3M22 Cyrkon – hipersoniczna rakieta nowej generacji
Bezsilne systemy obrony przeciwlotniczej, lotniskowce idące na dno i rakiety, uderzające jedna po drugiej we Florydę. Tak – gdyby wierzyć propagandzie – ma działać nowa, rosyjska broń hipersoniczna. Czym jest i co potrafi rakieta 3M22 "Cyrkon"?
Najszybszy wyścig zbrojeń
Broń hipersoniczna od lat rozpala emocje mediów i budzi zainteresowanie wojskowych. Zwykłe pociski samosterujące, jak choćby słynny BGM-109 "Tomahawk" czy francuski "Missile de Croisière Naval", rozwijają prędkości poddźwiękowe. Ich szanse na przetrwanie związane są przede wszystkim z profilem lotu (m.in. sea-skimming) i stosowanymi przez producentów technologiami stealth.
Nieco inny kierunek rozwoju podobnej broni wybrali Rosjanie, konsekwentnie stawiający na wysoką, naddźwiękową prędkość swoich rakiet, jak P-700 "Granit" czy 3M80 "Moskit". W przypadku rakiet hipersonicznych – a zatem takich, które co najmniej pięciokrotnie przekraczają prędkość dźwięku – wielka prędkość jest kluczowym atutem.
Nie tylko ogranicza czas, w którym przeciwnik może zareagować, ale jednocześnie skraca ekspozycję na broń przeciwlotniczą i przeciwrakietową przeciwnika. Nic zatem dziwnego, że kto może, stara się rozwijać broń tego typu. Problem w tym, że może niewiele państw – stworzenie pocisków hipersonicznych wymaga zaawansowania technologicznego i dopracowania wielu skomplikowanych rozwiązań – od napędu po działający przy ogromnych prędkościach system naprowadzania.
Broń na wybory
Nic zatem dziwnego, że przed wiosennymi wyborami w 2018 roku prezydent Rosji, Władimir Putin, publicznie pochwalił się osiągnięciem w postaci pocisku hipersonicznego "Kindżał", który – jak wynikało z prezentacji – miałby ominąć amerykańską obronę i zmasakrować Florydę. Zostawmy na boku poetykę takiej prezentacji, która wywołała reakcje na szczeblu dyplomatycznym. Sednem jest coś innego – wiele mediów uznało krótki film za dowód na opracowanie przez Rosję morderczej broni.
Problem w tym, że – jak zauważył ekspert Defence24, komandor rezerwy Marynarki Wojennej Maksymilian Dura, wiele wskazuje na to, że prezentacja broni właśnie w tym momencie to prawdopodobnie element wojny informacyjnej. Dlatego wszelkie informacje na jej temat – łącznie z udostępnionym filmem – należy traktować z dużą rezerwą.
Kindżał i Cyrkon
Czy zatem rosyjska superbroń nie istnieje? Nic bardziej mylnego – istnieje. Bo najciekawsze jest to, czego na prezentacji nie pokazano. A nie pokazano pocisku 3M22 "Cyrkon" (Циркон).
To broń o długiej historii. Jej korzenie sięgają początku lat 90., gdy upadający Związek Radziecki nawiązał współpracę z Indiami i oba państwa zaczęły wspólnymi siłami rozwijać przeciwokrętowy pocisk PJ-10 "BrahMos". Ten po kilkunastu latach rozwoju trafił w 2007 roku na uzbrojenie Indii, po czym rozpoczęto prace nad jego następcą – pociskiem "BrahMos" II.
I właśnie – najprawdopodobniej – na bazie rozwijanej w kooperacji z Indiami broni powstał rosyjski pocisk "Cyrkon". Co o nim wiemy? Informacje są bardzo ograniczone. Według szczątkowych danych "Cyrkon" jest rozwijany od 2011 roku przez zakłady NPO Maszinostrojenia. Od 2015 są prowadzone jego testy, a rakieta ma mieć zasięg do 1000 km i rozwijać prędkość Mach 8. Rosjanie planują uzbroić w nią swoje okręty, m.in. krążowniki rakietowe z napędem atomowym projektu 1144 (typ Kirow). Co istotne, pierwszy z krążowników – "Admirał Nachimow" – ma zostać wyposażony w nową broń już w tym roku.
Hipersoniczne wyzwanie
Nic dziwnego, że informacje o sukcesach Rosji w rozwoju broni hipersonicznej wywołują zaniepokojenie na Zachodzie. W niektórych mediach pojawiają się nawet obawy, że nowe okręty – jak choćby brytyjskie lotniskowce HMS "Queen Elisabeth" i "Prince of Wales" – są wobec nowego zagrożenia bezbronne, a przez to staną się bezużyteczne. Niezależnie od tego, czy jest to prawdą, nie ulega wątpliwości, że rozwoju broni hipersonicznej nie sposób lekceważyć.