20‑calowy iMac - recenzja

Do naszej redakcji trafiła odświeżona, niedawno wprowadzona na polski rynek wersja 20 calowego iMaca. Czy facelifting komputera coś zmienił, wniósł coś ciekawego? Przekonajmy się.

20-calowy iMac - recenzja
Źródło zdjęć: © Apple

Do naszej redakcji trafiła odświeżona, niedawno wprowadzona na polski rynek wersja 20 calowego iMac'a. Czy facelifting komputera coś zmienił, wniósł coś ciekawego? Przekonajmy się.

Obudowa pozostała bez zmian, dalej będąc wizytówką najlepszego wzornictwa przemysłowego, jakie serwuje nam firma z Cupertino. Wyciągając z pudełka fabrycznie nowego iMac'a spotkaliśmy znajomy kształt, dokładnie taki sam, jak poprzednia wersja. Facelifting dotyczył tylko wnętrza komputera i jego podzespołów.

Co na pokładzie? Budżetowa wersja iMac'a została wyposażona w procesor Intel Core 2 Duo 2,4 Ghz 6MB L2. 1 GB pamięci RAM (800 MHz DDR2 SDRAM), kartę grafiki ATI Radeon HD 2400 XT 128MB GDDR3 oraz twardy dysk S-ATA o pojemności 250GB (7200 obr. / min.) Niby przyzwoicie, ale…

Obraz

Dodatkowe wyposażenie to moduł Bluetooth 2.1 + EDR, moduł komunikacji bezprzewodowej Wi-Fi AirPort Extreme2 zgodny ze specyfikacją IEEE 802.1. a/b/g/n, pilot na podczerwień, napęd DVD-RW (co ciekawe, produkcji firmy MATSHITA – pisownia oryginalna spisana z panelu „O tym Macintoshu” – zamiast MATSUSHITA, lub choćby Matshita Panasonic co brzmiałoby dla znających angieslki bardziej przyjaźnie – ot mały przytyk) no i jak to w przypadku iMac'a - wbudowany 20 calowy ekran o rozdzielczości 1680 na 1050 pikseli.

Zastosowane zmiany nie są rewolucyjne. Nieco szybszy procesor, nieco lepsza karta graficzna, trochę większy dysk. Zacznijmy jednak od początku.
Wygląd iMac'a może się podobać i podoba się większości osób. Zgrabna aluminiowa obudowa, ładna klawiatura no i brak jednostki centralnej, którą normalnie trzeba jeszcze gdzieś ustawić –. iMac jest po prostu ładny i zgrabny. Niewidoczna prawie kamera iSight i gustownie ukryty mikrofon dopełniają całości. Mimo tego, iż komputer się podoba, to większość z nas kupuje komputer do pracy, a nie do podziwiania, zatem sprawdźmy jak Mak sprawdza się w praktyce.

Pierwsze uruchomienie.
Apple zapomniało uprzedzić, iż przed każdym użyciem iMac'a należy bezwzględnie umyć ręce. Klawiatura zbiera każdy możliwy pyłek z palców i nawet zwykłe popijanie herbaty sprawia, iż pod koniec dnia klawiatura przybiera szarawy odcień. Podobnie jest z kulką scrolla w myszce, tylko ta dodatkowo lubi się jeszcze zablokować. Po zmianie myszki na „normalną”. przyjrzeliśmy się iMacowi z bliska.

Obraz

Jak to w Makach, wszystko jest tam gdzie trzeba i pod ręką, choć nawyki z systemu Windows trochę utrudniają pracę. Szczególnie zamieniony miejscami klawisz Alt daje się we znaki, jednak dość szybko można się do tego przyzwyczaić. Dla osób, które po raz pierwszy zasiądą do iMac'a, czy też w ogóle do komputera Apple, wiele rzeczy wyda się innych, nie takich jak trzeba, choć tak naprawdę znacznie prostszych w użyciu, przyjaźniejszych i lepiej przemyślanych niż w systemie Windows. Instalacja jakiegokolwiek programu polega na przeciągnięciu do go folderu, a deinstalacja na wrzuceniu go do kosza. Żadnego instalowania, potwierdzania wielu opcji, zaśmiecania systemu zbędnymi plikami dll. Nie podoba Ci się program, wrzucasz go do kosza a w systemie nie pozostają osierocone pliki i niepotrzebne wpisy rejestru. Ci którzy znają iMac'a, przypomną o bardzo prostej konfiguracji systemu, dopasowaniu go swoich potrzeb, czy też o wielu pomocnych rzeczach jak widgety, kilka pulpitów, interfejs od którego Aero z Visty może się
jeszcze wielu nauczyć i wiele innych. Ważnym jest także, iż otrzymujemy komputer gotowy do pracy. Znajdziemy w iMacu większość oprogramowania, którego używa się na co dzień. Program do obróbki dźwięku, grafiki, prosty edytor tekstowy itp.

Opisywana wersja iMac'a to najprostsza wersja, co niestety przekłada się na wydajność komputera. Próba obejrzenia 2 GB filmu kodowanego za pomocą H.26. (MPEG-4) trochę nas rozczarowała. Już po 20 minutach pracy film zaczął się „ciąć” i przerywać. Po części jest to wynik napędu DVD, ale także zbyt małej ilości pamięci RAM jak na dzisiejsze czasy. Skopiowanie pliku na dysk poprawiło sytuację.

Maki to komputery, które zawsze postrzegane były jako idealne narzędzia do obróbki grafiki. Pod tym względem testowy egzemplarz sprawdził się jak najlepiej. Obróbka sporego pliku graficznego (zdjęcie wykonane aparatem o 1. Mpx matrycy, bez kompresji - plik RAW) trwała średnio o około 20% krócej, niż na niemal identycznej konfiguracji sprzętowej pracującej pod kontrolą Windows Vista. Podobnie iMac całkiem dobrze radził sobie z zadaniami multimedialnymi. Kodowanie muzyki programem iTunes, wykonywanie kilku czynności razem (oglądanie DVD, kodowanie muzyki, flashowe strony www) zawsze wskazywało Maca na zwycięzcę porównania ze sprzętem referencyjnym. Test Cinebench nie był już tak łaskawy, bo chociaż w porównaniu do poprzedniej wersji wyniki wzrosły, to jednak niedostatki pamięci RAM nie pozwoliły na uzyskanie zbyt dobrych wyników.

Obraz

Zainstalowana w 2. calowym Maku karta graficzna jest… po prostu jest. Nadaje się ona wyśmienicie do pracy biurowej, Internetu, rozrywki multimedialnej jak filmy czy niezbyt skomplikowane i proste gry. Niestety na iMacu nie pogramy w żadne popularne tytuły gier. Oczywiście gry się uruchomią, ale karta graficzna nie radzi sobie z renderowaniem odpowiedniej ilości klatek obrazu tak, aby można było grać swobodnie i bez przycinania grafiki. Budżetowy iMac nie zaspokoi potrzeb gracza.

Bardzo dobrze sprawuje się także moduł komunikacji bezprzewodowej Wi-Fi. Obsługa standardu draft N daje naprawdę duże możliwości, szczególnie jeśli pracujemy w sieci lokalnej. Testowego iMaca połączyliśmy z innym produktem Apple –. Time Capsule – właśnie za pomocą AirPort Extreme i wykonanie kopii zapasowej dysku z wszystkimi danymi przebiegało bardzo sprawnie i szybko, choć niestety nie tak szybko jak byśmy tego oczekiwali. Wina leży raczej po stronie Kapsuły Czasu niż Maka, która obsługiwała kilka komputerów jednocześnie.

Jak to Leopard i XP w jednym iMac'u stali.

Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka. Podobnie chęć korzystania z aplikacji, które nie są dostępne pod Mac OS, a jednak są konieczne w pracy wymusza dokonania małej modyfikacji iMaca. Wcześniej mieliśmy do dyspozycji narzędzie BootCamp, które pozwalało na Macintoshu uruchomienie albo Windows, albo Mac OS. My skorzystaliśmy z oprogramowania Parallel Desktops. Szybka instalacja Windows XP i zaczynamy zmiany. Kilka ruchów myszką, bajecznie proste ustawienia i o to mamy! Pulpit i pasek tray niczym Windows XP, przesunięcie myszki w dół uruchamia standardowe menu Mac OS. Czy wiesz, pod którym systemem pracujesz? Tak na dobrą sprawę nie. Wszystkie aplikacje przenikają się do tego stopnia, że zastanawianie się, czy korzystasz akurat z Mac OS, czy Win XP przestaje mieć jakikolwiek sens. Możesz mieć ulubione programy napisane pod Windows, a jednocześnie pracować na wygodnym Mac OS, w ogóle nie zauważając zmian. Ta konfiguracja iMaca spodobała się nam najbardziej. Jest ona najlepsza dla tych, dla których będzie to
pierwszy komputer z logo jabłuszka.

Podsumowanie.

Czy warto kupić iMac'a? Tak, ale nie w tej wersji. Chcąc się cieszyć niemal idealnym komputerem na długie lata warto wybrać wersję 2. calową. Otrzymamy nie tylko ekran full HD, ale znacznie lepsze parametry sprzętowe, które niwelują wszystkie braki budżetowej wersji. Jeśli jednak potrzebujesz komputera do pracy, a nie do gier, to najprostsza wersja Maka sprawdzi się idealnie. Nie będziesz wiedział co to wirusy, co to restarty i blue screeny, a przyjemność pracy z iMaciem jest niezrównana. Mimo pewnych braków, polecamy ten sprzęt.

Jarosław Babraj

[

]( http://zakupy.wp.pl/iMac-2-0GHz-C2D-1024-20-250GB-DVDRW-B-W-OSX-2480-199731.html )

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)