Amunicja dla niemieckich Gepardów. Może pochodzić z Polski bądź Norwegii
Niemcy zapowiedziały wysłanie do Ukrainy samobieżnych systemów przeciwlotniczych Flakpanzer Gepard. Mają one ostatecznie trafić na miejsce dopiero w lipcu ze skromnym zapasem amunicji. Jej nowym źródłem mogłaby być Polska bądź Norwegia.
Wraz z Gepardami do Ukrainy ma trafić około 59 tys. sztuk amunicji kal. 35x228 mm, ale biorąc pod uwagę szybkostrzelność działek Oerlikon KDA L/R04 35/90 (550 strz./min, a Gepard ma na pokładzie ich parę), nie starczy jej na długo. Taki zapas pozwoli na załadowanie jednorazowo do pełna 87 systemów.
Problemem jest to, że Niemcy nie mogą pozyskać więcej amunicji, ponieważ firma Rheinmetall Air Defence dostała zakaz eksportu od szwajcarskiego rządu. Stało się tak, ponieważ zarówno armata automatyczna, jak i amunicja do niej, zostały zaprojektowane i były produkowane przez szwajcarską firmę Oerlikon Contraves z czasem przejętą przez Rheinmetall.
Nie jest to jedyny przypadek odmowy eksportu szwajcarskiego uzbrojenia do Ukrainy, ponieważ parę dni temu negatywną decyzję dotyczącą dostawy wozów Mowag Piranha III dostała Dania. Szwajcaria powołuje się na swoją politykę neutralności, zabraniającą dostaw broni do stref konfliktu.
Warto zaznaczyć, że kaliber 35x228 mm jest stosunkowo niszowy i - poza Szwajcarami - jedynymi państwami produkującymi tę amunicję są Norwegia oraz Polska. Mowa tutaj o zakładach Nammo oraz MESKO. Wysłaliśmy pytania do obu firm, ale odpowiedzi otrzymaliśmy tylko od polskiego MESKO.
Amunicja dla Gepardów z Polski?
MESKO produkuje amunicję treningową oraz FAPDS-T z pociskiem podkalibrowym stabilizowanym obrotowo z rdzeniem fragmentującym ze smugaczem, która jest pokłosiem upadłego programu Loara z lat 90. i jest wykorzystywana w przeznaczonych dla okrętów systemach AM-35 od PIT-Radwar. Amunicja tego typu według MESKO pozwala na zwalczanie celów na dystansie do 4 km oraz umożliwia przebicie dwóch płyt pancernych kolejno o grubości 10 mm oraz 30 mm na dystansie 2 km. Płyty podczas testu są ustawione równolegle w odległości 60 mm od siebie, przy kącie wnikania pocisku 45 stopni.
Ponadto testowana jest przebijalność fragmentów rdzenia. Celem są trzy duraluminiowe płyty: pierwsza o grubości 6 mm, a kolejne dwie - 2 mm. Pierwsza jest ustawiona na dystansie 1 km, druga 120 cm dalej, a trzecia oddalona o kolejne 300 cm. Wszystkie są ustawione pionowo, wymaga się przynajmniej pięciu przebić na trzeciej płycie.
Firma MESKO pytana przez WP Tech, czy w produkcji FAPDS-T opiera się wyłącznie na własnych komponentach, czy też na dostawach od Rheinmetalla, odpowiedziała, że prowadzi produkcję tej amunicji w większości w oparciu o własne komponenty.
W odpowiedzi na pytanie, czy ma autonomię sprzedaży do krajów trzecich, czy - jak niektóre inne firmy - musi mieć zgodę licencjodawcy, podkreśliła, że dokumentacja konstrukcyjna została opracowana w MESKO przy współpracy z Politechniką Warszawską.
MESKO stwierdziło także, że FAPDS-T "teoretycznie" może działać w armatach automatycznych KDA L/R04 35/90, ale nie dysponuje obecnie takim sprzętem i nie może przeprowadzić testów.
Firma, powołując się na tajemnicę przedsiębiorstwa, odmówiła komentarza w sprawie ewentualnych zapytań o amunicję w kontekście niemieckich Gepardów. Z kolei kwestia dostaw zależy od zamówionej ilości amunicji, preferowanych terminów oraz sytuacji na rynku komponentów i/lub wykwalifikowanej kadry roboczej.
Amunicja z Norwegii
Tymczasem norweskie Nammo ma w ofercie amunicję HEI-T (odłamkowo-zapalająca ze smugaczem) oraz SAPHEI-T (przeciwpancerna z ładunkiem wybuchowym, smugaczem i środkiem zapalającym). Niestety nie wiemy, czy firma ma prawo do eksportu tego typu amunicji do krajów trzecich bez zgody Szwajcarii.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski