Abramsy zawodzą w Ukrainie? Straty są większe niż przypuszczano

Czołgi M1 Abrams wysłane na front mocno zwiększyły potencjał ukraińskiej armii, ale w ostatnich tygodniach Rosjanie coraz częściej udanie atakują te maszyny. Z punktu widzenia Zachodu może martwić, że żołnierze Putina niszczą cenne pojazdy przy użyciu tanich środków w postaci dronów.

Czołgi M1A1 Abrams podczas szkolenia w Niemczach, przed transferem do Ukrainy
Czołgi M1A1 Abrams podczas szkolenia w Niemczach, przed transferem do Ukrainy
Źródło zdjęć: © 7th Army Training Command
Mateusz Tomczak

22.04.2024 | aktual.: 22.04.2024 10:36

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Od lat siła każdej armii jest oceniana m.in. właśnie przez pryzmat posiadanych czołgów. Wojna w Ukrainie pokazuje jednak, że na współczesnym polu bitwy nie są one tak istotne i niezawodne jak kiedyś. W ramach wsparcia z USA na front trafiło 31 czołgów M1 Abrams. Pierwszą potwierdzoną stratę takiej maszyny odnotowano pod koniec lutego. Na nagraniu było widać, że wybuchł magazyn amunicji. Rosjanie dość szybko powtórzyli ten sukces i to kilkukrotnie. W efekcie już teraz można mówić o przynajmniej pięciu zniszczonych amerykańskich czołgach. Straty są większe niż dotąd szacowano.

Ile abramsów straciła Ukraina?

"W ciągu ostatnich dwóch miesięcy siły rosyjskie zniszczyły pięć z 31 amerykańskich czołgów M1 Abrams, które Pentagon wysłał na Ukrainę jesienią ubiegłego roku" - napisał "The New York Times" powołując się na wysokiego rangą amerykańskiego urzędnika. Co więcej, co najmniej trzy kolejne abramsy zostały uszkodzone i na jakiś czas wyłączone z udziału w wojnie.

Jak podkreślono na łamach "The New York Times", czołgi M1 Abrams ulegają rosyjskim dronom FPV (ang. first person view) łatwiej niż można było się spodziewać. Tego typu bezzałogowce uzbrojone w ładunki wybuchowe mają wartość kilkuset dolarów, podczas gdy cena czołgu M1 Abrams wynosi ok. 10 mln dolarów. Dron FPV zapewnia podgląd na żywo i pozwala kontrolującemu lot żołnierzowi wybrać najczulszy punkt czołgu. Sprawdza się też idealnie do "dobijania" czołgów porzuconych na polu bitwy (zwłaszcza, gdy pozostawiono otwarty właz do środka).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

M1 Abrams to mimo wszystko jeden z najlepszych czołgów w Ukrainie

Ze swojej strony przypominamy, że do Ukrainy nie trafiły początkowo brane pod uwagę warianty M1A2 Abrams, ale starsze, wyremontowane warianty M1A1 Abrams. Taka zmiana planów pozwoliła skrócić czas oczekiwania na dostawy pojazdów, na czym mocno zależało Ukraińcom.

M1A1 Abrams są oceniane przez ekspertów jako jedne z najlepszych czołgów, jakie biorą udział w wojnie w Ukrainie. Są wyposażone w armatę M256 kal. 120 mm oraz dodatkowe uzbrojenie w postaci karabinów maszynowych kal. 12,7 mm oraz kal. 7,62 mm. Przy długości prawie 10 m ważna niemal 60 t. Pomimo takich gabarytów maszyna wyposażona w silnik o mocy 1500 KM jest w stanie rozpędzać się do nawet 67 km/h.

Co istotne w kontekście omawianej wytrzymałości, na front trafiły egzemplarze ze zmodyfikowanymi modułami pancerza. Zamiast standardowych paneli ze zubożonego uranu Amerykanie zastosowali wkłady wolframowe. Wedle zapewnień nie wpłynęło to znacząco na trwałość pancerza, a jednocześnie dało pewność, że wrażliwe amerykańskie technologie nie trafią w ręce Rosjan (gdyby przejęli czołg i mogli go zbadać).

– Fakt, że można niszczyć czołgi za pomocą dronów łatwiej niż początkowo zakładali niektórzy urzędnicy i eksperci pokazuje, że konflikt na Ukrainie zmienia samą naturę współczesnych działań wojennych – stwierdził Can Kasapoglu, analityk ds. obronności.

Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski