Pociski GLSDB. NATO brakuje amunicji, by pomóc Ukrainie, ale jest rozwiązanie

Pociski GLSDB. NATO brakuje amunicji, by pomóc Ukrainie, ale jest rozwiązanie29.11.2022 10:58
Bomba szybująca GBU-39 SDB
Źródło zdjęć: © Lockheed Martin

Wojna w Ukrainie pochłania gigantyczne ilości amunicji. Zapasy zgromadzone przez kraje NATO szybko topnieją, a bieżąca produkcja nie nadąża za potrzebami. Dlatego, co proponuje Boeing, już niebawem może trafić do Ukrainy zupełnie nowa broń – pociski GLSDB.

GLSDB (Ground Launched Small Diameter Bomb) to broń genialna w swojej prostocie. Pod względem budowy to najmniejsza amerykańska, kierowana bomba lotnicza, do której doczepiono silnik. Kluczowym elementem GLSDB jest bomba o nazwie GBU-39 SDB (Small Diameter Bomb).

Jak działa bomba GBU-39?

To zaprojektowana na początku wieku i wdrożona do służby w roku 2006 niewielka, 129-kg bomba szybująca. Po zrzuceniu z samolotu z kadłuba GBU-39 wysuwają się skrzydła, za sprawą których bomba może przelecieć ponad 110 km. Niedawno broń ta została wykorzystana w programie Złota Horda (Golden Horde), gdzie kilka komunikujących się z sobą bomb uderza jednoczesnie w ten sam cel.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Stacja Galaxy w Smart Kids Planet

Ideą, towarzyszącą jej powstaniu, było zastąpienie większych, droższych i silniejszych bomb lotniczych mniejszymi odpowiednikami. Zapewniają one zniszczenie celu nie siłą swojej głowicy, ale precyzją trafienia, dzięki której zaledwie 23-kg ładunek wybuchowy może dokonać wystarczających zniszczeń.

Co więcej, dzięki swojej niewielkiej masie i gabarytom, GBU-39 może być zabierana przez samoloty w dużych ilościach. Duże bombowce, jak B-1B, mogą zabrać na misję nawet 200 takich bomb, a tym samym podczas jednego lotu zaatakować aż 200 różnych celów.

GLSDB – bomba lotnicza wystrzeliwana z HIMARS-a

Te właśnie bomby zostały zaadaptowane dzięki współpracy SAAB-a i Boeinga do użycia z ziemi pod nazwą GLSDB. W praktyce polega to na doczepieniu do nich silnika i umieszczeniu w kontenerze startowym, kompatybilnym z systemem MLRS/HIMARS.

Po wystrzeleniu pocisku silnik rozpędza go i wynosi na dużą wysokość, gdzie bomba oddziela się od napędu, rozkłada własne skrzydła i leci dalej tak, jakby została zrzucona przez samolot. Dzięki wysokości, na którą została wyniesiona i prędkości lotu, bomba ma zasięg nawet 150 km – niemal dwukrotnie więcej od pocisku GMLRS.

GLSDB – amunicja, która jest dostępna

Korzyści z takiego rozwiązania jest wiele. Jednym z nich jest częściowa unifikacja uzbrojenia pomiędzy lotnictwem i wojskami lądowymi. Kolejnym jest cena – w przypadku GBU-39 wynosi ona około 40 tys. dolarów, co jak na broń precyzyjną nie jest dużą sumą. Trzecim i – być może – obecnie najważniejszym atutem jest dostępność.

Wynika ona z faktu, że GBU-39 powstała na potrzeby "wojny z terrorem", była produkowana masowo, a po wojnie w Afganistanie i Iraku Amerykanom zostały spore zapasy. A to właśnie kwestia zapasów staje się obecnie kluczowa.

Komu kończą się rakiety?

