"Produkt taki jak oprogramowanie jest tak dobry jak jego ostania wersja... albo dwie" - powiedział prezes Microsoftu na spotkaniu ze studentami Uniwersytetu Stanforda. Steve Ballmer wywołał tym samym salwę śmiechu wśród zgromadzonych - poruszając bowiem kwestię konieczności ciągłego rozwoju oprogramowania w ostatniej chwili zorientował się, że przedostatnia wersja Windows - Vista - jest uważana wśród użytkowników za niezbyt udaną.
Ballmer spotkał się z ok. 1,2 tys. studentów uczelni, na której sam się kiedyś kształcił. Ze słuchaczami dzielił się m.in. swoimi opiniami o przyczynach ekonomicznej recesji ("Świat pożyczył dużo pieniędzy i ma za dużo długów") i trendach technologicznych, którym wieszczy świetlaną przyszłość (procesory wielordzeniowe, treści w formie cyfrowej, nowatorskie interfejsy użytkownika).
Jego zdaniem, w zakresie innowacyjności oprogramowania jest jeszcze wiele do zrobienia, a producenci nie powinni ustawać w wysiłkach optymalizacji i poprawy swoich aplikacji. Gdy powiedział: "Produkt taki jak oprogramowanie jest tak dobry jak jego ostania wersja... albo dwie", wzbudził tym prawdziwą wesołość słuchaczy, którzy dostrzegli w tym nawiązanie do Visty (ta wersja Windows nie jest uznawana za szczególnie dopracowaną).
Ballmer przypomniał też początki swojej kariery w Microsofcie, dla której porzucił Stanford Business School: "Moi rodzice myśleli, że zwariowałem. Mój ociec pytał, co to do diaska jest oprogramowanie, a mama - po co komukolwiek własny komputer?"
Być może wizyta szefa Microsoftu w Dolinie Krzemowej nie ograniczyła się do spotkania ze studentami Stanforda. Dziennikarze The Wall Street Journal, powołując się na własne źródła, sugerują, że Ballmer zamierzał spotkać się z Carol Bartz, prezes zarządu Yahoo, aby omówić ewentualną współpracę w zakresie wspólnych mechanizmów wyszukiwania internetowego.
Przypomnijmy, iż S. Ballmer niedawno gościł w Warszawie - spotkał się z przedstawicielami polskiego rządu, partnerami biznesowymi i społecznością IT.
