Archeolodzy odkryli szczątki dziecka sprzed 11 tys. lat. Należy do nieznanej dotąd grupy ludzi
Odkrycie rzuca nowe światło na historię zaludnienia Ameryki Północnej. Sekwnecjonowanie genomu udowodniło, że dziecko pochodziło z odmiennej populacji niż ta, która ostateczne zasiedliła kontynent. Co w takim razie stało się z wcześniejszymi ludami?
04.01.2018 | aktual.: 04.01.2018 15:38
Stanowisko archeologiczne Upward River Sun, lub w języku lokalnej ludność Xaasaa Na’, na Alasce okazało się miejscem ostatniego spoczynku dwóch dzieci pochowanych tam 11 i pół tys. lat temu. Badania DNA starszego z nich dowiodły, że genetycznie jest ono dużo starsze od przodków dzisiejszych, rdzennych mieszkańców Ameryki. Należy do grupy ludzi, o których antropolodzy wcześniej nie słyszeli. Rzuca to nowe światło na proces zaludnienia kontynentów amerykańskich.
- To niezwykle ciekawe odkrycie, które doskonale wpisuje się w trwającą już od kilku dekad dyskusję na temat chronologii zasiedlenia Ameryki *– mówi w rozmowie z WP dr Wiesław Więckowski z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. - Wśród badaczy funkcjonują są dwie zasadnicze opinie. Według pierwszej, zasiedlenie nastąpiło około 12 000 lat temu, podczas ostatniego "pojawienia się" *naturalnego pomostu w miejscu Cieśniny Beringa.
- Druga głosi, że zasiedlenie nastąpiło w kilku falach, z których najwcześniejsza mogła być dużo starsza, niż w pierwszym przypadku, nawet ponad 30 000 lat temu. Wskazują na to odkrycia na wykopaliskach z Brazylii (datowanych nawet na 50 000 lat), czy całkiem niedawno publikowane odkrycie z okolic San Diego w Kalifornii,* sugerujące obecność ludzi w tym regionie blisko 130 000 lat temu)* – tłumaczy Więckowski.
6-tygodniowemu niemowlęciu z Alaski, nadano imię “Xach’itee’aanenh T’eede Gaay” czyli "dziecko wschodzącego słońca". Drugie z dzieci odnalezione na stanowisku Xaasaa Na’ najprawdopodobniej urodziło się martwe, jego szczątki uległy rozkładowi na tyle, że *nie dało się przeprowadzić dokładnej analizy genomu. *Naukowcy są jednak zgodni, że dzieci były ze sobą spokrewnione.
Porównując geny dziecka wschodzącego słońca z genami współczesnych, rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej oraz ich przodków, naukowcy doszli do wniosku,* że dzieci należały do plemion, które przywędrowały do Ameryki z Syberii przez lądowy most znany jako Beringia.* Dziś to połączenie już nie istnieje, ale to właśnie nim ludzie z Azji przyszli do Ameryki.
Kim zatem były dzieci z Xaasaa Na’ jeśli także przyszły z Syberii, ale nie są przodkami rdzennych Amerykanów? Według naukowców, starożytni Beringianie (bo tak został nazwany lud, z którego wywodziło się dziecko wschodzącego słońca) odłączyli się ok 20 tys. lat temu od głównego plemiona stanowiącego późniejszych przodków rdzennych Amerykanów. Nie wiadomo jednak gdzie doszło do rozłamu. Czy było to jeszcze na Syberii czy już po przekroczeniu Beringii.
- Dane pozyskane w trakcie analiz szczątków dziecka z Alaski sugerują, że być może kontynent został zasiedlony wcześniej i przez przedstawicieli kilku populacji ludzi – mówi dr Więckowski. - Oczywiście fakt, że z genetycznego punktu widzenia, populacja z której wywodziło się dziecko była inna niż ta, która zasiedliła kontynent, dodatkowo wspiera wg mnie tę hipotezę.
Sekwencjonowanie genomu, które rzuciło nowe światło na chronologię zaludnienia Ameryki Północnej nie wyjaśnia jednak tego, co stało się ze starożytnymi Beringianami. Czy do ich zniknięcia doprowadziła surowa pogoda Alaski? Może padli ofiarami wojen między innymi plemionami i ludami. Niestety wykopaliska tego już nam nie powiedziały.
Podobne odkrycia, rzucające nowe światło na historię zaludnienia kontynentów, pojawiają się systematycznie. Ostatnio wykopaliska na stanowisku Lake Mungo w Australii dowiodły, że człowiek współczesny pojawił się tam już 60 tys. lat temu. A jeśli udało mu się dotrzeć na tak odseparowany kontynent, to czemu nie mógł pojawić się w Ameryce wcześniej niż 12 tys. lat temu – pyta retorycznie dr Więckowski.