O tym, że Putinowi kończą się rakiety, słyszymy w zasadzie od początku wojny. Problem w tym, że zapasy natowskiej amunicji także nie są niewyczerpane. Bardzo wyraźnie pokazuje to tocząca się właśnie w Niemczech, publiczna debata, gdzie główny inspektor Bundeswehry Alfons Mai stwierdził obrazowo, że niemieckie siły zbrojne są "gołe". Względami bezpieczeństwa narodowego wyjaśniono przy okazji utajnienie informacji, na ile dni walki wystarczyłoby zgromadzonej obecnie w magazynach amunicji.

O niemieckich problemach wiemy dlatego, że debata na ich temat jest toczona publicznie, jednak nie ma powodów by sądzić, że w innych państwach sytuacja jest pod tym względem znacząco lepsza.

To tym groźniejsze, że Ukraina, po przyjęciu znacznej liczby zachodnich haubic, w praktyce stała się zakładnikiem Zachodu: od dostaw zachodniej amunicji zależy możliwość wykorzystania w walce broni, która daje nad Rosjanami pewną przewagę.

Zużycie pocisków artyleryjskich

Sama Ukraina – nawet mając taką wolę i pieniądze – nie jest w stanie zapewnić sobie wystarczającej ilości amunicji w natowskim kalibrze 155 i 105 mm. Tym bardziej, że w obecnej sytuacji od podpisania umowy na dostawy pocisków do ich dostarczenia mija nawet kilkanaście miesięcy, a proch i surowce do jego produkcji stały się na globalnym rynku produktem deficytowym.

Pociski artyleryjskie kal. 155 mm M107 z lat 60. XX wieku w ukraińskim AHS Krab., Źródło zdjęć: © Twitter | Ukraine Weapons Tracker
Pociski artyleryjskie kal. 155 mm M107 z lat 60. XX wieku w ukraińskim AHS Krab.
Źródło zdjęć: © Twitter | Ukraine Weapons Tracker

O tym, jak wielka jest skala problemu, dobitnie świadczą liczby. Wedle dość ogólnych szacunków ukraińska artyleria (lufowa i rakietowa) wystrzeliwuje około 10 tys. pocisków dziennie. Ile można ich wyprodukować? Znane są dane dotyczące pocisków GMLRS, stosowanych w wyrzutniach HIMARS i MLRS: Lockheed Martin produkuje ich ok. 10 tys. sztuk rocznie.

Przy założeniu, że Ukraina ma obecnie około 30 wyrzutni HIMARS, i każda z nich wystrzeli tylko trzy salwy dziennie, oznacza to ponad pół tysiąca pocisków na dzień i wyczerpanie rocznej produkcji w ciągu zaledwie 20 dni. A do HIMARS-ów doliczyć należy również wyrzutnie M-270 MLRS, używające tej samej amunicji.

Amunicja z całego świata

Podobne wyliczenia można przeprowadzić dla artylerii lufowej. Gdy do publicznej wiadomości podawane są kolejne transze pomocy dla Ukrainy, wrażenie może robić liczba pocisków artyleryjskich, wyrażana w dziesiątkach tysięcy.

W praktyce to pomoc umożliwiająca walkę z wykorzystaniem zachodniej artylerii zaledwie o kilka dni dłużej. W sytuacji, gdy europejskie i amerykańskie magazyny świecą pustkami, sięga się nawet po amunicję z Korei Południowej.

Nie lepiej wygląda kwestia dostaw amunicji o "rosyjskim" kalibrze 152 i 122 mm. Te państwa NATO, które miały jej zapasy, przekazują ją niemal od początku konfliktu – jak w przypadku Polski, wraz z artylerią (Polska obok Krabów przekazała Ukrainie także dziesiątki haubic Goździk). Wartościową pomocą okazało się także - początkowo realizowane nie bezpośrednio - wsparcie ze strony Bułgarii, dostarczającej obok sprzętu także amunicję.

O tym, jak bardzo wyczyszczone są magazyny w Europie, dobitnie świadczy fakt, że już latem odnotowane użycie przez ukraińską artylerię pocisków z Pakistanu i Iranu. W takim kontekście dostawy jakiejkolwiek amunicji – zwłaszcza o tak dużym zasięgu, jak GLSBD – są na wagę złota.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.