Powstanie nowy sojusz wojskowy? Będzie podobny do NATO

Egipt ponownie wysunął propozycję utworzenia arabskiego sojuszu obronnego, który miałby działać na wzór NATO. Pomysł ten zyskał na znaczeniu po niedawnym ataku lotniczym Izraela na stolicę Kataru, Dohę, który był wymierzony w liderów Hamasu.

Atak ten spotkał się z ostrą krytyką zarówno ze strony państw arabskich, jak i zachodnich partnerów. Były premier Turcji podkreślił, że po tym incydencie bezpieczeństwo na Bliskim Wschodzie zostało poważnie zagrożone.

Egipska inicjatywa, która pierwotnie pojawiła się w 2015 r., miała na celu odpowiedź na działania Huti w Jemenie, wspieranych przez Iran. Wówczas powstała koalicja pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej, wspierająca uznany międzynarodowo rząd Jemenu.

Egipt, jako jedno z kluczowych państw Bliskiego Wschodu, intensywnie modernizuje swoje siły zbrojne. W ostatnich latach Kair zrezygnował z rosyjskich myśliwców Su-35, które nie spełniały nowoczesnych standardów technologicznych. Zamiast tego Egipt zwrócił się ku Francji i Chinom, poszukując bardziej zaawansowanych rozwiązań, takich jak francuskie Rafale i chińskie J-10C.

Imponująco przedstawiają się siły pancerne Egiptu. Według szacunków Kair może posiadać nawet 4 tys. czołgów różnych typów, w tym 1,3 tys. amerykańskich M1A1 Abrams. W większości są to jednak przestarzałe konstrukcje, które wymagają modernizacji bądź wymiany na nowsze modele.

Współpraca z Rosją nie ogranicza się jednak tylko do myśliwców. Egipt podpisał z Moskwą umowę wartą 3,5 miliarda dolarów na dostawę różnorodnego sprzętu wojskowego. Mimo zachodnich sankcji, Rosja pozostaje jednym z głównych dostawców broni dla Egiptu, co podkreśla strategiczne znaczenie tej współpracy.

Pomimo napięć z USA, Egipt stara się zrównoważyć swoje relacje międzynarodowe, inwestując w różnorodne źródła uzbrojenia. Zamrożenie amerykańskiej pomocy wojskowej skłoniło Kair do poszukiwania alternatyw, co zaowocowało zacieśnieniem więzi z Rosją i innymi krajami, oferującymi nowoczesne technologie wojskowe.