Adam Mickiewicz zmarł 165 lat temu. Tajemnica jego śmierci wciąż jest nierozwiązana
26 listopada przypada rocznica śmierci Adama Mickiewicza. Mimo że od tego wydarzenia minęło już 165 lat, to wciąż jej przyczyna pozostaje nieznana. Na jego śmierci mogło zależeć Rosjanom, oraz przeciwnikom politycznym z kręgów polskiej emigracji; a okoliczności zgonu mogą wskazywać na otrucie.
Od dekad eksperci próbują rozwikłać zagadkę śmierci Adama Mickiewicza - czy poeta zmarł na cholerę, czy też został otruty, a jeżeli tak, to przez kogo? PAP zwraca uwagę, że motyw mogło mieć niechętne Mickiewiczowi stronnictwo emigracyjne skupione wokół gen. Władysława Zamoyskiego, a Wasilewski uważał, że za otruciem stali, z tego samego powodu, żydowscy bankierzy. Harbut podejrzewał, że truciznę podali Rosjanie.
PAP zauważa, że ostatnie tygodnie życia upłynęły Mickiewiczowi głównie na zabiegach o utworzenie pułku żydowskiego w ramach formacji Sadyka. Było to w 1855 roku, gdy poeta i i syn księcia Adama, Władysław Czartoryski, dopłynęli do Stambułu, gdzie mieli nawiązać współpracę z organizującym już wojsko Sadykiem Paszą, czyli powstańcem listopadowym i podróżnikiem, Michałem Czajkowskim.
Przebywając w Turcji, w obozie wojskowym 57-letni poeta zaczął chorować i kiedy poczuł się lepiej, zdecydował się na powrót do Stambułu. Jarosław Marek Rymkiewicz w swoich książkach o Mickiewiczu próbował odtworzyć ostatni dzień życia poety, by rozwiązać zagadkę, co mogło się wtedy wydarzyć.
Ostatni dzień życia Mickiewicza
W poniedziałek 26 listopada 1855 r. Adam Mickiewicz obudził się w nocy i kazał podać sobie herbatę, po której zasnął. Koło godziny 10 przyszedł do niego płk Emil Bednarczyk i zobaczył ślady świadczące o tym, że poeta wymiotował. Koło południa Mickiewicz czuł się coraz gorzej.
- Około godziny w pół do dwunastej uczuł mdłości i lekką diarię, w skutek czego położył się do łóżka. Symptomata tych cierpień były jednak tak słabe, że nikogo z obecnych nie trwożyły - wspominał Bednarczyk. Około godziny 16:00 wystąpiły silne boleści i poeta nakazał sprowadzenie księdza; kazał sobie też podać pióro, ale nie miał siły pisać. Później pojawiły się kompulsje, a gdy pojawił się ksiądz, umierający tracił świadomość.
Świadectwo zgonu wystawione przez miejscowego lekarza Jana Gembickiego jako przyczynę śmierci podaje wylew krwi do mózgu. PAP zwraca uwagę, że zawsze uważano to za wybieg - gdyby lekarz napisał, że poetę zabiła cholera, niemożliwe byłoby wywiezienie zwłok do Francji. Informacje, że Mickiewicza zabiła cholera, rozpowszechniał Henryk Służalski, potem syn poety - Władysław, który w ten sposób chciał odciąć się od pogłosek o otruciu ojca.
Niezgadzające się fakty
Eksperci zwracają uwagę, że w okresie, w którym Mickiewicz przebywał w Konstantynopolu, nie było cholery. Ponadto jej objawy są podobne do tych, które pojawiają się w przypadku zatrucia arszenikiem, a o tym, że poeta został otruty, szeptano już w pierwszych dniach po jego śmierci. Oskarżenia nigdy nie padły w niczyją stronę, jednak podejrzanych zawsze było sporo. Fakt, że Mickiewicz obawiał się przed śmiercią o swoje życie, dodatkowo umacnia tę teorię.
Dyskusję na temat niezgodności, co do przyczyny poety podjęto dopiero w 1932 roku z inicjatywy Tadeusza Boya-Żeleńskiego, który jako pierwszy wyraził swoje wątpliwości, zarówno jako badacz literatury, jak i lekarz. Wisława Knapowska w odpowiedzi na wątpliwości Boya-Żeleńskiego, pisała, że przyczyną śmierci mogło być wycieńczenie organizmu spowodowane wyczerpującym trybem życia w Turcji.
PAP zwraca też uwagę na kontrowersje wokół pochówku poety, ale ostatecznie ciało złożono w Montmorency, obok żony, co było zgodne z życzeniem zmarłego. Jeszcze w Stambule zwłoki Mickiewicza zostały zabalsamowane. Wykonano także maskę pośmiertną poety, a zwłoki umieszczono w trzech trumnach: najpierw w cynkowej, a tę w dwóch drewnianych. 30 grudnia 1855 r. ciało wyruszyło z Konstantynopola na pokładzie francuskiego parowca Eufrat.