciw skutecznym rozwiązaniem. Sugerowane ograniczenia łatwo obejść przy minimalnej znajomości działania internetu np. przez darmowy VPN lub proxy. Z tego problemu zdają sobie sprawę też członkowie Stowarzyszenia Twoja Sprawa i w uzasadnieniu projektu piszą:
"Zdajemy sobie sprawę, że nie da się za pomocą najlepszej nawet technologii ochronić sto procent dzieci przed dostępem do pornografii. Część z nich zapewne obejdzie zabezpieczenia – podobnie jak w przypadku papierosów i alkoholu".
Jednym z rozwiązań problemu może być ograniczenie i kontrola dostępu do internetu przez rodziców. Najpopularniejsza przeglądarka w Polsce, czyli Chrome, oferuje tryb rodzinny i konto dziecka, w którym rodzic może włączyć filtr treści niebezpiecznych (nie tylko pornograficznych) oraz ręcznie dodać blokowane strony czy sprawdzać historię przeglądania. Może się to okazać znacznie lepszym kierunkiem.